GKS 1962 Jastrzębie. Nie działać pochopnie

W sobotnim meczu z Górnikiem Łęczna drużynę GKS-u 1962 Jastrzębie poprowadzi Łukasz Włodarek.


Od pewnego czasu nad zespołem GKS-u 1962 Jastrzębie gromadziły się czarne chmury i było pewne jak amen w pacierzu, że piłkarzami z Harcerskiej trzeba wstrząsnąć. I to porządnie, bo w przeciwnym wypadku groziła pobudka w drugiej lidze! Wtorkowa dymisja trenera Pawła Ściebury jest takim sygnałem ostrzegawczym dla zawodników, że żarty już się naprawdę skończyły.

Bez pola manewru

Pod wodzą byłego już szkoleniowca jastrzębianie przegrali w rundzie wiosennej cztery mecze z rzędu i bynajmniej nie był to przypadek. Ci, którzy uważają inaczej, mają albo zaburzenia wzroku, albo nie rozumieją powagi sytuacji. Jeżeli ktoś z uporem maniaka forsuje tezę, że trener Ściebura miał wyjątkowego pecha, to zapytam wprost – dlaczego ów pech prześladował tylko GKS 1962 Jastrzębie?

Siedemnaście porażek w 27. meczach ligowych to wyłącznie rezultat braku szczęścia? No, nie róbmy sobie żartów z pogrzebu. Ja nie muszę unosić głowy ku niebu, żeby zobaczyć, skąd pada deszcz.

Włodarze klubu z Harcerskiej sięgnęli po najbardziej drastyczny środek, ale w tej konkretnej sytuacji nie mieli wielkiego pola manewru. Drużyna grała źle, mało przekonująco, a strefa spadkowa zaczęła się zbliżać milowymi krokami. Działacze nie zamierzają jednak działać po omacku, „na chybcika”. – W sobotnim meczu przeciwko Górnikowi Łęczna naszą drużynę poprowadzi asystent trenera Ściebury, Łukasz Włodarek – powiedział prezes GKS-u 1962 Jastrzębie, Dariusz Stanaszek.


Czytaj jeszcze: Poszukiwania „nowej miotły”

– Na razie został uprawniony tylko na jeden mecz. Wiem, że mogliśmy to zrobić na trzy spotkania ligowe, lecz nie zamierzamy zamykać sobie drogi, gdybyśmy w międzyczasie zatrudnili nowego szkoleniowca. Nie chcemy działać za szybko i pochopnie, najpierw musimy wyłonić grono kandydatów, a potem dopiero dokonać wyboru konkretnego trenera. Musimy patrzeć na problem trochę szerzej niż tylko przez pryzmat pierwszej drużyny. Latem chcemy stworzyć drużynę rezerw, która będzie grała w lidze okręgowej, więc chcemy zatrudnić osobę, która temu wszystkiemu sprosta. Gdyby do zakończenia rozgrywek pozostało 5-6 kolejek, musielibyśmy się spieszyć.

Nawał telefonów

Do zakończenia zmagań na zapleczu ekstraklasy pozostało jeszcze 11 kolejek, więc działacze GKS-u 1962 Jastrzębie jakiś margines czasu mają. Spośród ilu kandydatów zostanie wybrany nowy szkoleniowiec jastrzębian? – Telefony się dosłownie urywają, mam kilka nieodebranych połączeń na WhatsApp-ie – powiedział prezes Stanaszek.

– Niektórzy trenerzy oglądają nasze mecze, wnikliwie je analizują. Wielu trenerów ma menedżerów, którzy się z nami komunikują. We wtorek mieliśmy połączenia z dwoma menedżerami zagranicznymi – jeden był z Niemiec, drugi z Hiszpanii. Spokojnie, nie szukamy trenera za granicą, ci ludzie reprezentują interesy polskich szkoleniowców.

Staramy się rozeznać, jacy trenerzy są dostępni na rynku. Mamy już kilku wytypowanych kandydatów, lecz nie możemy działać pochopnie. Piłkarze dostali czytelny sygnał, że nie jesteśmy zadowoleni z ich postawy, więc muszą wziąć się w garść. W czerwcu zacznie się nowe rozdanie…

Głos jak odrzutowiec

Jak mawiał mój śp. ojciec, „pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł”, tym niemniej uważam, że w kolejnym meczu z Miedzią Legnica GKS 1962 Jastrzębie powinien poprowadzić już nowy szkoleniowiec. I w mojej opinii powinien być to facet, wobec którego piłkarze będą czuli respekt, chociaż wcale nie muszą się go bać. Najlepiej, żeby swoim donośnym głosem zagłuszył nawet boeinga. W sytuacjach kryzysowych, a w takiej znajduje się w tej chwili zespół z Jastrzębia Zdroju, partnerskie, wręcz koleżeńskie, relacje, nie jest najlepszym lekarstwem…


Na zdjęciu: Łukasz Włodarek poprowadzi GKS 1962 Jastrzębie w sobotnim meczu z Górnikiem Łęczna.

Fot. gksjastrzebie.com