Finał play off PHL. Zadecyduje rozwaga

Spokojnie, rozważnie i cierpliwie – te słowa wypowiadają trenerzy JKH i „Pasów” przed trzecim meczem finałowym w Krakowie.


Jastrzębianie na własnym lodowisku zrealizowali zadanie i wygrali oba mecze o złoto. Jednak oglądaliśmy dwie różne potyczki, bo w pierwszej zespół trenera Roberta Kalabera wyraźnie zdominował drużynę Comarch Cracovii. Natomiast w drugiej goście byli zdeterminowani i z pasją atakowali do końca. Przegrali jednym trafieniem i opuszczali lodowisko mocno niepocieszeni. Przed nami kolejna odsłona rywalizacji, tym razem pod Wawelem.

Czysta karta

Zespół JKH GKS-u jest skonsolidowany i w tym tkwi jego siła. W sytuacjach gorących, a tych w drugim spotkaniu nie brakowało, skoncentrowani jastrzębianie są w każdej chwili gotowi do wyjazdu na lód. Pod koniec sobotniego meczu już nie było podziału na formacje i z boksu wyskakiwał kto na tamtą chwilę czuł się najlepiej.

– Fajnie zdobyć gola w meczu finałowym, bo to ważny moment dla każdego zawodnika – mówi napastnik JKH GKS-u, Dominik Paś. – Jednak najważniejsze w tej rywalizacji być lepszym od rywala choć o jedno trafienie. To prawda, że wygrywamy w serii 2-0, ale to nic nie oznacza. Do Krakowa wybieramy się z czystą kartą, ale z mocnym postanowieniem walki. Skupiamy się na dzisiejszym meczu, bo on może być kolejnym przełomem.

Mocne podstawy

Jastrzębianie są świetnie przygotowani pod względem fizycznym i widać, że sztab szkoleniowy wyciągnął wnioski z poprzednich sezonów, kiedy to po zdobyciu Pucharu Polski następowała obniżka formy na finiszu sezonu zasadniczego. Tym razem jest inaczej i mecze finałowe to potwierdzają. Bramkarz Patrik Nechvatal jest ważną postacią i potrafi utrzymać zespół w grze. Czech jest mocno wspierany przez kolegów, którzy nie mają wątpliwości gdy trzeba ciałem zablokować krążek, który zmierza stronę bramki.

W pierwszym dwumeczu finałowym jastrzębianie 4 razy grali w osłabieniu (raz było 4 na 4) i ani razu nie byli w poważnym zagrożeniu.

– Nie dostaliśmy jeszcze bramki w osłabieniu i niech tak zostanie do końca rywalizacji – uśmiecha się Paś. – Mamy opracowany system i właśnie w osłabieniu na lodzie przebywa w rotacji sześciu tych samych zawodników. Świetnie się w tym uzupełniamy i rywale nie znajdują sposobu by nas i bramkarza zaskoczyć, a to przecież kluczowy element gry.

Odpowiedzialnie

Krakowianie nie mają nic do stracenia i pewnie od pierwszych chwil rzucą się do ataku. Jastrzębianie muszą tę nawałnicę przetrzymać.

– Przede wszystkim musimy utrzymać koncentrację i nerwy na wodzy – dodaje drugi napastnik, Radosław Nalewajka. – Nie możemy dać się prowokować, bo na pewno będzie dochodziło do ostrych starć przy bandach. Musimy również być bardziej opanowani przy oddawaniu strzałów. Mamy, moim zdaniem, więcej atutów niż rywale i stąd z optymizmem patrzę na ten dwumecz w Krakowie. Chcielibyśmy tę rywalizację zakończyć, by w święta być wolnym od wszelakich trosk.

Zmiana taktyki

W niedzielę jastrzębianie regenerowali siły, ale komu jest mało lodu mógł na taflę wyjechać. Wczoraj był trening oraz omówienie założeń taktycznych, które będą obowiązywały podczas kolejnego spotkania.

– Musimy grać, tak jak do tej pory, odpowiedzialnie – podkreśla trener Robert Kalaber. – Musimy rozpocząć znacznie lepiej mecz niż ten ostatni. Będą obowiązywały inne założenia taktyczne. Będziemy grać nieco prościej i defensywnie, ale to wcale nie oznacza, że oddamy inicjatywę rywalom. Umiemy i lubimy grać z kontry. Szybkościowo jesteśmy dobrze przygotowani, ale Cracovia ma rosłych zawodników i musimy więcej kombinować oraz wykazać się większym cwaniactwem na lodzie. Ponadto trzeba zachować spokój zwłaszcza w sytuacjach strzeleckich, choć o tym znacznie się łatwiej gada niż wykonuje podczas meczu.

Głowa najważniejsza

Hokeiści Cracovii w sobotnim spotkaniu z pasją atakowali, ale nie potrafili doprowadzić do remisu. Było kilka gorących spięć, ale w finalnym momencie Nechvatal zachowywał spokój i opanowanie. Pod koniec III tercji trener korzystał tylko z części zawodników, którzy co rusz pojawiali się na lodzie, jednak nie potrafili odwrócić losów meczu.

– Rywale mieli Nechvatala oraz zdecydowanie więcej szczęścia niż my – stwierdził trener „Pasów”, Rudolf Rohaczek. – A teraz o wyniku meczu zadecyduje chłodna głowa i musimy cierpliwie pracować. Nie możemy dać się ponieść fantazji i emocjom. Spokojnie, rozważnie i z głową przeprowadzać każdą akcję. Wierzę w mądrość zawodników i jestem przekonany, że pozostaniemy w grze.

W drugim meczu po stracie 3. gola trener Rohaczek dokonał zmiany w bramce. Roberta Kowalówkę, niewątpliwie bohatera ostatnich meczów z GKS-em Tychy, zastąpił Denis Pierewozczikow, który został poddany solidnemu egzaminowi. Nie mamy żadnych wątpliwości, że Rosjanin dzisiaj stanie między słupkami. On również będzie poważną przeszkodą dla hokeistów JKH GKS-u.


Polska Hokej Liga

Wtorek, 30 marca

Finał

KRAKÓW, 18.00: Comarch Cracovia – JKH GKS Jastrzębie

O 3. miejsce

KATOWICE, 18.00: GKS – GKS Tychy

Środa, 31 marca

KRAKÓW, 16.00: Comarch Cracovia – JKH GKS


Na zdjęciu: Patrik Nechvatal demonstruje wysoką formę i pod Wawelem znów zostanie poddany poważnemu egzaminowi.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus