Nie ma że boli

Damian Kądzior ma za sobą trudny sezon, który nie wyglądał tak, jakby sobie wymarzył. Teraz ofensywny piłkarz Piasta wraca do gry i formy.


Już poprzednie lato nie było takie, jakby pomocnik gliwiczan chciał. Zamiast szlifować formę przed drugim sezonem w Piaście, zawodnik najpierw długo żył niepewnością, bo mocno przeciągała się saga transferowa z ewentualnym przejściem do Lecha. Władze Piasta długo negocjowały, aż w końcu powiedziały pas i przedłużyły umowę z piłkarzem.

Urazy wszystko popsuły

Jakby tego było mało Kądzior stracił część przygotowań z powodu kontuzji i na inaugurację z Jagiellonią nie zagrał z powodu zaplenia kości. Mimo tego szybko wrócił do gry, najpierw z ławki a potem w wyjściowym składzie wydatnie pomagając zespołowi, któremu jesienią nie szło. Ba, szybko przyjęła się teza, że „Kądzior ciągnie Piasta” i bez niego byłoby jeszcze gorzej. Trudno się dziwić takim opiniom, skoro do września strzelił on dwa gole i zaliczył sześć asyst. Niemal każda akcja bramowa przechodziła przez Damiana. W październiku piłkarz opuścił trzy ważne mecze z powodu stłuczenia kości, a Piast zdobył w nich tylko jeden punkt. Po tej przymusowej przerwie Kądzior już tak dobrze nie wyglądał, ale w 2023 roku lepiej wyglądał już cały Piast, co przełożyło się na wyniki.

Powrót cieszy

Feralny dla 31-latka okazał się ostatni dzień marca, gdy na rozgrzewce przed derbami z Górnikiem Kądzior doznał kontuzji stawu skokowego. Wydawało się, że być może uraz nie będzie poważny, ale stało się inaczej i potrzebna była dłuższa rehabilitacja. Pomocnika fani gliwiczan już w sezonie nie zobaczyli, a ostatnie tygodnie były indywidualną pracą nad powrotem do gry. Kolejny ważny krok w tym kierunku Kądzior wykonał w niedzielnym sparingu z Lechią, gdzie zagrał po raz pierwszy od kilku miesięcy. – Plan był taki, żeby od początku obozu trenować z zespołem i tak też jest. Krok po kroku. Najważniejsze, że już lepiej się czuję, ból mi nie doskwiera i mogę normalnie przygotowywać się z drużyną. Dla mnie to na pewno wartość dodana, że mogłem wrócić na okres przygotowawczy – informuje na początek Damian Kądzior.

– Nie grałem ponad dwa miesiące i udział w sparingu dla mnie czymś pozytywnym po takiej pauzie – dodał ofensywny pomocnik, na którego trener Aleksandar Vuković bardzo liczy, dlatego też bardzo ostrożnie wprowadza go do gry.


Czytaj także w kategorii EKSTRAKLASA


– Cieszy to, że Damian zagrał po raz pierwszy od tego zejścia z rozgrzewki przed meczem z Górnikiem Zabrze. To jest jego „nowy debiut” i bardzo dobrze, że się pokazał. Teraz przed nim jest proces powrotu do stuprocentowej formy, ale jest na dobrej drodze i oby nic mu nie dolegało. Coraz więcej gra też Tomas Huk. W momencie, w którym nie robimy dużo transferów i jesteśmy ukierunkowani na zawodników, których mamy w składzie, to ci piłkarze powracający po kontuzjach są naszym największym wzmocnieniem – przyznaje szkoleniowiec Piasta.

Obóz = ciężary i pot

Sam Kądzior jest zdeterminowany, by znów stać się ważnym ogniwem gliwickiej drużyny. Dlatego teraz nie ma miejsca na narzekanie. – To jest taki okres, w którym musimy ciężko pracować. Wiemy, jak mocno trenowaliśmy w Wałbrzychu oraz w Hiszpanii i jakie dało to później efekty w rundzie rewanżowej. Każdy jest świadomy tego, że musimy ciężko pracować przez te dwa tygodnie na zgrupowaniu. Wydaje mi się, że zejście z obciążeń nastąpi dopiero po powrocie do Gliwic. Teraz na obozie… „nie ma, że boli” i po prostu trzeba wykonać ciężką pracę, bo wiemy, że ona zaprocentuje – kończy Damian Kądzior.


Na zdjęciu: Damian Kądzior w nowym sezonie będzie chciał pokazać się ze swojej najlepszej strony.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.