Ebi Smolarek: Śląski był dla mnie magiczny

Syn śp. Włodzimierza Smolarka w trakcie swojej kariery grywał na wielu europejskich i światowych stadionach. Jeżeli jednak ktoś, komu dane było grać dla ponad 80 tysięcy kibiców na Westfalenstadion (dziś Signal Iduna Park – przyp. red.) w Dortmundzie i mieć za sobą słynną „żółtą ścianę”, po latach docenia i chwali Stadion Śląski, oznacza to, że było to dla niego miejsce szczególne. Tak właśnie było w przypadku popularnego Ebiego.

Zrobił to dla taty

Wspomniany ojciec byłego napastnika biało-czerwonych strzelił Portugalii jednego gola, na mistrzostwach świata w 1986 roku w Meksyku, który dał drużynie Antoniego Piechniczka wygraną 1:0. Syn, porównywany do ojca, poszedł zdecydowanie dalej. Też strzelił bramkę Portugalii, ale nie raz, a dwa razy. Ów wyczyn powtórzył w opisywanym w tym numerze „Sportu” meczu z Belgią, który dał Polsce historyczny awans na mistrzostwa Europy. Piątego gola Ebi strzelił Austrii w wygranym 3:2 meczu. Na archiwalnych zdjęciach i nagraniach wideo kibice mogą zobaczyć cieszącego się Smolarka w nietypowy sposób, czyli salutującego. Były napastnik m.in. Feyenoordu, BVB czy Racingu Santander dopiero po latach i po zakończeniu kariery wyjaśnił o co chodziło z taką nietypową „cieszynką”.

– To była spontaniczna radość, chociaż… nie do końca. To był gest wobec taty. Ojciec swego odszedł z Feyenoordu, choć tego nie chciał, ale tak musiało być. I jego nowym klubem był Utrecht. W tacie siedziała pewna zadra. No i w pierwszym meczu przeciwko Feyenoordowi strzelił gola, po czym podbiegł do ławki rezerwowych, salutując byłemu trenerowi – przyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Historia robi wrażenie

37-letni obecnie Smolarek, w 2014 roku zakończył piłkarską karierę. Nie odcina się jednak od futbolu, ani od piłkarskich wspomnień. A Stadion Śląski w jego pamięci zajmuje wyjątkowe miejsce. – Bardzo lubiłem grać na Stadionie Śląskim. Dla mnie był magiczny. Kibice, atmosfera. I te śmieszne trąbki, coś jak wuwuzele. Nic mi jednak nie przeszkadzało w dobrej grze – mówi Ebi, który nie ukrywa, że dopiero po latach dotarło do niego, jak wielkim przywilejem była dla niego możliwość gry na historycznym obiekcie, jak chorzowski „kocioł czarownic”. – Długo nie zdawałem sobie w pełni sprawy, jakie to wyjątkowe miejsce! Dopiero gdy lata później oglądałem w telewizji reportaż o historii tego stadionu, a puszczali go przy okazji nowego otwarcia Śląskiego, to tak w pełni zrozumiałem co tam się kiedyś działo – przyznał napastnik cytowany przez „Super Express”.

Czy odnowiony Stadion Śląski doczeka się godnego następcy Smolarka? Naturalnym kandydatem wydaje się być Robert Lewandowski, który w marcowym meczu z Koreą Południową zdobył pierwszą bramkę na chorzowskim obiekcie.