Pogoń Szczecin. Nie byli sobą

Przegrany mecz z „Nafciarzami” z Płocka do tej pory odbija się czkawką piłkarzom Pogoni Szczecin.


W niedzielę szczecińska Pogoń przegrała dopiero drugi mecz w tym sezonie w PKO Ekstraklasie, ale ta porażka zabolała „portowców” w dwójnasób. Wcześniejsze potknięcie z Zagłębiem Lubin (0:2) jakoś przełknęli, ale przegrana w Płocku z „Nafciarzami” do dzisiaj leży im na wątrobie.

– Od początku spotkania prowadziliśmy grę, ale gdzieś około 20. minuty zaczęliśmy grać tak, jak Wisła – powiedział rozczarowany napastnik „Dumy Pomorza”, Piotr Parzyszek.

– Nie chodzi o to, że oddaliśmy kontrolę nad spotkaniem, ale było sporo fauli, dużo walki, nie mieliśmy żadnej dogodnej sytuacji do zdobycia gola, tak samo jak nasi rywale. W przerwie rozmawialiśmy, że trzeba jak najszybciej zdobyć gola, bo mecz sam się nie wygra. Stało się odwrotnie.

Dużo walki, mało gry

Zwycięskiego gola dla gospodarzy zdobył 26-letni pomocnik Damian Warchoł, który wykorzystał błąd w wyprowadzeniu piłki przez drużynę trenera Kosty Runjaica.

– Po bramce dla Wisły spotkanie ułożyło się niekorzystnie dla nas – dodał Parzyszek.

– Cały czas było dużo walki, a mało grania w piłkę. Szkoda dwóch sytuacji Jeana Carlosa i Michała Kucharczyka, bo poza tym nie mieliśmy lepszych okazji do zdobycia choćby jednego gola. Trener mówił, że to będzie mecz na 0:0 i jedna bramka może zdecydować. Szkoda, że po naszym błędzie padł gol i drugi raz w tym sezonie niepotrzebnie przegraliśmy.

Koledze z drużyny wtórował Michał Kucharczyk.

– Postronnemu kibicowi mecz nie mógł się podobać – przyznał szczery do bólu „Kuchy”.

– Jeśli chodzi o nasz zespół, to utrzymywanie się przy piłce na nic się nie przełożyło. Nie stwarzaliśmy sobie wielu sytuacji. W II połowie mecz się otworzył, gdybyśmy mieli lepsze ostatnie podanie, lepsze wykończenie, to wynik byłby inny.

Faule i kopanina

W Płocku sędzia Daniel Stefański odgwizdał aż 30 fauli, pokazał 10 żółtych oraz jedną czerwoną kartkę.

– Było bardzo dużo walki, za to mało grania w piłkę – przyznał skrzydłowy Pogoni.

– Z obu stron było widać zaangażowanie. Nie po to trenujemy, nie po to kibice przychodzą na mecz, by potem oglądać dwie drużyny, które się nawzajem kopią i faulują.

Wychowanek Świtu Nowy Dwór Mazowiecki miał bardzo dobrą sytuację do zdobycia gola przy kontrataku, jednak nie udało mu się posłać piłki do siatki przeciwnika.

– Nie będę na nikogo zrzucał winy, bo w tej sytuacji mogłem się zachować lepiej – powiedział Michał Kucharczyk.

– Wychodziliśmy z bardzo dobrym kontratakiem, który mógłby nam dać wyrównanie, a skończyło się tak, jak każdy widział.

Brzydki spektakl

Podobnie jak koledzy, niepocieszony był Konstantinos Triantafyllopoulos.

– To był brzydki mecz – nie owijał w bawełnę Grek.

– Nie graliśmy tak, jak chcieliśmy. W I połowie nasza gra jeszcze jakoś wyglądała, ale z upływem czasu mecz stawał się bardziej fizyczny. Nie mieliśmy wielu okazji, może jedną dobrą, a sami popełniliśmy błąd i pozwoliliśmy rywalowi strzelić bramkę. To był mecz, który mógł skończyć się remisem, jedną bramką dla nas, a ostatecznie przegraliśmy. Nie tak chcieliśmy się zaprezentować w Płocku.

Mówiąc bez ogródek, szczecinianie w niedzielę nie byli w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Krzysztofa Kamińskiego. Najgroźniejsze były uderzenia Macieja Żurawskiego i Jeana Carlosa, a także próba Michała Kucharczyka.

– Nie byliśmy sobą – dodał Triantafyllopoulos.

To nie był nasz styl, nie trzymaliśmy odpowiednio piłki, nie kreowaliśmy okazji i nie zdobyliśmy żadnej bramki. Na pewno mogliśmy zostawić więcej jakości na boisku, każdy z nas.

„Jaga” na horyzoncie

Mimo, że mecz z Wisłą Płock został rozegrany w niedzielę, podopieczni trenera Kosty Runaicia wrócili do treningów już w poniedziałek, rozpoczynając przygotowania do „domowego” meczu z Jagiellonią Białystok (sobota, godz. 17.30). Zajęcia będą odbywały się każdego dnia – od poniedziałku do niedzieli. W piątek kadra wyznaczona do spotkania z „Jagą” uda się na zgrupowanie przedmeczowe do jednego ze szczecińskich hoteli.


Na zdjęciu: Skrzydłowy Pogoni Michał Kucharczyk (z lewej) przyznał, że w meczu z Wisłą Płock więcej było fauli niż gry.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus