Diamenty z kopalni futbolu

 

Podjęliśmy się kolejnego zadania – z założenia trudnego, zabarwionego nadto dużą dozą subiektywizmu. Tak było już w przypadku rankingu stu najlepszych polskich piłkarzy sporządzonego przez naszą redakcję na stulecie odzyskania niepodległości w 2018 roku. Nie dość, że rozliczne wątpliwości wywołało same zestawienie, to w ślad za tym źródłem sporów była kolejność poszczególnych graczy.

Zdaniem wielu, również najwybitniejszych fachowców, ten powinien być wyżej, a inny niżej…

Ze zbliżonymi problemami spotkała się kapituła, której zadaniem było wybranie „Jedenastki stulecia” PZPN, co przypadło na grudzień 2019 roku. Wybory kapituły generalnie spotkały się z dobrym przyjęciem, aczkolwiek oczywiście polemik i… kwasów nie zabrakło. Mimo że w kapitule znaleźli się m.in. wszyscy żyjący selekcjonerzy reprezentacji Polski.

I te właśnie problemy towarzyszyły wyborowi najlepszej śląskiej jedenastki stulecia, co oczywiście związane jest z kłopotami bogactwa. To banał, ale Śląsk przez dziesięciolecia był olbrzymią kopalnią piłkarskich talentów, przez lata ich „eksporterem”, a i tak drużyny stąd się wywodzące dominowały na krajowych boiskach. Nie dość tego – liczono się z nimi także poza granicami kraju.

Do tego dochodzi jeszcze jeden problem – metodologiczny. Otóż jak zmierzyć wielkość tych graczy, których mało kto z żyjących widział na własne oczy, w konfrontacji z tymi, których dzisiaj – za pośrednictwem telewizji – możemy oglądać na co dzień. Innymi słowy jest to konfrontacja legend z żywym obrazem.

Przejdźmy jednak do naszych wyborów.

W bramce nie mogło zabraknąć Huberta Kostki, mistrza olimpijskiego z Monachium, uczestnika najważniejszych potyczek Górnika Zabrze w europejskich pucharach, wielokrotnego mistrza Polski. Acz konkurencję miał bardzo mocną, z jednej strony legendę Polonii Bytom – Edwarda Szymkowiaka, z drugiej triumfatora Ligi Mistrzów – Jerzego Dudka.

W obronie stawiamy na trójkę stoperów. Można przypuścić, że z tak zestawioną defensywą kłopoty miałby każdy rywal, nie wyłączając tych największych. W formacji tej nie może zabraknąć kolejnych legend Górnika: wieloletniego kapitana zabrzan – Stanisława Oślizły oraz Jerzego Gorgonia. Ten trzeci to Kamil Glik, od lat podpora reprezentacji Polski.
W jedenastce nie mogło też zabraknąć Łukasza Piszczka. Z nim, i ze wspomnianym Glikiem, mieliśmy mały kłopot, gdyż w porównaniu z innymi piłkarzami, którzy znaleźli się w naszej jedenastce, w śląskich klubach nie osiągnęli wiele. To jednak znak czasu. Jako że byli wielkimi talentami, szybko wyjechali za granicę. Obaj jednak są mocno związani z Górnym Śląskiem, gdzie uczyli się futbolowego abecadła: Glik z Jastrzębiem, a Piszczek z Goczałkowicami.

W pomocy musiało się znaleźć miejsce także dla medalistów mistrzostw świata. Z jednej strony niesamowity Zygmunt Maszczyk, a z drugiej tyrający w drugiej linii za dwóch Waldemar Matysik. W tej też formacji sytuujemy Gerarda Cieślika, aczkolwiek piłkarz 50-lecia PZPN był tak wszechstronnym graczem, że mógł występować wszędzie.

Na środku ataku jest miejsce dla bombardiera z Rudy Śląskiej – Ernesta Pohla. Z Górnikiem osiem razy zdobywał mistrzostwo Polski. Do dziś, ze 186 bramkami, jest najskuteczniejszym snajperem w ekstraklasie. To wynik, którego długo nikt nie pobije. Obok niego kolejne dwie legendy śląskiej i polskiej piłki – Ernest Wilimowski oraz wspaniały Włodzimierz Lubański.

