Dariusz Czernik: Nie wiemy co będzie

Oczy piłkarskiej Polski były w piątek rano skierowane na was. Jak wyglądały kulisy decyzji o tym, że nie jedziecie do Łodzi?

Dariusz CZERNIK: – Decyzję podjęliśmy w czwartek. Dlaczego? Nie ma żadnych gwarancji, że w hotelu, gdzie mielibyśmy być zakwaterowani, z całym szacunkiem oczywiście dla właścicieli, nie narazimy zawodników na niebezpieczeństwo, patrząc na to, co się dzieje i na rosnącą liczbę zarażonych koronawirusem. Tutaj zdrowie piłkarzy jest na pierwszym miejscu. Za tą decyzją poszło też wysłanie pisma do PZPN i władz Ekstraklasy, z prośbą o przesunięcie terminu spotkania. Czekaliśmy na miejscu na rozwój wypadków. W piątek rano byliśmy przygotowani, żeby w razie czego ruszyć w drogę. Można było pojechać, wysiąść z autokaru i wyjść na boisko, ale umówmy się, nie o to przecież w tym wszystkim chodzi.

Właśnie, jakie nastroje panowały i panują w szatni?

Dariusz CZERNIK: – Prawie codziennie jestem w szatni u zawodników i na przestrzeni ostatnich dni można było zaobserwować, jak się wszystko zmieniało. W ostatnich dwóch-trzech dniach mało było mowy o czekającym nas w piątek meczu z ŁKS-em, a głównie o tym, co dzieje się w związku z epidemią koronawirusa. Piłkarze nie tyle martwią się o siebie, ale o swoich najbliższych. Jeden ma bliskiego po zawale, drugi mamę z zastawką. Każdy ma obawy o swoich najbliższych. To był główny temat rozmów, a nie ligowe spotkanie.

Do końca nie wiedzieliście jednak czy pojedziecie?

Dariusz CZERNIK: – Sytuacja była dynamiczna. Zresztą, jak widzimy, wszystko zmienia się z godziny na godzinę. Mieliśmy ruszyć w drogę do Łodzi za dwadzieścia dwunasta. Potem jednak coraz więcej informacji docierało do nas, że może jednak nie pojedziemy, a nie tylko nasz mecz, ale cała kolejka zostanie przełożona. Miałem gorącą linię z wieloma prezesami klubów w Polsce i w końcu po godzinie dwunastej już wiedzieliśmy, że z wyjazdu nic nie będzie. Dobrze że tak się wszystko potoczyło, bo przecież w walce z rozprzestrzeniającym się wirusem co rusz pojawiają się jakieś obostrzenia. W tej sytuacji trudno myśleć o meczach.

Czy pana zdaniem ten obecny sezon w jakiejś formie zostanie dokończony?

Dariusz CZERNIK: – Trudno dziś przewidywać, jak się to wszystko potoczy. Rozmawiamy, konsultujemy się z lekarzami, z ekspertami, którzy mówią, że apogeum ma dopiero nadejść i będzie u nas około 20 marca. Jak się to wszystko potoczy, jaki będzie scenariusz, na dziś trudno coś mówić. My jak najbardziej chcielibyśmy dokończyć rozgrywki i dograć pozostałe jedenaście spotkań. Słyszałem głosy, że Górnik nie chciał jechać do Łodzi, bo już jest pewny utrzymania. Żenujące są dla mnie takie opinie. Myślimy jeszcze o czołowej ósemce i zależy nam na graniu. Być może w okolicach 10-12 kwietnia będzie możliwość powrotu na boiska. Życzymy sobie, żeby tak było.

Pojawiła się informacja, że dajecie piłkarzom dwa tygodnie wolnego…

Dariusz CZERNIK: – To bzdura. Nie ma mowy o żadnych wakacjach dla piłkarzy. Każdy z nich otrzymał szczegółowe wytyczne, co ma robić i jak się zachowywać. Zagraniczni zawodnicy mają zakaz powrotu do swoich krajów. Piłkarze mają nie opuszczać swoich domów i mieszkań. Każdy z nich będzie trenował indywidualnie.

Czyli nie trenujecie razem?

Dariusz CZERNIK: – Nie, treningi na stadionie są na tydzień zawieszone. Piłkarze będą trenowali według wskazań szkoleniowców. Wszyscy muszą być w gotowości i przygotowani do momentu, jak liga wznowi rozgrywki, co mamy nadzieję nastąpi jak najszybciej…

Na zdjęciu: O graniu w najbliższym czasie nie ma mowy…