Eliminacje Euro 2020. Znają miejsce w szeregu

Po fatalnym początku eliminacji i dwóch porażkach, Austria odniosła w czerwcu dwa zwycięstwa i powraca do gry. Ma tylko punkt mniej od drugiego w tabeli Izraela, z którym przegrała 2:4, a który teraz sam stracił cztery gole w Warszawie. Austriacy nie spodziewali się, że ich zespół tak łatwo poradzi sobie z Macedończykami, z którymi kilka dni wcześniej, na tym samym stadionie, mocno namęczyła się polska reprezentacja. Optymizm nad Dunajem wzrósł, ale tylko zdobywca wyrównującego gola w Skopje, Valentino Lazaro, wspomniał o wygraniu grupy.

Przeciwnik go nie pokonał

Austriacy strzelili w Skopje pięć goli, ale ten pierwszy był do własnej bramki. – Krzyczałem do Hintiego, że piłka jest moja, ale mnie nie słyszał i już nic nie dało się zrobić – wyjaśniał potem brak komunikacji z Martinem Hintereggerem golkiper [Heinz Lindner]. – Ale mogę być zadowolony, w dwóch ostatnich meczach nie pokonał mnie żaden przeciwnik – dodał z uśmiechem.

Na obrońcę Austrii presję wywarł w tej sytuacji kapitan Macedonii Północnej Goran Pandev. Przed spotkaniem serdecznie przywitał się z Marko Arnautoviciem, który tego dnia był kapitanem gości. Znają się z Interu, z którym Pandev w 2010 roku wygrał Ligę Mistrzów. Arnautović pierwszą okazję miał już w 38 sekundzie, potem strzelił dwie bramki. Osamotniony w ataku 35-letni Pandev niewiele mógł zdziałać.

To był mecz błędów. Austriacy popełnili jeden na początku, za to Macedończycy całą serię i przegrali 1:4. Jest to najwyższe wyjazdowe zwycięstwo Austrii od 2015 roku, gdy takim wynikiem pokonała Szwecję, kwalifikując się bez porażki na Euro 2016. Teraz z przeciwnikiem, który przegrał tylko dwa z ostatnich 16 meczów, mogła odnieść jeszcze wyższy sukces. – Dziś mogliśmy wygrać nawet 8:2, pokazaliśmy że nie jesteśmy amatorami – stwierdził obrońca Aleksandar Dragović. Nawiązał tym do słów prezesa austriackiego związku OeFB Leo Windtnera wypowiedzianych po 2:4 z Izraelem.

Łotysze przeszli obok meczu

Austriacy zyskali w tym miesiącu 6 punktów i nadzieję, Macedończycy 6 stracili i… nic się nie stało. Jeśli nie zajmą drugiego miejsca w grupie, mają jeszcze szansę w barażach, do których zakwalifikowali się wygrywając grupę w Lidze Narodów. Izrael może spotkać to, co już zdarzało mu się w eliminacjach – dobrze zaczynał, ale potem tracił punkty, kontakt z czołówką i szanse na awans. Nigdy do finałów mistrzostw Europy się nie zakwalifikował. Słowenia po 5:0 na Łotwie ma tylko dwa punkty mniej od Izraela. Nie grzeszy skutecznością, Słoweniec Slavisza Stojanović jest selekcjonerem Łotwy i miał mieć dobrze rozpracowanych rodaków. Ale jego podopieczni przeszli obok meczu. Pavels Steinbors pięć razy skapitulował, a po przeciwnej stronie Jan Oblak miał najspokojniejszy występ od lat.

Najlepsi są w przeszkadzaniu

Do „manity” Słowenii nie należy przywiązywać większego znaczenia. To jej pierwsze zwycięstwo od roku, gdy pokonała Czarnogórę 2:0. Potem w 9 meczach zdobywała najwyżej jednego gola, doznała 4 porażek i pięciokrotnie z rzędu zremisowała 1:1. Nie ma teraz takiego strzelca jak Zlatko Zahovicz (35 goli), czy Milivoje Novaković (32), który dwa lata temu zakończył reprezentacyjną karierę. Najskuteczniejszy obecnie zawodnik kadry Josip Iliczić ma na koncie 7 bramek w 59 występach. Dwie zdobył z Łotwą, pierwszą z rzutu karnego i wpisał się na listę strzelców w meczu międzypaństwowym po dwuletniej przerwie. Słowenia dwa razy zakwalifikowała się do finałów mistrzostw świata i raz Europy. Zawsze dopiero po barażach, teraz takiej szansy nie ma. To przede wszystkim zespół potrafiący uprzykrzyć życie innym i na to muszą się nastawić nasi reprezentanci, gdy w kolejnym meczu eliminacji 6 września w Lublanie staną naprzeciw drużyny Matjaża Keka.

Na zdjęciu: Tym strzałem Valentino Lazaro uzyskał w Skopje wyrównanie dla Austrii. A potem już poszło.

 

Sytuacja w grupie

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