Drugi garnitur już nałożony

Nie ma się co dziwić, że wielu traktuje dzisiejszy mecz o Superpuchar Polski jak sparing. Legia podejdzie do niego bez wielu istotnych postaci.


Duży nacisk położono w ostatnich latach na to, aby zwiększyć prestiż traktowanego nie zawsze poważnie Superpucharu. Tegoroczne spotkanie miało rozegrać się pierwotnie 9 sierpnia, lecz z racji koronawirusa wykrytego u jednej osoby ze sztabu i nie do końca przejrzyste procedury zostało ono przełożone na dzisiaj – w środku przerwy na reprezentację, co Legię dotknie szczególnie.

Gromada nieobecnych

Wielu jej piłkarzy dostało powołania. Do polskie „jedynki” Jerzy Brzęczek zaprosił Michała Karbownika oraz Artura Jędrzejczyka, który jednak szybko wrócił do Warszawy z powodu urazu. Walerian Gwilia gra obecnie w zespole Gruzji, Jose Kante w drużynie Gwinei, a Filip Mladenović w ekipie Serbii.

Dodatkowo do młodzieżowej reprezentacji Polski powołania dostali Bartosz Slisz, Maciej Rosołek oraz Mateusz Hołownia – który, jak Jędrzejczyk, musiał wrócić do klubu z powodu urazu. Z obecnymi w stolicy zawodnikami Legii nie trenowali również kontuzjowani Cezary Miszta, Kacper Kostorz, Wojciech Muzyk oraz nieobecni od dłuższego czasu Vamara Sanogo i Marko Vesović.

Zliczając wszystkich graczy do kupy wychodzi, że dzisiaj mistrzowie Polski nie będą mogli skorzystać z aż 13 piłkarzy, a pod znakiem zapytania stoi również występ Williama Remy’ego, który jest po ciężkiej kontuzji i jak na razie powoli wraca do treningów indywidualnych.

Z pierwszym zespołem warszawiaków pod nieobecność starszych graczy ćwiczyło kilku młodych zawodników, a oprócz tego Legia zgłosiła do ekstraklasy czterech piłkarzy z roczników 2001-2003, do tej pory występujących w trzecioligowych rezerwach. Na brak możliwości rotacji „Wojskowi” nie powinni jednak narzekać, bo – jak wyliczył kibicowski portal legia.net – w kadrze znajduje się tam łącznie aż 31 zawodników.

Pod kontrolą Michniewicza

Jednak piłkarze nie są jedynymi, których będzie dzisiaj Legii brakować. Klubowe szefostwo doskonale zdawało sobie sprawę z tego, że zatrudniając trenera Czesława Michniewicza, czasem będzie trzeba oddać go w ręce PZPN-u. Doświadczony szkoleniowiec jest przecież selekcjonerem reprezentacji Polski do lat 21 i jego – wraz z asystentem Kamilem Potrykusem – zajmują obecnie obowiązki związane z drużyną państwową.

Dlatego Legię poprowadzi dzisiaj inny asystent Michniewicza, Marek Saganowski, a pomagać mu będzie Przemysław Małecki. Dla „Sagana” będzie to drugi raz w jego popiłkarskiej karierze, kiedy poprowadzi warszawską drużynę, ponieważ 1,5 roku temu na ławce zastępował zawieszonego Alexandara Vukovicia, a dyrygowani przez niego „Wojskowi” pokonali Lechię Gdańsk 3:1. W tym miejscu warto sobie uświadomić pewną groteskę, jaką jest fakt, że Michniewicz do młodzieżówki powołał… swoich własnych piłkarzy – których rzecz jasna znał już od dłuższego czasu.

– Prowadzimy zajęcia razem z trenerem Małeckim. Informacje i plany otrzymujemy od trenera Michniewicza, a treningi są nagrywane i wysyłane do pierwszego szkoleniowca. Wszyscy jesteśmy pod jego stałą kontrolą – zdradzał zakulisowy szczegóły na łamach klubowych mediów Saganowski, który wypowiedział się też na temat atmosfery, jaka utrzymuje się w szatni po bolesnym odpadnięciu w eliminacjach do europejskich pucharów.

– Na pewno nie jest za wesoła. To normalne, że wszyscy jesteśmy szczęśliwi tylko wtedy, gdy idzie dobrze i się wygrywa. Niestety tym razem tak nie było. Po tym, jak zdobyliśmy tytuł mistrza Polski, nie udało nam się zrealizować kolejnego celu, odpadliśmy z rozgrywek europejskich. Atmosfera w przeszłości bywała lepsza, teraz nie jest za ciekawa. By to się zmieniło musimy zacząć zwyciężać. Najważniejsze jest to, co przed nami, przygotowujemy się do meczu o Superpuchar Polski. To jest teraz nasz cel krótkoterminowy – mówił „Sagan”.

Legia będzie dzisiaj mocno osłabiona i nie wiadomo, czego się po niej spodziewać. To będzie jej słaba, ale zarazem mocna strona, bo Cracovia nie wie, pod kątem jakich graczy analizować przeciwnika. Warto też dodać, że w sześciu ostatnich Superpucharach z rzędu legioniści przegrywali.


Na zdjęciu: Postać Marka Saganowskiego ponownie będzie dzisiaj wyeksponowana.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus