Ewa z Natalią nie zawodzą!

Dwa medale Igrzysk Europejskich wywalczyły nasze dzielne lekkoatletyki podczas pierwszego dnia rywalizacji w Drużynowych Mistrzostwach Europy na Stadionie Śląskim. Ewa Swoboda, w biegu na 100 m nie miała sobie równych i wygrała wynikiem 11,09. Z kolei Natalia Kaczmarek w biegu na jedno okrążenie ustąpiła jedynie Holenderce Femke Bol, która niemal w ostatniej chwili zdecydowała się na występ również na dystansie płaskim.


O podium otarli się Dominik Kopeć na 100 m oraz Piotr Lisek w konkursie tyczkarzy. Medale, medalami, ale one w tej rywalizacji najważniejsze są punkty w rywalizacji drużynowej. Liczy się jak najwyższe miejsce w konkurencji i wówczas ono winduje drużynę w klasyfikacji generalnej.

Falstart organizacyjny

Po 11 konkurencjach na czele są Włochy z 141 pkt, wyprzedzają Wielką Brytanię – 131,5 oraz Polskę – 127, zaś za nami znajdują się groźne zespoły Holandii – 125, Niemiec – 121,5 oraz Portugalii – 117,5, Francji – 99. Reszta straty ma już nieco większe. Jednak przed nami jeszcze dwa dni zmagań lekkoatletów i jeszcze wiele się może zmienić.

Rywalizacja zaczęła się od poważnego falstartu organizacyjnego. W kole pchnięcia kulą pojawiły się panie i własnym oczom nie wierzyliśmy jaki rezultat pojawił przy nazwisku Klaudii Kardasz. 18,56 – to rezultat zdecydowanie lepszy od najlepszego osiągnięcia w tym sezonie i bliski rekordu życiowego (18,63). Jednak po kilku próbach jej rywalek okazało, że konkurs należy rozpocząć od nowa, bowiem okazało, że sprzęt do pomiaru uległ awarii. Kardasz rozpoczęła pchnięcia 16,94 i długo utrzymywała się na szóstej pozycji. W końcu w piątej próbie uzyskała 17,12 i przesunęła się o jedno miejsce. Rej w rywalizacji wiodły Niemka Yemisi Ogunleye oraz Portugalka Auriol Dongmo grubo powyżej 18 metrów. Ostatecznie wygrała ta druga, która uzyskała 19,07. Kardasz gdy pojawiła się w strefie mieszanej nie kryła irytacji.

Zawiedziona

– Zostałam ewidentnie oszukana, choć oczywiście wiedziałam, że nie było to pchnięcie w okolicach 18,5 metra – stwierdziła kulomiotka. – Nawaliła aparatura, ale przecież sędziowie powinni czuwać nad przebiegiem tej rywalizacji. – Próbowałam ich przekonać, że odjęli te różnicę i zaliczyli tę serię. To było pchnięcie w granicach 17,50. Zadecydowano inaczej i konkurs rozpoczęłyśmy od nowa. Wszystkie byłyśmy zdenerwowane tym faktem i na pewno miał on wpływ na naszą postawę – mówiła mocno zmartwiona kulomiotka Podlasia Białystok.

Dzielnie walczyła o jak najlepsze miejsce w konkursie młociarek, brązowa medalistka z Tokio, Malwina Kopron. Wynikiem 70,77 dość długo zajmowała drugą pozycję, lecz po czwartej serii spadła na czwartą pozycję. Jednak w ostatniej próbie mocno się zmobilizowała i ostatecznie wynikiem 71,18 uplasowała na trzecim miejscu, zdobywając 14 pkt dla drużyny. Jednak medalu Igrzysk Europejskich nie zdobyła, bo okazało się, że dwie rywalki ze słabszych dywizji osiągnęły lepsze wyniki.Bezkonkurencyjna była Sara Fantini, która w ostatniej próbie ustanowiła rekord życiowy 73,26 i o 92 cm wyprzedziła Finkę Silję Kosonen.

