Debiutanci zrobili swoje

Filip Kozłowski wypracował pierwszego gola, drugiego dołożył Krystian Sanocki i GieKSa odwróciła losy meczu z poznańską młodzieżą, szybko dając nogę ze strefy spadkowej.


Pierwszy gwizdek poprzedziła miła uroczystość. Trener Rafał Górak oraz kapitan Arkadiusz Jędrych i członek rady drużyny Patryk Grychtolik odziani w biało-czerwone szarfy wprowadzili na murawę sztandar, a fizjoterapeuta Paweł Blaut – figurę św. Barbary, która po spadku z ekstraklasy zniknęła z Bukowej, a po 15 latach wraca – tak jak wkrótce na należne miejsce ma wrócić GieKSa.

Ten mecz miał być dla niej nowym otwarciem po „krakowskim falstarcie”, czyli porażkach z Garbarnią i Hutnikiem. Przed katowicką publicznością debiutowało czterech zawodników pozyskanych latem – Michał Kołodziejski, Bartosz Jaroszek, Krystian Sanocki i Filip Kozłowski, mając pomóc drużynie w szybkiej ucieczce ze strefy spadkowej, do czego potrzebne było zwycięstwo z rezerwami „Kolejorza”, które zaczęły spotkanie młodzieżą, wspartą doświadczeniem Grzegorza Wojtkowiaka i Artura Marciniaka.

Pierwsi na prowadzenie wyszli sensacyjnie goście, gdy Jakub Karbownik głową zwieńczył świetną centrę Huberta Sobola. „K… mać, GieKSa grać” – popłynęło z Blaszoka, a GieKSa faktycznie jakby się obudziła, bo wystarczył niewiele ponad kwadrans netto (przedzielony przerwą), by przechyliła szalę na swoją korzyść. Dobrą robotę wykonali debiutanci.

Jeden z nich, Filip Kozłowski w swoim stylu przedarł się bokiem pola karnego i obsłużył Adriana Błąda, któremu pozostało tylko trafić do siatki. Po przerwie zaś na listę strzelców wpisał się Krystian Sanocki. Doskoczył do odbitej przed „16” piłki po rożnym Błąda i przymierzył bez zastanowienia w górny róg. Było na co popatrzeć.

Potem Kozłowski ostemplował jeszcze słupek i zmarnował sytuację sam na sam po sprytnym zagraniu Maciej Stefanowicza, a gdy opuszczał boisko, pożegnały go zasłużone brawa. Napastnika zmienił Marcin Urynowicz i zdążył jeszcze trafić do siatki po centrze Grzegorza Rogali, pieczętując zasłużone zwycięstwo katowiczan. Byli lepsi, ale nie ma co ukrywać, że w przyszłości poprzeczka będzie wisiała znacznie wyżej niż ta zawieszona wczoraj przez młodzież „Kolejorza”.


GKS Katowice – Lech II Poznań 3:1 (1:1)

0:1 – Karbownik, 36 min (głową), 1:1 – Błąd, 42 min, [2:1] – Sanocki, 52 min, 3:1 – Urynowicz, 87 min

GKS: Mrozek – Wojciechowski, Jędrych, Kołodziejski, Rogala – Jaroszek (46. Gałecki), Stefanowicz – Sanocki (76. Pavlas), Błąd, Woźniak (69. Kiebzak) – Kozłowski (82. Urynowicz). Trener Rafał GÓRAK.

LECH II: Bąkowski – Borowski, Nawrocki, Wojtkowiak, Niewiadomski (46. Smajdor) – Szramowski, Marciniak (78. Ławrynowicz), Kołtański (57. Pacławski), Kryg (68. Białczyk), Karbownik – Sobol (79. Yatsenko). Trener Rafał ULATOWSKI.

Sędziował Paweł Kukla (Kraków). Widzów 1205.
Żółte kartki: Jaroszek, Jędrych – Niewiadomski, Borowski, Kryg.
Piłkarz meczu – Filip KOZŁOWSKI.

Fot. gkskatowice.eu