Dariusz Pasieka: Spójrzmy poza brzeg talerza

Rozmowa z Dariuszem Pasieką, szefem Kształcenia i Licencjonowania Trenerów PZPN.

Łukasz ŻUREK: W ekstraklasie mamy w tej chwili sześciu zagranicznych trenerów i 10 rodzimych. To właściwie proporcje?
Dariusz PASIEKA: – Każdy z nas chciałby, żeby te proporcje wyglądały inaczej. Tylko że PZPN nie ma na to wpływu. Wszystko leży w gestii tylko i wyłącznie właścicieli klubów. Trzeba jednak wiedzieć, że pod tym względem w ostatnich latach nie odbiegamy specjalnie od tego, co obserwujemy w innych ligach Europy. A przynajmniej nie tak, żeby bić na alarm.

W takim razie trzeba popracować nad mentalnością polskich szkoleniowców, którzy czują się ograbiani z miejsc pracy. Ich utyskiwania nie są słuszne?
Dariusz PASIEKA: – Patrzę na sprawę nieco szerszej. W ekstraklasie mamy sześciu zagranicznych trenerów, na jej zapleczu już tylko jednego i w drugiej lidze też tylko jednego (Juan Ramon Rocha w Ruchu Chorzów i Petr Nemec w Warcie Poznań – przyp. red.). Z prostego rachunku wynika, że na szczeblu centralnym zajmują oni tylko osiem miejsc z 52 dostępnych.

Myśli pan, że ta prosta statystyka poprawi humor naszym trenerom?
Dariusz PASIEKA: – Mają świadomość, że żyjemy w wolnej Europie i rynek jest otwarty. Cieszę się, że kluby I ligi odważnie stawiają na polskich szkoleniowców bez doświadczenia, jak choćby Raków na Marka Papszuna czy Zagłębie na Dariusza Dudka. To zaprocentuje i to w niedalekiej perspektywie. Trzeba jednak zrozumieć, że to jest proces – nikt nie stanie się gotowy na ekstraklasę w jednej chwili. Inna sprawa, że obcy trenerzy nie przyjeżdżają do Polski po to, żeby przeszkadzać w grze. Zwróćmy uwagę na to, co mają do zaoferowania. Warto czasem wyjrzeć poza brzeg swojego talerza…