Nie zawiodły

Z wielkim zainteresowaniem czekaliśmy na 400 m pań i panów. Natalia Kaczmarek, utrzymująca się w ostatnim czasie w wysokiej formie, miała rywalizować z szybką biegająca Holenderką Femke Bol. Obie panie nie zawiodły skromnej widowni. Bol teraz jest poza zasięgiem nasz biegaczki i po raz kolejny „złamała” granicę 50 sek., uzyskując 49,82 (rekord DME). Kaczmarek była druga z czasem nieco gorszym niż na mityngu „Kusego” – 50,34, ale sięgnęła po srebro Igrzysk Europejskich, ale ten krążek nieco zbagatelizowała.

– Najważniejsze, że zdobyłam piętnaście punktów dla drużyny i zrobiłam co mogłam – mocno podkreśliła nasza sprinterka. – Femke Bol na tę chwilę jest ode mnie lepsza. Wszystko nieźle wyglądało po 200 metrach, a potem nieco „zerwałam” ten bieg i na końcowych metrach zabrakło nieco sił. Mam jeszcze nad czym pracować i liczę, że wszystko odpowiednio się ułoży przed mistrzostwami świata.

Rewelacyjny Norweg

Zdecydowanie więcej spodziewaliśmy po Karolu Zalewskim w biegu na 400 m. A tymczasem w swojej, słabszej serii uzyskał 45,95 zajął czwarte miejsce i w rezultacie dopiero 12. Wygrał rewelacyjnie biegający Norweg Harvard Bentdal Ingvaldsen w czasie 44,88, czyli o 0,02 gorzej od swojego rekordu życiowego. Norweg za niespełna dwa miesiące skończy zaledwie 21 lat!

W biegu na 800 m też przeżyliśmy rozczarowanie, bo Mateusz Borkowski, w teoretycznie silniejszej serii, wynikiem 1.47,18 zajął 3 miejsce. Jednak w końcowym rozrachunku wylądował na siódmym, bo czterech biegaczy szybciej pokonali ten dystans niż nasz reprezentant. Najszybszy okazał się Szwajcar Ramon Wipfeli 1.46,73.

Natomiast w biegu na 3000 z przeszkodami nie mieliśmy żadnych złudzeń, bo reprezentował nas zaledwie 20-letni Maciej Megier. Bieg on niezwykle ambitnie, ale to starczyło zaledwie do 12 pozycji i na finiszu był mocno naciskany przez Francuza i Turka

Tempo do końca

Na koniec dnia wyznaczono biegi sprinterskie i nie ukrywaliśmy, że liczyliśmy zarówno na wspomnianą Ewę Swobodę, która zaprezentowała świetną reakcję startową i tempo utrzymała do samego końca. Nic tylko się cieszyć w perspektywie kolejnych startów. Kopeć biegał już w tym sezonie 10,05 i 10,06, ale tym razem jego czasu nijak go nie mógł zadowolić 10,21.

Z bloków startowych wyszedł w dobrym stylu i prowadził, ale druga część dystansu, jak sam określił, była jednak jedną wielką katastrofą. – Mogę mieć tylko pretensje do siebie, bo już dawno nie zawaliłem tak biegu – mówił mocno niepocieszony nasz najlepszy sprinter. Z kolei Lisek zajął miejsce tuż za podium – 5,80, ale był radosny nie tylko z powodu Dnia Ojca.

– Ustabilizowałem formę na tej wysokości i to na pewno cieszy. – Rywale tym razem lepsi, ale nie robię z tego powodu tragedii. Cieszę się, że zrealizowałem minimum punktowe jak przede mną postawiono. To ma być fajna zabawa dla publiczności i chyba była.

W sobotę kolejny dzień zmagań, zaś w niedzielę zakończenie i podczas tych mistrzostw jeszcze wiele się może wydarzyć.


Na zdjęciu: Dwa medale Igrzysk Europejskich. Ewa Swoboda potwierdziła wysoką formę.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.