Ambicja nagrodzona

Złapanie zwycięskiej serii pozwoli nam na wykaraskanie się z kłopotów. Wleje nadzieje na szybkie i spokojne utrzymanie– mówił jeszcze niedawno w rozmowie ze „Sportem” trener [Dariusz Dudek] i po dwóch wyjazdowych zwycięstwach z rzędu – w Jastrzębiu (2:1) i Opolu (4:0) – wydawało się, że jego podopieczni złapali tę nutę. Nic bardziej mylnego. W środę na własnym boisku GieKSa tylko zremisowała bardzo ważne dla siebie spotkanie z zespołem ze środka tabeli, nie rewanżując się gościom za pechową porażkę z jesieni na ich boisku, gdy rozstrzygający gol padł tuż przed końcem spotkania. Katowiczanie i tak mogą być zadowoleni z wyniku, bo remis wywalczyli w doliczonym czasie gry.

39 sekunda!

Zaległe spotkanie 25. kolejki Fortuna 1 ligi – mecz przełożono ze względu na udział trzech zawodników GKS-u w młodzieżowych reprezentacjach – rozpoczęło się kapitalnie dla gospodarzy, którzy prowadzenie objęli już w 39 sekundzie. Tymoteusz Puchacz wyszedł idealnie w uliczkę, a mając na plecach stoperów gości wygrał z nimi pojedynek biegowy i ze spokojem wykorzystał sytuację sam na sam z Radosławem Janukiewiczem. Wydawało się, że tak błyskawicznie zdobyta bramka ustawi gospodarzom spotkanie, tymczasem goście już po kwadransie rozpoczynali mecz od nowa, po wyrównującej bramce zdobytej głową przez Krzysztofa Danielewicza.

Z karnego za wysoko

Mecz nabierał rumieńców, gospodarze dwukrotnie groźnie uderzali zza pola karnego, a potem sygnalizowali rękę (była) Huberta Wołąkiewicza, jednak sędzia nie mając wsparcia VAR-u ani sygnalizacji liniowego nie podyktował rzutu karnego. To była mocno kontrowersyjna decyzja krakowskiego arbitra. Chwilę później Chojniczanka objęła prowadzenie, po rzucie rożnym Pawła Zawistowskiego celną „główką” popisał się Janusz Surdykowski. Ostatecznie ciekawa pierwsza połowa nie zakończyła się wynikiem remisowym, choć powinna, bowiem w 43 minucie Sebastian Krasny podyktował jedenastkę za faul, jednak Adrian Błąd ku rozpaczy katowiczan posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę.

Uczucie niedosytu

W przerwie trener Dariusz Dudek dokonał jednej zmiany w składzie, która jednak nie poprawiła gry zespołu. Goście mądrze bronili dobrego wyniku, rywale nie potrafili im się dobrać do skóry. Na boisku pojawił się Bartosz Śpiączka, ale i jego wejście nie obudziło kolegów. W 74 minucie po kolejnym błędzie obrońców GKS-u w dogodnej sytuacji znalazł się Miłosz Przybecki, ale źle trafił w piłkę, a za moment strzał Surdykowskiego poszybował tuż nad poprzeczką. Gdy wydawało się, że katowiczanie opuszczą boisko ze zwieszonymi głowami, po dograniu przez Puchacza piłkę do siatki w ostatnich sekundach wpakował do siatki Bartosz Śpiączka. Ostatecznie ambitna postawa do samego końca pozwoliła na wywalczenie punktu, ale remis z Chojniczanką trzeba odebrać z odczuciem niedosytu. W niedzielę z Chrobrym Głogów na Bukowej liczyć się będzie już tylko zwycięstwo.

GKS Katowice – Chojniczanka 2:2 (1:2)

1:0 – Puchacz, 1 min, 1:1 – Danielewicz, 16 min (głową), 1:2 – Surdykowski, 30 min (głową), 2:2 – Śpiączka, 90+2 min

GKS: Pawełek – Lisowski, Jędrych, Wawrzyniak, Mączyński – Błąd (67. Śpiączka), Habusta (46. Rzonca), Poczobut, Anon, Puchacz – Woźniak. Trener Dariusz DUDEK.

CHOJNICZANKA: Janukiewicz – Kobryń, Wołąkiewicz (61. Boczek), Sylwestrzak, Pietruszka – Przybecki (75. Podgórski), Danielewicz, Zawistowski, Mikołajczak, Grzelczak – Surdykowski (83. Żyra). Trener Maciej BARTOSZEK.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Widzów 1930. Żółte kartki: Rzonca – Boczek.

Piłkarz meczu – Tymoteusz PUCHACZ

 

Na zdjęciu: Miłe złego początki – Tymoteusz Puchacz daje prowadzenie GieKSie.