Gdy kuleje przyjęcie to nie można wygrać

Trzecia porażka Polek w rozgrywkach. Z Belgią przegrały, bo rywalki w piątym secie ustrzegły się przestoju.


Przed meczem wydawało się, że więcej atutów jest po stronie biało-czerwonych. Dzień wcześniej swój mecz z Koreankami wygrały błyskawicznie, gdy tymczasem Belgijki stoczyły długi i ciężki bój z Dominikaną, zakończony dopiero triumfem dopiero w tie-breaku. Na papierze potencjał naszej drużyny też jest większy niż rywalek. W swoich szeregach mają one jednak wielką gwiazdę, Britt Herbots.

To prawdziwa liderka. Cały czas mobilizuje swoje koleżanki i walczy do upadłego, nawet jeśli jest na przegranej pozycji. Dzięki niej pozostałe zawodniczki potrafią grać na wysokim poziomie. Takiej zawodniczki niestety nie było po naszej stronie. Co z tego, że Magdalena Stysiak czy Malwina Smarzek zdobywają mnóstwo punktów, walczą, ale gdy kilka razy przytrafią im się błędy opada z nich cały animusz.

Polki wczorajsze spotkanie zaczęły bardzo słabo. Przede wszystkim miały ogromne kłopoty w przyjęciu zagrywki, zwłaszcza Monika Fedusio, która już w pierwszym secie została zmieniona przez Martynę Łukasik. Wiele to w grze naszej drużyny nie zmieniło. Wprawdzie na chwilę poderwała koleżanki do walki, ale losy seta już dawno były rozstrzygnięte.

Belgijki jednak miały problemy z utrzymaniem dobrej dyspozycji przez dłuższy czas. Ich dyspozycja również falowała, co skrzętnie wykorzystały podopieczne trenera Jacka Nawrockiego. Wystarczyło, że nasze przyjmujące dobrze wypełniały zadanie, dokładnie dogrywały piłkę do rozgrywającej, by ta gubiła belgijski blok. Julia Nowicka zdecydowała się nawet grać kombinacje, co w dotychczasowych spotkaniach było wielką rzadkością. Mocną stroną Polek była też gra w bloku. I takie wzajemne falowanie trwało przez cztery sety. Nic dziwnego, że doszło do tie-breaka.

Belgijki, które dzień wcześniej spędziły na parkiecie dwie i pół godziny, poradziły sobie lepiej ze zmęczeniem niż polskie siatkarki. Stysiak miała kłopoty ze skończeniem ataku, dwukrotnie została zablokowana przez blok rywalek i było 7:4 dla Belgii. Pałeczkę w ofensywie przejęła Smarzek. Naszym zawodniczkom udało się nawet doprowadzić do remisu (11:11), ale ostatnie słowo należało do rywalek. Ostatni punkt Polki straciły, bo Stysiak przy ataku popełniła błąd linii trzeciego metra.


Belgia – Polska 3:2 (25:15, 17:25, 25:19, 22:25, 15:12)

BELGIA: Van de Vyver (1), Van Gestel (15), Sobolska (1), Herbots (20), Guilliams (11), Janssens (19), Rampelberg (libero) oraz Gilson (2), Stragier, Van Avermaet (10). Trener Gert VANDE BROEK.

POLSKA: Nowicka (1), Stysiak (21), Alagierska (12), Smarzek (19), Fedusio, Efimienko-Młotkowska (8), Stenzel (libero) oraz Jagła (libero), Łukasik (8), Łazowska, Czyrniańska (1), Górecka (1), Różański. Trener Jacek NAWROCKI.

Sędziowali: Juraj Mokry (Słowacja) i Joo-Hee Keng (Korea).

Przebieg meczu

  • I: 10:6, 15:9, 20:14, 25:15.
  • II: 8:10, 11:15, 14:20, 17:25.
  • III: 10:7, 15:13, 20:15, 25:19.
  • IV: 8:10, 13:15, 17:20, 22:25.
  • V: 5:4, 10:7, 15:12.

Bohaterka – Britt HERBOTS.


Na zdjęciu: Britt Herbots okazała się ostoją Belgijek nie tylko w ofensywie, ale też i obronie.

Fot. FIVB