Dawid Szulczek: Trzeba czuć respekt

Rozmowa z Dawidem Szulczkiem, trenerem Wigier Suwałki, które dziś o 15.15 zagrają przy Bukowej z GKS-em Katowice.


GKS ma 60 punktów i jest wiceliderem, Wigry – o 6 „oczek” mniej. To dla was ostatnia próba podłączenia się do walki o 2. miejsce?

Dawid SZULCZEK: – Właśnie tak to traktujemy. Mamy okazję zwiększyć nasze szanse na awans bezpośredni.

Katowiczanie mają swoje problemy, po zakończeniu kwarantanny zdobyli 7 punktów w 6 meczach. To wasza szansa?

Dawid SZULCZEK: – Forma zawodników GKS-u po tej przerwie może jest słabsza, ale jakość piłkarska została taka sama. Ta liga jest niewdzięczna. My mieliśmy trudny marzec, GKS ciężki okres ma teraz. W tych rozgrywkach czasem trudno robić punkty. Katowiczanie stanowią drużynę, wobec której czuje się duży respekt. Przeciwko niej wiele zespołów gra lepiej niż zwykle, są lepiej zorganizowane, dlatego trudno o zdobywanie bramek. Mamy swój pomysł na ten mecz. Chcemy GKS zaskoczyć. Wiem, że na trybunach będą już kibice. Musimy zrobić wszystko, by nie przeszkadzali nam, a…. GKS-owi.

No właśnie; otwarcie stadionów dla publiczności zbiegło się z waszym wyjazdem na najgorętszy kibicowsko teren w II lidze. Czy to dobrze?

Dawid SZULCZEK: – Ostatnie wyniki GKS-u sprawiają, że jeśli ten mecz potoczy się po naszej myśli, to na stadionie może być duża frustracja. Domyślam się, jak może w pewnych chwilach reagować „Blaszok”. Przeżywałem to już, przyjeżdżając na Bukową z innymi drużynami. Wiem też, jak duża może być chęć pokazania się GKS-u z dobrej strony. Dlatego liczę, że to będzie żywy, otwarty mecz. My go po prostu musimy wygrać. Tak jak… GKS, bo przecież w tabeli Chojniczanka się do niego zbliża.

Z Bukową chyba ma pan wiele wspomnień; grał tam pan wcześniej w roli asystenta trenera Smyły w Rozwoju czy trenera Skowronka w Wigrach i Stali Mielec.

Dawid SZULCZEK: – Wiele emocji przeżyłem na tym stadionie. Pamiętam jesień 2017, gdy pracując w Wigrach to właśnie w Katowicach przełamaliśmy się, wygraliśmy 1:0 po niecodziennej samobójczej bramce Damiana Garbacika. To był wtedy dla nas kluczowy moment. Wiadomo, że zawsze jest dodatkowa adrenalina, gdy wraca się w miejsce, w którym się wychowywało. Pochodzę ze Śląska, od dziecka rywalizowałem z GKS-em jako trampkarz Ruchu Chorzów, nasze szlaki przecinały się też na wielu innych szczeblach – czy to juniorskich, czy to już w seniorskiej piłce.

To będzie rewanż za jesienny mecz w Suwałkach, wygrany przez GieKSę 2:1. Powiedział pan wtedy kilka mocnych słów, kwestionował rzut karny dla katowiczan, mówił o ich szczęściu, o waszej dominacji, co odbiło się echem.

Dawid SZULCZEK: – I absolutnie nigdy się z tamtej wypowiedzi nie wycofałem. Nasza szatnia tego wtedy potrzebowała. Pamiętamy, jak tamten mecz przebiegał. Byliśmy drużyną, która bardziej zasługiwała wtedy na punkty, ale liczy się to, co wpada do bramki, dlatego skończyliśmy z zerem. Z mojej perspektywy – granica nie została w wypowiedzi przekroczona. A że było trochę ostrzej? Konferencje nie mogą być zawsze flakami z olejem.

Gdyby sporządzić tabelę wiosny, zajmujecie 7. miejsce, m.in. za GKS-em. To zawód?

Dawid SZULCZEK: – Przyjmujemy to z dużym spokojem. Myślę, że to realna ocena tego, na jakim etapie budowania drużyny jesteśmy. Czwarta pozycja, na której obecnie się znajdujemy, odpowiada temu, jak funkcjonujemy na tle ligi. Jasne, że chciałoby się więcej. Mogliśmy ugrać jakieś punkty szczególnie w tych spotkaniach, które przegrywaliśmy nieznacznie, 0:1.

Czy przyjedziecie do Katowic w optymalnym składzie?

Dawid SZULCZEK: – Nie, nie wszyscy zawodnicy są dostępni, ale wiosną mam do dyspozycji szerszą kadrę niż jesienią, dlatego nie uważam, byśmy mieli duże problemy. Czasem jest tak, że zawodnicy czekający długo na swoją szansę otrzymują ją i chcąc udowodnić, że zasługiwali na nią wcześniej, grają tak, by zachować miejsce w składzie na kolejne mecze.

Transferem last minute w Wigrach nie okazał się piłkarz, a II trener Daniel Wojtasz, który niedawno dołączył do sztabu. Skąd taki pomysł?

Dawid SZULCZEK: – Daniel to bardzo duży fachowiec, świetny trener. Pracowałem z nim już wcześniej. Potrzebowałem dodatkowej osoby – biorąc pod uwagę, że najpewniej czekają nas baraże. Chcemy być do nich jak najlepiej przygotowani, mieć już wcześniej gotowe szczegółowe analizy. Zadbamy o każdy detal. Cały rok pracujemy na to, by wygrać te dwa ostatnie mecze, które mają dać nam awans.


Na zdjęciu: Trener suwalskich Wigier przyznaje, że mecz w Katowicach może pozwolić się jeszcze włączyć do walki o 2. miejsce, ale myślami ucieka też do barażów…
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus