GieKSa (niemal) na dnie. Remis utracony w ostatniej sekundzie

Co prawda obie drużyny w środku tygodniua przełamały ligową niemoc w meczach pucharowych, ale przy Bukowej wyszły na murawę z myślą „przede wszystkim nie stracić”. „To był mecz do pierwszej bramki” – zwykli podsumowywać tego typu boiskowe „szachy” trenerzy na pomeczowych konferencjach.

Pierwszy, drugi, gol

Cóż z tego, że umiejętności indywidualnych – co było widać w pojedynczych zagraniach – zawodnikom z Katowic i Niecieczy nie brakuje, skoro… nie potrafili ich „sprzedać” z pożytkiem dla zespołu? W pierwszej części – mimo paru prób z obu stron – celnego strzału widzowie nie zobaczyli. Ten pierwszy oddany został w 61 min – Roman Gergel zaskakującym uderzeniem w krótki róg sprawdził czujność Krzysztofa Barana. Drugi – kilkadziesiąt sekund później – przyniósł gościom prowadzenie: Wojciech Lisowski nie zdążył do Artema Putiwcewa.

„Samobój” cokolwiek kuriozalny

I być może wspomniany scenariusz „do pierwszej bramki” by się sprawdził – GieKSiarze nie sprawiali wrażenia drużyny mającej pomysł na rozmontowanie obrony gości – gdyby nie pech (a może niedostatek koncentracji lub… umiejętności) Rafała Grzelaka. Piłka dogrywana ze skrzydła przez Adriana Błada nie znalazła w „szesnatce” gości katowickiego adresata, trudno natomiast zgadnąć, co tak naprawdę „w przyklęku” chciał z nią zrobić obrońca Bruk-Betu. Skończyło się wpakowaniem jej do własnej bramki tuż przy słupku.

Ta ostatnia sekunda…

Ostatni kwadrans to optyczna przewaga gospodarzy i czyhanie na kontry w wykonaniu gości. Lepiej wyszli na tym ci drudzy: Mateusz Kupczak w ostatnich sekundach gry wpakował piłkę do siatki GieKSy, dobijając do siatki piłkę odbitą po jego „główce” przez Krzysztofa Barana. Szalona radość gości – i ich kilkunastoosobowej grupy fanów – nie miała końca. Arbiter – swoją drogą najsłabsza postać na murawie – już nawet nie wznawiał gry. Bruk-Bet dzięki tej bramce wygrzebał się z dna, którego coraz bliżej są gospodarze…

GKS Katowice – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 (0:0)

0:1 – Putiwcew, 62 min (głową), 1:1 – Grzelak, 68 min (głową, samob.), 1:2 – Kupczak, 90+3 min

GKS: Baran – Frańczak, Lisowski, Remisz, Puchacz – Anon (56. Michalik), Poczobut, Piesio (63. Łyszczarz), Błąd (84. Tabiś) – Bronisławski – Rumin. Trener Jakub DZIÓŁKA.

BRUK-BET: Trela – Szeliga, Szarek, Putiwcew, Grzelak – Gergel (90+2. Vilhjalmsson), Kupczak, Jovanović (86. Kiełb), Sztefanik (66. Szymonowicz), Skóraś – Gutkovskis. Trener Marcin KACZMAREK.

Sędziował Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska). Widzów 1700. Żółte kartki: Frańczak, Michalik – Kupczak.