Słowo o Wilimowskim. Zaaplikował cztery gole Brazylii na mistrzostwach świata w 1938 roku, a zdaniem takich sław, jak Gerard Cieślik czy Kazimierz Górski, był najlepszym zawodnikiem, jakiego w życiu widzieli. Gdyby tylko było to możliwe, od niego można byłoby zaczynać ustawianie zespołu, który z powodzeniem mógłby walczyć o mistrzostwo Europy czy świata.

Zatem – co nazwisko to sława! Raz jeszcze wypada wyrazić żal, że w jedenastce nie znalazło się miejsce dla wielu fantastycznych graczy, w tym na przykład napastników wielkiego Ruchu z lat 30. – Teodora Peterka i Gerarda Wodarza, a także wybitnego obrońcy Polonii Bytom i Górnika Zabrze – Zygmunta Anczoka, czy zmarłego niedawno napastnika – Jana Liberdy.

Pokusiliśmy się także o wskazanie trenera tej symbolicznej jedenastki. Tu najmniejszych wątpliwości nie było; rola ta musiała przypaść Antoniemu Piechniczkowi. Trzecim miejscem, wywalczonym z reprezentacją Polski w 1982 roku na mundialu w Hiszpanii, wpisał się on nie tylko w historię polskiego, ale i światowego futbolu.

Ale też taka przez lata była siła śląskiego futbolu. Czy kiedyś wróci?

Michał Zichlarz
Jakub Kubielas

 

 

ŚLĄSKA JEDENASTKA STULECIA

 

Hubert KOSTKA

Fot. Łukasz Sobala/Press Focus

Jeden z najlepszych bramkarzy w historii polskiej piłki. Pochodzący z Markowic pod Raciborzem do Górnika trafił jako 20-latek w 1960 roku. Szybko stał się jedną z pierwszoplanowych postaci drużyny, która rządziła na polskich boiskach w latach 60. i na początku 70.

Na koncie ma 8 tytułów mistrza kraju, 6 Pucharów Polski, występ w finale Pucharu Zdobywców Pucharów w 1970. Do tego udane mecze w biało-czerwonych barwach. Z reprezentacją triumfował podczas igrzysk olimpijskich w Monachium (1972).

Jeden z najlepszych meczów rozegrał przeciwko Manchesterowi United w 1/4 finału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych w lutym 1968 roku. Wyczyniał wtedy cuda, nie dając się pokonać zawodnikom najlepszej wtedy klubowej jedenastki na Starym Kontynencie. Doceniła to zresztą angielska publiczność.

Grę w piłkę łączył z nauką. Skończył studia na Politechnice Śląskiej oraz na AWF w Katowicach. Po zakończeniu kariery został trenerem, doprowadzając do mistrzostwa Polski Szombierki Bytom i dwukrotnie Górnika Zabrze.

Jerzy GORGOŃ

Jako jeden z trzech piłkarzy ze Śląska znalazł się w jedenastce 100-lecia PZPN. Obdarzony świetnymi warunkami fizycznymi (192 cm wzrostu), z czego potrafił zrobić użytek. Był obrońcą z kategorii tych nie do przejścia, a na dodatek potrafił strzelać gole.

Najsłynniejsza to ta, kiedy popisał się fenomenalnym uderzeniem z dystansu na mundialu w 1974 roku przeciwko Haiti. Ale szalenie ważne były jego dwie bramki na IO w Monachium, bo dały nam zwycięstwo z NRD i w praktyce finał. Z Górnikiem Zabrze zdobył 2 mistrzostwa i 5 Pucharów Polski.

Wystąpił w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, a w ciągu prawie 13 lat w barwach Górnika rozegrał łącznie 304 spotkania i zdobył 27 bramek. 55-krotny reprezentant Polski (6 goli), z którą zdobył dwa medale olimpijskie i brązowy medal mistrzostw świata. Karierę kontynuował w Szwajcarii.

