Drugi mecz bez „Murasia”

Ligowe starcie przed rewanżem z Bodoe/Glimt nie wyszło Lechowi Poznań. „Kolejorz” grał jednak w mocno zmienionym ustawieniu.


Gdyby spojrzeć na suchy wynik starcia Lecha Poznań, a także na to, co działo się w pierwszej połowie ligowego starcia mistrza Polski z Zagłębiem Lubin, to nie byłoby kibica „Kolejorza”, który nie czułby się wysoce zaniepokojony przed rewanżowym meczem 1/16 finału Ligi Konferencji Europy, w którym – już jutro – piłkarze Johna van den Broma zmierzą się z norweskim Bodoe/Glimt przy Bułgarskiej. Przypomnijmy, że w ubiegły czwartek poznańska ekipa zremisowała bezbramkowo w Norwegii, co jest dobrym rezultatem w kontekście drugiego spotkania przed własną publicznością. W niedzielę mistrz Polski, grając bardzo kiepsko szczególnie do przerwy, uległ u siebie „Miedziowym”.

Patrząc jednak na zestawienie, jakie holenderski szkoleniowiec desygnował na to spotkanie, to nie sposób opędzić się od wrażenia, że w ostatnich dniach wszystko w stolicy Wielkopolski zostało podporządkowane pod rywalizację w europejskich pucharach. Van den Brom dokonał aż siedmiu zmian w stosunku do meczu z Norwegami. Mikael Ishak, Michał Skóraś, Joel Pereira, Filip Szymczak i Bartosz Salamon weszli na boisko po przerwie i gra Lecha wyglądała już przyzwoicie. Radosław Murawski i Jesper Karlstroem znaleźli się poza kadrą na ligowe spotkanie. Mimo wielu zmian John van den Brom był niezadowolony z postawy zespołu i nie szukał usprawiedliwień.

– Duża rotacja wynikała z tego, że myślimy już o rewanżu z Bodoe/Glimt. Ale jestem zawiedziony pierwszą połową. Ona pokazała, że się pomyliłem. Po raz pierwszy byłem w przerwie zły na mój zespół. W drugiej połowie było lepiej, ale na pewno musimy wyciągnąć wnioski – podkreślił Holender.

Murawski i Karlstroem pauzowali w meczu z Zagłębiem za kartki. Brak tych piłkarzy, co zresztą Van den Brom przyznał, był w spotkaniu ligowym widoczny.

– Radek i Jesper zawsze dają z siebie sto procent, ale wiedzieliśmy, że nie będziemy mogli z nich skorzystać. Ich zmiennicy również powinni dać z siebie wszystko. Murawski dużo reguluje na boisku. Nie było go z Zagłębiem, nie będzie go także w czwartek – przypomniał szkoleniowiec Lecha. Wychowanek Piasta Gliwice w rewanżu z Bodoe/Glimt również będzie pauzował za nadmiar napomnień, bo w Norwegii obejrzał trzecią w tym sezonie Ligi Konferencji żółtą kartkę.

Przypomnijmy, że od jakiegoś czasu niezdolni do gry są Lubomir Szatka i Barry Douglas i niewiele wskazuje na to, że któryś z tych zawodników wyleczy się do czwartkowego spotkania. W starciu z Norwegami nie zagra również Joao Amaral. Portugalczyk jest odsunięty od pierwszego zespołu. Wprawdzie trener Lecha jeszcze w zeszłym tygodniu przekonywał, że nie ma konfliktu pomiędzy nim, a piłkarzem, ale fakty są takie, że Amaral nie trenuje z drużyną.

– Joao był kontuzjowany. Później przyszedł do mnie i powiedział, że chce odejść zimą. Ja nie miałem z tym problemu, ale klub nie wyraził zgody. Nie będę się tym więcej zajmował – podkreślił opiekun „Kolejorza”.


Na zdjęciu: Radosława Murawskiego zabrakło w meczu ligowym. Wychowanek Piasta Gliwice nie zagra również w meczu o 1/8 finału LKE.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus