Danke, Kuba!

Piotr Tubacki

Wszystko zaczęło się 22 lutego 2007 roku. Właśnie wtedy Wisła Kraków ogłosiła, że 21-letni Jakub Błaszczykowski przejdzie po zakończeniu sezonu do Borussii Dortmund. Wtedy rozpoczęła się jego niemiecka przygoda, która – z roczną przerwą – trwała aż do czwartku. Jego kontrakt z Wolfsburgiem został rozwiązany, a 105-krotny reprezentant Polski jest teraz w kraju i szykuje się do kolejnego transferu. Dokąd? To się jeszcze okaże.

Błaszczykowski? Nie, to Kuba!

Jego debiut w Bundeslidze miał miejsce od razu w pierwszej kolejce sezonu 2007/08, w meczu przeciwko Duisburgowi. Na pierwszego gola na niemieckich boiskach Błaszczykowski musiał czekać aż do 30. kolejki, aczkolwiek trzeba pamiętać, że dla niemieckich kibiców nie był on wtedy Błaszczykowskim, bo dla osób z poza Polski wypowiedzenie takiego nazwiska jest prawdziwą mordęgą. Nowy nabytek dortmundczyków miał napisane na koszulce meczowej po prostu „Kuba”.

Jego liczby w BVB rzadko kiedy były powalające, najczęściej oscylowały wokół kilku goli i asyst. Zdarzył się mu jednak także sezon 2012/13, jego rekordowy, kiedy tylko na boiskach Bundesligi zdobył 11 goli i zanotował 13 asyst – wtedy na jego koszulce widniało już pełne nazwisko. Był to pamiętny sezon, w którym Borussia dotarła do finału Ligi Mistrzów, gdzie musiała uznać wyższość Bayernu Monachium. W podstawowej jedenastce BVB wystąpiło wówczas słynne polskie trio, czyli oczywiście Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek i właśnie Błaszczykowski. Zresztą od razu po przyjściu do klubu z Zagłębia Ruhry ex-Wiślak spotkał się także z Euzebiuszem Smolarkiem.

Feralny mecz

Polski skrzydłowy zawsze miał problemy z kontuzjami i wie o tym chyba każdy. Pierwsze lata w Dortmundzie miał jednak całkiem „zdrowe” i choć zdarzały mu się czasem kilkutygodniowe przerwy, to ogólnie rzecz biorąc, nie mógł narzekać. Jego karierą zachwiał mecz z Augsburgiem 25 stycznia 2014 roku, kiedy to Błaszczykowski zszedł z boiska po sześciu minutach i jak się później okazało, zerwał więzadła krzyżowe. W kolejnych latach kłopoty zdrowotne dawały mu w kość, co przełożyło się także na jego pozycję w zespole Borussii, która coraz bardziej słabła. Ostatecznie jego występy dla klubu z Signal Iduna Park zamknęły się w 253 meczach, 32 golach i 52 asystach.

Owacje z sektora gości

W 2015 roku Polak został wypożyczony do Fiorentiny, gdzie zupełnie mu nie wyszło. Na początku grał nawet sporo, ale potem… doznał kontuzji i już nie wrócił do regularnej gry. Do Dortmundu właściwie nie wrócił, odszedł do Wolfsburga, ale fani Borussii żegnali go ze łzami w oczach. Raper M.I.K.I nagrał nawet utwór, gdzie w bardzo pozytywnych słowach wypowiadał się o Błaszczykowskim, jego waleczności i oddaniu żółto-czarnym barwom, czym zdobył serca kibiców. Zresztą gdy w 4. kolejce nowego sezonu BVB rozbiła na wyjeździe ekipę Wolfsburga, fani Borussii wywołali Polaka do sektora gości, gdzie nagrodzili go gromkimi brawami i podziękowaniami za te wszystkie lata.

W pierwszym sezonie w barwach „Wilków” urodzony w Truskolasach skrzydłowy grał sporo, w wielu meczach był nawet kapitanem drużyny, ale trudno było oceniać jego występy pozytywnie, bo cały Wolfsburg mocno zawodził i prawie spadł z Bundesligi. Następny rok to kolejne problemy zdrowotne, zaś w obecnych rozgrywkach Kuba spędził na boisku niecałe 20 minut, w większości spotkań będąc poza kadrą zespołu. Od momentu zerwania więzadeł kariera Błaszczykowskiego sunie w dół po równi pochyłej, a dwa mistrzostwa, dwa Superpuchary i Puchar Niemiec zdobyte przez Polaka z BVB mogą wydawać się odległą historią. Jego niemiecka przygoda nie ma niestety happy endu.