Stanisław OŚLIZŁO

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Pochodzi z Wodzisławia Śląskiego, konkretnie z Jedłownika, i jest wychowankiem tamtejszej Odry. Od niemal sześciu dekad związany z Górnikiem Zabrze. Emblemat klubu, z którym zdobył 8 tytułów mistrza Polski i 6 krajowych pucharów. Za każdym razem w roli kapitana zespołu!

To on decydował przed legendarnym losowaniem w Strasbourgu, po którym zabrzanie dostali się do finału PZP. W nim zdobył bramkę. W barwach zabrzańskiego klubu wystąpił 396 razy, a także zaliczył 57 meczów w reprezentacji Polski.

Jego kariera w narodowych barwach dobiegła końca tuż przed początkiem pasma sukcesów zespołu prowadzonego przez Kazimierza Górskiego. Niemniej aż 21 razy wyprowadzał biało-czerwonych jako kapitan. Ostatni mecz w reprezentacji rozegrał w 1971 roku. Było to słynne spotkanie z RFN, po którym kozła ofiarnego znaleziono w Janie Tomaszewskim.

Kamil GLIK

Fot. PressFocus

Zaczynał w MOSiR Jastrzębie, a potem futbolowego abecadła uczył się w Wodzisławskiej Szkole Piłkarskiej. Nie miał jeszcze 18 lat, kiedy po raz pierwszy wyjechał za granicę. Trafił do IV-ligowego hiszpańskiego UD Horadada, gdzie wypatrzyli go skauci Realu Madryt. Z „Królewskimi” podpisał 3-letni kontrakt. Grał tam jednak tylko w trzecim zespole.

Po powrocie do kraju założył koszulkę Piasta Gliwice, skąd trafił do reprezentacji Polski. Jest jednym z niewielu graczy, któremu się to udało. Z gliwickiego klubu – za milion euro – wykupiło go US Palermo.

W mijającej dekadzie jeden z najlepszych obrońców na europejskich stadionach. Kapitan Torino FC, a od kilku lat podpora AS Monaco, z którym w 2017 roku zdobył mistrzostwo Francji. Do tego należy dodać wiele wspaniałych meczów w reprezentacji Polski.

Zagrał na mistrzostwach Europy i na mundialu, na przełomie czerwca i lipca czeka go kolejne Euro. O Jastrzębiu jednak nie zapomina. Wyłożył pieniądze na budowę „orlika” na osiedlu „Przyjaźń”, gdzie się wychował.

Łukasz PISZCZEK

Fot. Adam Starszyński/PressFocus

W pierwszych latach dojrzałej kariery był zawodnikiem ofensywnym. Kiedy w Hercie Berlin spotkał trenera Luciena Favre’go, został przestawiony na prawą obronę.

To była kluczowa decyzja dla dalszej, pięknej kariery chłopaka z Goczałkowic, której lwia część łączy się z Borussią Dortmund. Zdobył z nią 2 mistrzostwa, 2 Puchary i 3 Superpuchary Niemiec, zagrał w finale Ligi Mistrzów.

Na dziś ma na swoim koncie 309 meczów, 19 bramek i 49 asyst w Bundeslidze. Tylu występów w lidze niemieckiej nie ma żaden Polak. Był jednym z kluczowych zawodników reprezentacji Adama Nawałki w momencie, kiedy staliśmy się poważnym europejskim zespołem.

Piszczek zagrał w trzech finałach ME i w finałach MŚ. W zeszłym roku, po 12 latach od debiutu, pożegnał się z kadrą, dla której rozegrał 66 spotkań i strzelił 5 goli. To on asystował Arkadiuszowi Milikowi, kiedy pierwszy raz w historii pokonaliśmy Niemców.

Waldemar MATYSIK

Fot. Górnik Zabrze

Piłkarz o nadzwyczajnej, niebywałej wręcz wytrzymałości. Mówiło się o nim, że może grać dwa mecze pod rząd. Z Orła Stanica, przez Carbo Gliwice, w 1979 roku znalazł się w Górniku Zabrze i zdobył z nim 3 tytuły mistrza Polski.

