Drudzy w Europie!

Łódź wiceliderami stoi. W I lidze o awans zażarcie bije się ŁKS, zaś w ekstraklasie na miano sensacji ciężko pracuje Widzew.


Choć RTS promocję na najwyższy szczebel rozgrywek wywalczył z drugiego miejsca, ustępując Miedzi Legnica, to obecnie sytuacja diametralnie się zmieniła. To Dolnoślązacy muszą ustępować łodzianom, co udowodnione zostało nie tylko w trakcie ich piątkowego spotkania, wygranego przez Widzew 1:0. Legniczanie „pewnym” krokiem zmierzają ku szybkiemu spadkowi, podczas gdy widzewiacy nie tylko starają się zabezpieczyć swój byt. z uśmiechem na ustach mieszają w czołówce.

Załapali o co chodzi

To właśnie drużyna trenera Janusza Niedźwiedzia jest obecnie samotnym wiceliderem ekstraklasy. W teorii na nic więcej liczyć nie powinna, bo do prowadzącego i znacznie potężniejszego Rakowa Częstochowa traci 6 punktów, ale przecież jeszcze kilka tygodni temu nikt nie stawiałby nawet na taki scenariusz. Wiadomo, że miejsce beniaminka z reguły jest w niższych rejonach tabeli – co podkreślają niemalże co weekend Miedź z Koroną Kielce – oprócz tego łodzianie mieli swoje problemy, przez które nikt nie stawiał ich wyżej niż środek stawki.

W pierwszych 5 kolejkach Widzew grał w kratkę, zdobył ledwie 4 punkty. Potem jednak coś się przełamało, olej dotarł do mechanizmu, a zespół „złapał” o co chodzi w ekstraklasie. Ostatnie 9 spotkań to aż 7 zwycięstw RTS-u, przy tylko 1 porażce! Portal meczyki.pl wyliczył, że łodzianie są drugim najskuteczniejszym beniaminkiem w Europie, punktując ze średnią 1,86 na mecz. Tylko węgierski Kecskemeti radzi sobie lepiej, a podobny wynik ma cypryjska Nea Salamina Famagusta.

Rekord bramkarza

– Powtórzę to, co mówiłem po ostatnim meczu: cieszymy się z trzech punktów, bardzo je doceniamy – mówił skromnie po pokonaniu legniczan trener [Janusz Niedźwiedź]. – Wiedzieliśmy, że Miedź posiada określoną wartość. Kilku zawodników wyglądało dobrze na tle naszego zespołu. Niedawno rywalizowaliśmy na poziomie I ligi i pamiętaliśmy, jak te spotkania były wyrównane. to jednak my cieszymy się ze zwycięstwa – mówił szkoleniowiec wicelidera po piątkowym meczu.

Chłodna głowa trenera Niedźwiedzia była zrozumiała, bo choć widzewiacy wygrali 1:0, to Miedź miała swoje groźne sytuacje. Kapitalnie w łódzkiej bramce spisywał się jednak Henrich Ravas i w tym miejscu warto przywołać „beniaminkową” liczbę golkipera, którą wyliczył statystyk ekstraklasy Wojciech Bajak. Otóż 25-letni Słowak zachował czyste konto w 8 z 14 dotychczasowych meczów w najwyższej lidze polskiej, które są dla niego debiutanckimi występami w ekstraklasie. Daje to wynik na poziomie 57,1 procent i przebija rezultat, który osiągnęli Dante Stipica w Pogoni, Radosław Majecki w Legii oraz Bartłomiej Drągowski w Jagiellonii. Wszyscy ci bramkarze ochronili swoje bramki w 7 ze swoich 14 pierwszych meczów w lidze.

Cel? Utrzymanie

– W drugiej połowie Heniek w fenomenalny sposób obronił główkę i to był kluczowy moment, że po raz ósmy w tym sezonie nie straciliśmy bramki. To był trudny mecz, ale trzeba docenić nasz zespół, że nawet w trudniejszych momentach potrafi przetrwać te chwile i wrócić do swojego grania – podkreślił Niedźwiedź.

– Nasza dobra passa to nie tylko moja zasługa, ale całej drużyny – tak po meczu mówił bohater Henrich Ravas. – Chcemy mieć jak najwięcej meczów z czystym kontem na koniec. Czasami się to udaje, a niekiedy nie. Cały zespół gra dobrze w defensywie, zaczynając od Jordiego Sancheza w ataku, a kończąc na obrońcach. Oczywiście bycie na drugim miejscu w tabeli jest bardzo fajne dla nas – i to jako beniaminka. Ale nie myślimy o tym, tylko skupiamy się na walce o punkty w kolejnym meczu. Najważniejszym celem jest dla nas utrzymanie – zaznaczył chłodno bramkarz.


Na zdjęciu: Piłkarze Widzewa są ostatnio w kapitalnej formie! Jak będzie w piątek w Zabrzu?

Fot. Adam Starszyński/PressFocus