Eliminacje LE. Krakowskie 23 sekundy

Dość szybko prysła bańka, w której tliły się nadzieje na awans Cracovii. Faworyzowane Malmoe dosłownie od pierwszych sekund zaczęło wywiązywać się ze swojej roli.


Malmoe w swojej historii czterokrotnie mierzyło się z polskim klubem i za każdym razem była to… Wisła Kraków, którą Szwedzi trzy razy pokonali. W zestawieniu z drugą krakowską ekipą było oczywiste, że to Malmoe jest klubem znacznie większym, bogatszym, regularnie występującym w pucharach – także w Lidze Mistrzów. Nikt jednak nie przypuszczał, że „Pasy” aż tak źle rozpoczną to spotkanie…

Szkoda spalonego

Minęły ledwie 23 sekundy, gdy piłkarze trenera Jona Dahla Tomassona wyszli na prowadzenie. Rozpoczęło się od szybkiego wyrzutu z autu, przepchnięcia się skrzydłowego, dogrania lewej strony do Jo Inge Bergeta, który wpakował piłkę do siatki. Ta bramka była koncertem pomyłek zdobywców Pucharu Polski, błędów w ustawieniu, zlekceważenia, nieumiejętności przecięcia akcji. Malmoe zaś weszło w ten mecz na wielkiej intensywności i z dynamiką, które nie zwiastowały niczego dobrego.

Przewaga jakości po stronie gospodarzy była wyraźna i to oni konstruowali lepsze akcje, wykorzystując spore przestrzenie zostawiane przez graczy „Pasów”. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Cracovia nie spuściła głowy i – w miarę swoich możliwości – próbowała się odgryzać. Obiecująco sprzed „szesnastki” uderzał Florian Loshaj, przedzierać się próbował Michał Helik, a z wolnego mógł trafić Marcos Alvarez. Ba, wyrównać się udało, z tym że David Jablonsky był na minimalnym spalonym.

Malmoe swoją dobrą grę udokumentowało jednak tuż przed przerwą. Szwedzi po raz kolejny mieli zbyt dużo miejsca pomiędzy krakowską linią pomocy a obrony, co wykorzystali, rozgrywając kombinacyjną akcję. Isaac Kiese Thelin podał do Sorena Rieksa, a ten podwyższył prowadzenie wyraźnego faworyta.

Głównie z daleka

Szwedzki zespół rozgrywał ten mecz z wielkim spokojem, widząc, że Cracovia niewiele jest tak naprawdę zdziałać. W 54. minucie dobry strzał z daleka oddał co prawda wprowadzony w przerwie Milan Dimun, ale to było mało. Poza tym Malmoe miało kolejne okazje na gole, a Rieks w poszukiwaniu swojego drugiego trafienia przebiegł nawet… pół boiska, koniec końców dając okazję do świetnej parady Lukasowi Hrosso.

Szarpiące próby Mateusza Wdowiaka dawały jakiś cień nadziej, ale daleko było od tego do optymizmu. Nie można było odmówić „Pasom” chęci, bo potem z dystansu strzelali Alvarez i Sergiu Hanca, który niemalże wcisnął futbolówkę w okienko, ale zawodnicy trenera Michała Probierza nie byli w stanie przedostać się w pole karne Malmoe.

Rywale z kolei takich problemów nie mieli i zdobyli nawet trzeciego gola, lecz na całe szczęście Thelin był na pozycji spalonej. Cracovia się starała, Cracovia chciała, Cracovia kilka razy nawet zagroziła – ale Cracovia trafiła też na dobrze dysponowanego przeciwnika z wyższej półki i przegrała zasłużenie.


Malmoe – Cracovia 2:0 (2:0)

1:0 – Berget (1), 2:0 – Rieks (44).

MALMOE: Johansson – Larsson, Ahmedhodzić, Brorsson, Knudsen – Rakip (76. Traustason), Lewicki, Christiansen, Rieks – Berget (67. Sarr), Thelin. Trener Jon Dahl TOMASSON.

CRACOVIA: Hrosso – Rapa, Jablonsky, Helik, Siplak (58. Ferraresso) – Loshaj – Hanca, van Amersfoort, Alvarez (79. Vestenicky), Wdowiak – Rivaldinho (46. Dimun). Trener Michał PROBIERZ

Sędziował Urs Schnyder (Szwajcaria). Mecz bez udziału publiczności. Żółte kartki: Larsson, Ahmedhodzić – Hanca, Dimun.


Na zdjęciu: Mateusz Wdowiak (z prawej) próbował wykorzystać swoją szybkość, ale nie był w stanie przepchać się przez obronę Malmoe.

Fot. PAP/EPA