Następnie grał we Francji i w Bundeslidze, w której zaliczył blisko 100 występów w barwach Hamburgera SV. Wcześniej, z Auxerre, doszedł do ćwierćfinału Pucharu UEFA.

W reprezentacji Polski wystąpił 55 razy, a szczytem jego fizycznych możliwości był brązowy medal mundialu 1982. W przerwie meczu o 3. miejsce z Francją okazało się, że ze zmęczenia nie jest w stanie grać. Na drugą połowę już nie wyszedł, a cały turniej przypłacił poważną chorobą.

Choć ponad 30 lat temu nie zdawano sobie z tego sprawy, to Matysik był jednym z pierwszych klasycznych defensywnych pomocników nie tylko w polskim, ale i w światowym futbolu. Dziś to pozycja w każdym zespole powszechna.

Gerard CIEŚLIK

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus

Najlepszy polski piłkarz pierwszych lat powojennych. Z Ruchem Chorzów zdobył 3 tytuły mistrza i Puchar Polski. Był filarem reprezentacji Polski, a jego chwila chwały miała miejsce 20 października 1957 roku, kiedy w obecności 100 tysięcy rozentuzjazmowanych widzów na Stadionie Śląskim strzelił 2 gole legendarnemu Lwu Jaszynowi, w wygranym 2:1 meczu z ZSRR.

W 1969 roku został piłkarzem 50-lecia PZPN. W 237 występach w ekstraklasie zdobył 168 bramek i na liście najskuteczniejszych strzelców naszej ligi zajmuje 3. miejsce. W drużynie narodowej zagrał 45 razy, a 27 goli plasuje go na 7. miejscu wśród najskuteczniejszych kadrowiczów.

Odszedł 3 listopada 2013 roku. W pożegnaniu na stadionie Ruchu, a także w pogrzebie uczestniczyły tysiące kibiców.

Zygmunt MASZCZYK

Fot. Ruch Chorzów

Jest jednym z siedmiu piłkarzy, a jedynym obok Gorgonia ze Śląska, którzy w latach 1972-76 z reprezentacją Polski zdobyli 3 medale; 2 olimpijskie i 1 mistrzostw świata. Wystąpił w 18 z 19 spotkań na tych turniejach. Zabrakło go jedynie w meczu przeciwko NRD na IO w 1972.

Był jedynym graczem mistrza Polski, Ruchu Chorzów, w kadrze na MŚ w Niemczech i naszym najstarszym reprezentantem na tym turnieju. Trener Kazimierz Górski miał jednak do niego pełne zaufanie.

W reprezentacji zagrał 36 razy, 4-krotnie wyprowadzał ją na boisko jako kapitan. Z kadrą pożegnał się po olimpijskim finale w Montrealu.

Z „Niebieskimi” – jako piłkarz – związany był przez 14 sezonów. W ekstraklasie wystąpił 310 razy i strzelił 41 goli. W tym czasie trzy razy sięgnął po mistrzostwo i raz po Puchar Polski, a także dotarł do ćwierćfinału Pucharu UEFA i PEMK.

Ernest WILIMOWSKI

pl.wikipedia

Fritz Walter, mistrz świata z 1954 roku i jeden z najlepszych napastników w historii niemieckiego futbolu, mówił o nim, że był chyba jedynym piłkarzem na świecie, który zdobywał więcej bramek niż miał na nie szans. I tak rzeczywiście było.

Wystarczy spojrzeć na liczbę goli „Eziego” w naszej I lidze, czyli obecnie ekstraklasie. W „Klubie 100” ma 117 goli w 87 spotkaniach, co daje 1,34 bramki na mecz. Takiej średniej nie ma żaden z trzydziestu kilku zawodników znajdujących się w tym gronie.

