Dawid Brehmer i Podlesianka mają bardzo ambitne plany

Rozmowa z trenerem i wiceprezesem IV-ligowej Podlesianki Katowice. Dawid Brehmer opowiada w niej m.in. o planach na nowy sezon.


Brehmer: Transfery robione z głową

Zakontraktowaliście tego lata już dwóch zawodników, którzy ostatnio występowali w pierwszej lidze – Łukasza Winiarczyka i Łukasza Grzeszczyka. Czy w Podlesiu rozbito bank?

Dawid Brehmer: Myślę, że to cenne wzmocnienia, dające nadzieję na ugranie czegoś więcej niż w zeszłym sezonie (3. miejsce w I grupie IV ligi – dop. red.). Czy rozbiliśmy bank… Zrobiliśmy to z głową. Uzupełniliśmy formacje, które wymagały wzmocnień. Takie dwie postaci z pierwszej ligi działają na wyobraźnię. Sądzę, że to będą dobre strzały.

Jakich argumentów używaliście prócz finansowych?

Dawid Brehmer: Od pewnego czasu mamy trochę większe możliwości – pojawienia się nowego sponsora. Firma Pola-GiS państwa Sulejów odciąża nasz budżet i możemy sobie pozwolić na więcej. Uważam jednak, że najważniejszy w tym wszystkim jest projekt sportowy. W jakiekolwiek rozmowie zawodnicy na pierwszym miejscu stawiają wizję klubu, pomysły na przyszłość, plany treningowe. Nikt nie lubi ryzykować swojej pozycji, przez lata wypracowywanej. To doświadczeni zawodnicy, którzy nie raczej nie chcą wkopać się w problemy, a ambitnie walczyć o najwyższe cele.

Zbieg okoliczności?

Jak to się stało, że do Podlesianki trafił Grzeszczyk, piłkarz latami uchodzący w Tychach za gwiazdę pierwszej ligi, poprzedni sezon grający w Łęcznej?

Dawid Brehmer: To wynik zbiegu różnych okoliczności – przede wszystkim tego, że Łukasz po rozstaniu z Górnikiem Łęczna przez kilka tygodni gościnnie trenował z nami, więc miał możliwość poznania klubu, funkcjonowania zespołu, zawodników, sztabu. Wydaje mi się, że bez tego ten manewr nie miałby racji bytu. Nie spojrzałby na ofertę z Podlesianki, gdyby nie poznał jej dogłębnie od środka. To zbyt poważny gracz, o bardzo dużej renomie. Trenując u nas, miał jeszcze plany związane z ligą centralną, ale potoczyło się to nie typowo. Nie był to żaden nasz szerszy plan, po prostu nadarzyła się okazja. Przekonaliśmy go rozmowami – czy to ze mną o wizji sportowej, czy z prezesem i sponsorem o wizji rozwoju klubu. To nietypowy transfer. Z Łukaszem Winiarczykiem było inaczej – namówienie go chodziło nam po głowie od zimy, dłużej się do tego przygotowywaliśmy.

Jaka jest ta wizja? Do czego dążycie?

Dawid Brehmer: Tamten sezon był takim romantycznym zrywem. Rzuciliśmy się na głęboką wodę, walczyliśmy do samego końca, ale długofalowej wizji funkcjonowania Podlesianki w wyższej lidze tak naprawdę jeszcze nie było. Szliśmy na fantazji i pewnie zmierzylibyśmy się z tym faktem, gdyby udało się wejść do trzeciej ligi… Nie ukrywam, że dużo się zmieniło. Sytuacja była bardzo dynamiczna, do klubu weszli ludzie, którzy mają bardzo ambitne plany i w nich można było zawrzeć nie tylko cele sportowe, ale też ogólny rozwój. W ostatnich miesiącach i latach mocno działaliśmy ku temu, by Podlesianka była transparentna, by podobała się na zewnątrz. Chyba to spowodowało, że szczęście się do nas uśmiechnęło i osoby mające zaplecze finansowe chciały zaangażować się w ten projekt.

Idzie ku dobremu

Nowy sponsor został przez was „wydreptany” czy sam się zgłosił?

