Gdynia nie dla wiślaków

To od początku był szalony mecz. Gdy obie drużyny spotkały się w pierwszej kolejce, zakończył się bezbramkowym remisem. Od tego czasu oba zespoły zrobiły duży postęp, szczególnie pod względem gry ofensywnej. Duża w tym zasługa obu trenerów, bo i Zbigniew Smółka i Maciej Stolarczyk uważają, że futbol to nie tylko ciułanie punktów, a także zabawianie kibiców atrakcyjną grą.

Pech Imaza

Od pierwszych minut wiadomo było, że tym razem będą gole. Arka od razu rzuciła się na Wisłę i Mateusz Lis już w pierwszych minutach musiał kilkakrotnie interweniować. Błysnął dwa razy, ale po kwadransie gry już się nie popisał. Nabil Aankour dość łatwo ograł Dawida Korta, wpadł w pole karne i zdecydował się na strzał. Lis miał piłkę na rękawicach, a jednak nie zdołał jej zbić za słupek.

To nie było jednak jednostronne spotkanie. Wisła skutecznie się odgryzała, a jeszcze przy stanie 0:0 po szybkiej kontrze Jesus Imaz trafił piłką w słupek. W ofensywie krakowianie byli konkretni, ale defensywa Białej Gwiazdy co chwilę trzeszczała w szwach. Lis po raz kolejny w tym sezonie pokazał, że mimo młodego wieku nie pęka. Szybko otrząsnął się po błędzie przy golu dla Arki i chwilę później w świetnym stylu – choć na raty – obronił strzał głową Macieja Jankowskiego. Dzięki tej interwencji Wisła zamiast mogła cieszyć się z remisu. Matej Palczicz wrzucił piłkę wprost na głowę Zdenka Ondraszka, a ten uderzył tak, że Pavels Szteinbors nie miał szans na skuteczną obronę.

Pudło sezonu?

Arka dość szybko odzyskała prowadzenie. Luka Zarandia miał trochę szczęścia, bo przy pierwszej próbie strzału posłał piłkę w stronę Macieja Sadloka. Obrońca Wisły nie zdołał opanować piłki i ta wróciła pod nogi Gruzina. Tym razem nie miał już wątpliwości, co zrobić, by trafiła do siatki. Takich rykoszetów było w tym meczu więcej. Przy golu na 3:1 Maciej Jankowski dobijał swój strzał, a w samej końcówce Zarandia dostał piłkę pod nogi bo strzale Marcusa da Silvy.

Wisłę w Gdyni zawiodła skuteczność, a przecież w ostatnich spotkaniach była to jej mocna strona. Imaz w drugiej połowie ostemplował – dla odmiany – poprzeczkę. A Rafał Boguski nie trafił w sytuacji po której powinien posłać piłkę do siatki z zamkniętymi oczami. Doświadczony piłkarz Wisły zaliczył chyba pudło sezonu, bo nikt mu nie przeszkadzał i wystarczyło posłać piłkę głową do siatki z odległości 5 metrów. Nie zrobił tego i Wisła przegrała trzeci mecz z rzędu w Gdyni. Z trzech ostatnich delegacji do tego miasta przywiozła zero punktów, za to aż 10 straconych goli.

Wypłaty od kibiców

Na nic nie dały się roszady Macieja Stolarczyka w końcówce spotkania. Dość szybko posłał na boisko drugiego napastnika, Marko Kolara. W tym momencie ustawienie Wisły było ultra ofensywne, bo jako defensywny pomocnik grał Tibor Halilović. Chorwat, który właśnie wrócił po kontuzji, to piłkarz lubiący grać do przodu i ewidentnie ciągnęło go pod bramkę rywala. Nie skończyło się to w Gdyni dobrze dla Wisły. Zresztą Biała Gwiazda od dłuższego czasu traci dużo bramek. W pięciu ostatnich spotkaniach aż 13. W Gdyni szczególnie słabo zagrali doświadczeni stoperzy Wisły – Marcin Wasilewski i Maciej Sadlok.

A Arka dużo strzela, przecież ekipa Zbigniewa Smółki w ostatniej kolejce wygrała w Legnicy z Miedzią 4:0. W świetnej formie są ofensywni piłkarze gdynian – Michał Janota, Maciej Jankowski, Zarandia czy Aankour. Z taką grą kwestia czasu i Arka wydostanie się z dolnej ósemki tabeli ekstraklasy.
A Wisła zaczyna tracić kontakt z końcówką. Wiślacy jednak i tak zapracowali na szacunek kibiców. Fani wiedzą, że piłkarze Wisły grają w tym sezonie praktycznie za darmo. Zorganizowali zbiórkę pieniędzy na wypłaty dla piłkarzy. Już przed meczem mobilizowali się także, by o trzeciej w nocy – bez względu na wynik – pojawić się pod klubem, by podziękować zawodnikom za ich zaangażowanie.

Arka Gdynia – Wisła Kraków 4:1 (2:1)

1:0 – Aankour (bez asysty), 1:1 – Ondraszek (asysta Palczicz), 2:1 – Zarandia (bez asysty), 3:1 – Jankowski (bez asysty), 4:1 – Zarandia (dobitka strzału Marcusa)

ARKA: Szteinbors – Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak – Deja, Nalepa (74. Danch) – Zarandia (90. Siemaszko niesklas.), Janota 7 (87. Marcus niesklas.), Jankowski – Aankour. Trener: Zbigniew Smółka. Rezerwowi: Staniszewski, Socha, Sulewski, Danielak

WISŁA: Lis – Palczicz, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Kort (68. Kolar) – Boguski, Halilović, Imaz, Kostal (80. Bartosz niesklas.) – Ondraszek. Trener: Maciej Stolarczyk. Rezerwowi: Buchalik, Arsenić, Grabowski, Laskoś, Plewka.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin) – 7. Asystenci: Dawid Golis i Adam Kupsik. Widzów: 5776. Czas gry: 93 (45 + 48). Żółte kartki: Deja (87. faul) – Wasilewski (77. faul),

Piłkarz meczu: Luka ZARANDIA