GKS Bełchatów. Palą się do utrzymania

Wielu rzeczy można było spodziewać się po piątkowym meczu w Bełchatowie, ale nie tego, że… zapali się jeden ze stadionowych reflektorów.


Wszyscy szykowali się do meczu istotnego zarówno dla piłkarzy GKS-u, jak i Radomiaka – dla tych pierwszych w kontekście utrzymania, o które będzie niezwykle trudno; dla tych drugich w sprawie upragnionego awansu do ekstraklasy. Spotkanie dość mocno się jednak opóźniło…

Przed meczem doszło do zapłonu jednego ze słupów oświetleniowych. Z reflektorów zaczęły wydobywać się kłęby gęstego, ciemnego dymu, a sprawa wyglądała bardzo poważnie. Piłkarze oczywiście nie mogli rozpocząć gry, bo straż pożarna przez dobrych kilkadziesiąt minut prowadziła działania mające na celu ugaszenie palącego problemu. Co więcej, nie było w ogóle pewne, czy… spotkanie się odbędzie. Rozważano przełożenie meczu na inny termin lub rozegranie go jedynie przy trzech działających reflektorach – i ostatecznie zdecydowano się na tę drugą opcję, co koniec końców bardziej ucieszyło piłkarzy z Radomia.

„Administrator obiektu informuje, iż prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej, jednakże w celu wyjaśnienia dokładnych przyczyn zostaną wykonane ekspertyzy techniczne. Ponadto administrator zaznacza, iż instalacja elektryczna uszkodzonego masztu posiada wszystkie konieczne przeglądy i badania techniczne i do momentu awarii była sprawna” – czytamy w oświadczeniu bełchatowskiego Miejskiego Centrum Sportu.

GKS musi martwić się nie tylko o reflektor, ale także o swoją sytuację w tabeli. Jako że uległ faworytowi z Radomia, a Zagłębie Sosnowiec, które usiłuje doścignąć, pokonało wysoko GKS Jastrzębie, ma już tylko iluzoryczne szanse na utrzymanie się w I lidze. Do końca sezonu zostały jedynie 3 kolejki, a Bełchatów traci do Sosnowca 6 punktów.


Na zdjęciu: Takie widoki na meczu piłkarskim to prawdziwa rzadkość…
Fot. GKS Bełchatów