Dawid Brehmer: Mam nadzieję, że to zasługa naszego działania – tego, że fajnie wyglądamy sportowo i organizacyjnie, ale muszę otwarcie przyznać, że stało się to bez naszej ingerencji. Odebraliśmy telefon z propozycją spotkania z panem Michałem Suleją. To bardzo konkretna osoba, z poważną wizją. Przekonaliśmy się nawzajem, że warto współpracować. Czas pokaże, jakie będą jej efekty. Obie strony są nastawione bardzo optymistycznie, plany są ambitne, ale w piłce trzeba mieć dużo pokory. Sport jest nieprzewidywalny, najlepszym przykładem jest Wieczysta Kraków, która mając gigantyczny budżet i fantastycznych zawodników przekonała się, że nawet trzecia liga może okazać się w danym momencie zbyt dużym wyzwaniem.

Dlatego trzeba być stonowanym, ale podwaliny pod dobry wynik na pewno będą. Łukasz Grzeszczyk to megamocna postać, posiadanie w składzie Łukasza Winiarczyka też jest dla mnie jako trenera kapitalną sprawą. Znam go dobrze, wiem, jaki ma charakter i predyspozycje. Ciekawą opcją okazał się też Sebastian Kopeć. To obrońca, którego trochę „odkopaliśmy”, bo długo grał w rezerwach Zagłębia Sosnowiec. Do tego zaplanowaliśmy jeszcze dwa ruchy związane z młodzieżowcami. Chcemy być zespołem zbalansowanym, będącym niewygodnym rywalem dla każdego.

Czyli w zanadrzu nie macie już żadnej transferowej bomby?

Dawid Brehmer: 50 na 50… Zastanawiamy się, czy nie uzupełnić się po odejściu Patryka Mendeli. To świeżo wynikła sprawa. Mamy jeden trop transferowy, nietypowy – mowa o zawodniku z bardzo ciekawym CV, ale myślimy, bo być może nasza kadra jest już wystarczająco szeroka i niekoniecznie trzeba dodawać do niej kolejne mocne nazwiska. W trakcie okresu przygotowawczego się to wyjaśni. Powyżej 21 zawodników nie będziemy mieli, czyli nasze pole manewru już jest „na limicie”.

Brakło niewiele

Zimowaliście w fotelu lidera. Czego brakło, by wywalczyć udział w barażu o trzecią ligę?

Dawid Brehmer: Długo zastanawialiśmy się nad tym. Na wynik z rundy wiosennej wpłynęło kilka drobnych czynników. Na pewno trochę psychologii, bo również u kilku innych zespołów występowało coś takiego jak piętno lidera, faworyta. To w niektórych momentach paraliżowało. Kilkukrotnie po prostu brakowało nam piłkarskiego szczęścia. Dwa, trzy, może cztery mecze były takie, w których z gry zasługiwaliśmy na zwycięstwo, a toczyły się inaczej. Jak z Radzionkowem, gdy w pierwszej połowie ujrzeliśmy dwie czerwone kartki i wiadomo było, że szansa na 3 punkty przepadła.

Z Dramą Zbrosławice mieliśmy masę sytuacji, a skończyło się 1:1… Pod względem przygotowania do rundy, pomysłu na grę, wyglądaliśmy równie dobrze co jesienią, ale czasem w piłce dzieją się rzeczy, które nie do końca da się wyjaśnić. Ale nic się nie dzieje bez przyczyny. Może po tym jednym sezonie spędzonym w czołówce nabierzemy doświadczenia, które wykorzystamy jako naukę. Bardzo chcieliśmy wygrać ligę, znaleźć się w barażu, ale mieliśmy w tyle głowy, że to może być dla klubu pocałunek śmierci. Może tak właśnie miało być – że to był rok przygotowania się pod coś mocniejszego zamiast skoku od razu na głęboką wodę.

Łukasz Grzeszczyk mówi, że nie interesuje go nic innego niż awans do trzeciej ligi. Co pan na to?

Dawid Brehmer: Zawodnikom nigdy nie można odmawiać ambicji, ale zawsze podchodzę do tego ostrożnie. Najważniejsze, byśmy dobrze trenowali, dobrze prezentowali się na meczach, byli zespołem zdeterminowanym do zwyciężania. To ostatecznie może dać sukces, ale trzeba mieć względem tej ligi pokorę. Jest masa silnych drużyn wzajemnie odbierających sobie punkty. Czasem bywają ciężkie boiska, do których trzeba się dostosować. Dla zawodników przychodzących ze szczebla centralnego może to być pewnym problemem – zderzą się z taką trochę mniejszą piłką. Na Podlesiu będzie im się grało dobrze, przy kibicach i na dobrej murawie, ale wyjazdy czasem mogą stanowić mocne wyzwanie mentalne.