Zresztą nie chodzi tylko o bramki na ligowych boiskach. Wychowanek 1.FC Katowice jest pierwszym piłkarzem w historii mundiali, który w jednym meczu 4 razy trafił do siatki przeciwnika. Było to w słynnym meczu przeciwko Brazylii w Strasbourgu podczas MŚ 1938, który biało-czerwoni przegrali po dogrywce 5:6. Tych bramek mógł mieć w tamtym spotkaniu więcej, ale nie podchodził do rzutów karnych.

ak pisze o nim znany i ceniony śląski historyk futbolu Andrzej Gowarzewski, uderzenie ze stojącej piłki w kierunku bezbronnego bramkarza było… poniżej jego godności.

Wielka legenda Ruchu, z którym 4 razy sięgnął po złoty medal. W czasie wojny grał w reprezentacji Niemiec i w 8 meczach zdobył 13 bramek.

Ernest POHL

Fot. Górnik Zabrze

Wychowanek Slavii Ruda Śląska i jeden z najlepszych napastników w historii polskiej piłki. Zanim trafił do wielkiego Górnika Zabrze, przez kilka lat był w wojskowej Legii Warszawa, której dwa razy pomógł w zdobyciu dubletu, czyli mistrzostwa i pucharu.

Za podpisanie kontraktu z zabrzanami w 1957 roku otrzymał, pieniądze, za które kupił samochód, etat w kopalni oraz… skrzynkę pomarańczy, niedostępnych wówczas na rynku. Na boisku był nie tylko egzekutorem, ale i dyrygentem drużyny.

Wyrywał się taktycznemu schematowi. Wieki talent, u boku którego dojrzewały takie gwiazdy jak Zygfryd Szołtysik czy Włodzimierz Lubański. Do dziś, ze 186 golami, jest najlepszym strzelcem najwyższej klasy rozgrywkowej.

W reprezentacji rozegrał 46 meczów, a 39 bramek zapewnia mu 5. miejsce wśród najskuteczniejszych biało-czerwonych.

Włodzimierz LUBAŃSKI

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

W wieku 16 lat i 188 dni został najmłodszym piłkarzem i najmłodszym strzelcem gola w historii reprezentacji Polski, w której występował na przestrzeni 17 lat.

W 75 meczach zdobył 48 bramek i do 2017 roku dzierżył miano najlepszego snajpera. Wywalczył złoty medal olimpijski w Monachium, a udział w mundialu w 1974 roku uniemożliwiła mu ciężka kontuzja kolana.

Z Górnikiem, dla którego strzelił 226 goli i do dziś jest jego najskuteczniejszym zawodnikiem, 7 razy był mistrzem i zdobył 6 Pucharów Polski. Cztery razy został królem strzelców ekstraklasy. Zagrał w finale PZP i dwukrotnie został najlepszym strzelcem tych rozgrywek.

W 2003 roku wybrano go najlepszym polskim piłkarzem 50-lecia UEFA. Po wyjeździe do Belgii strzelił niemal 100 goli dla Lokeren. Za milion dolarów miał trafić do Realu Madryt, ale władze PRL nie wyraziły na to zgody.

Trener Antoni PIECHNICZEK

Fot. Łukasz Sobala/Press Focus

Jako piłkarz związany głównie z Ruchem Chorzów. Tuż po zakończeniu kariery błyskawicznie zaczął osiągać sukcesy jako trener. Najpierw z BKS-em Stalą Bielsko-Biała, a później z Odrą Opole.

Pod koniec 1980 roku, w wieku nieco ponad 38 lat, został selekcjonerem reprezentacji Polski. Wywalczył z nią awans na mundial w Hiszpanii, a do turnieju musiał przygotowywać ją w mrokach stanu wojennego. Nikt nie chciał z biało-czerwonymi grać meczów towarzyskich, a mimo to sięgnęli po brązowy medal.

Piechniczek jest jedynym selekcjonerem, który dwa razy z rzędu wprowadził zespół na mundial i w obu przypadkach wyszedł z nim z grupy. Ponadto pracował z reprezentacją Polski w latach 1996-97.

Był również m.in. selekcjonerem reprezentacji Tunezji (występ na IO w Seulu) i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W 1987 roku zdobył z Górnikiem Zabrze mistrzostwo Polski.