Czytaj więcej o niższych ligach


Na 2023 roku miasto Katowice przewidziało pulę nieco ponad 200 tysięcy złotych dotacji dla Rozwoju oraz Podlesianki. Teraz awansowała Sparta. Zgodzi się pan, że jeśli nie jest się GKS-em, trudno w Katowicach myśleć o grze na poziomie wyższym niż wojewódzki?

Dawid Brehmer: Na pewno. Zdajemy sobie sprawę, że teraz dołącza do nas jeszcze jeden klub, dlatego kolejny rok będzie trudniejszy, bo jest do brydża już trzech. Torcik będzie dla każdego nieco mniejszy. Bez mocnego zewnętrznego zaplecza nie ma co myśleć o szczeblu półcentralnym, dalekich wyjazdach, spełnieniu bardziej restrykcyjnych wymogów licencyjnych. Przyznam, że w trakcie tego okienka transferowego mieliśmy kilka sytuacji, w których próbowano nas pozbawić pewnych zawodników. Na szczęście okazali się lojalni, doceniając, co się u nas dzieje. Mimo dużych „przebitek”… Nie będę mówił, o jaki klub chodzi, ale po pewnym fakcie rynek się trochę załamał. Trzeba się pilnować.


Wyobraża pan sobie, że w przyszłym sezonie trzy katowickie kluby grają o awans do trzeciej ligi?

Dawid Brehmer: Jestem w stanie. Rozwój na pewno będzie grał ambitnie – wiemy, jak się tam pracuje, jaka jest tam wieloletnia metodyka wprowadzania utalentowanych juniorów. Na pewno znów będzie groźny. A za Spartą przemawia duże zaplecze finansowe, sporo mocnych nazwisk kręci się wokół tego klubu. Zawsze status beniaminka sprawia, że trzeba się z ligą zaznajomić. Może w pewnych planach należałoby zachować trochę pokory, ale to już kwestia decydentów Sparty. Zobaczymy, jak będzie się prezentował ten zespół w sezonie. Z pewnością będzie silny.

Dobre odczucia

Śląski ZPN przyjął reformę rozgrywek i czeka nas sezon przejściowy, redukujący IV ligę do jednej grupy. Z jakimi odczuciami przyjął pan tę wiadomość?

Dawid Brehmer: Z dobrymi. Spodziewałem się takiej decyzji – pozytywnej dla nas. Spowoduje to, że czwarta liga będzie zmierzać w kierunku profesjonalizacji, oddzielenia klubów poważniejszych od mniej poważnych. Jest ryzyko, że każdy teraz może wypaść niżej, dlatego już widać, jak wszyscy się zbroją, ile jest ciekawych ruchów transferowych. Jestem pozytywnie nastawiony. Liczę, że prezes Kula pójdzie za ciosem i po wprowadzeniu jednej grupy czwartej ligi pojawią się możliwości marketingowe, sponsor tytularny, opcja zwrotów kosztów za sędziowskie delegacje. To opcje, których jako ludzie zarządzający klubami jesteśmy ciekawi. Liczymy, że będą dodatkowe atuty z racji gry w nowej IV lidze.


Na koniec muszę chyba pogratulować działalności w internecie. Krótkie filmy prezentujące nowych zawodników są na ekstraklasowym poziomie.

Dawid Brehmer: Zasługi muszę oddać Kamilowi Drzeńkowi, bo kapitalnie radzi sobie z działką medialną. To najwyższa możliwa półka, chyba tylko Wisła Płock w podobny sposób przedstawiała swoje transfery. Cieszymy się, bo to koloruje całą czwartą ligę. Pokazujemy, że przy odrobinie kreatywności nawet na tym poziomie rozgrywkowym można wskoczyć medialnie na wyższy pułap. To pewnie podoba się kibicom, ludziom obserwującym nasz klub.


Fot. Podlesianka Katowice


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.