Nowy napastnik, ten sam trener

Choć wyniki na razie tego nie pokazują, to katowiczanie tego lata szaleli na rynku transferowym. Dokonano kadrowej rewolucji a ostatnim ogniwem, które zasiliło szeregi GKS-u, jest wspomniany Śpiączka. 27-letni napastnik w barwach „Słoni” w bieżącym i poprzednim sezonie rozegrał łącznie 42 ligowe spotkania, w których zdobył 4 bramki. To mizerny bilans napastnika, który jeszcze nie tak dawno miał przecież udany okres. W lipcu 2017 roku klub z Niecieczy wyłożył na stół aż 200 tys. euro, aby wykupić go z Górnika Łęczna. Od tamtej pory piłkarz częściej zawodził, więc od dłuższego czasu zapowiadało się na jego odejście z drużyny Bruk-Betu. Działacze katowiccy musieli działać szybko i sprawnie, aby dopiąć ten transfer. Co ciekawe, jako pierwszy o zmianie barw przez Śpiączkę poinformował klub z Niecieczy. GKS zwlekał z ogłoszeniem tej nowiny.

Śpiączka na radarze

Okazuje się, że Śpiączka na radarze klubu z Bukowej był już od dawna. Chrapkę na niego miał swego czasu Dariusz Motała, były menedżer katowiczan, który przyznał, że ponad rok temu był zainteresowany pozyskaniem tego zawodnika. – Wtedy bardzo go chciałem, ale nie było na to szans. W lipcu 2017 Śpiączka jako najlepszy piłkarz Górnika Łęczna wybrał sobie klub, który dał mu kontrakt życia – wyjaśnia Motała, który jest zdziwiony drastyczną obniżką formy napastnika. – Teraz nie miał oferty z ekstraklasy i ląduje w Katowicach. zupełnie nie wiem co sądzić o jego ostatnim roku? Wcześniej – każdego roku progres. Teraz – bardzo słaby rok za nim. Oby dał GieKSie dużo goli, oby się odrodził – napisał na Twitterze aktualny dyrektor Zagłębia Lubin.

Bez ultimatum dla trenera

Śpiączka, przynajmniej na razie, będzie współpracował z Jackiem Paszulewiczem. Nad szkoleniowcem klubu z Bukowej zbierały się ciemne chmury, ale trudno się dziwić, skoro drużyna uważana za faworyta pierwszoligowych rozgrywek przegrywa 5 z 8 pierwszych meczów. Plotkowano nawet o trenerskim ultimatum w Chojnicach, ale nic takiego nie miało miejsca.

Najnowsze wieści z Bukowej nie zapowiadają roszady na stanowisku szkoleniowca. – Zgodziliśmy się, że potencjał zespołu i jego gra są lepsze niż wyniki, dlatego postanowiliśmy nie dokonywać nerwowych ruchów z wiarą, że plan przedstawiony przez sztab przyniesie oczekiwane efekty – cytuje Marcina Janickiego, prezesa GKS-u, „Dziennik Zachodni”. Teraz trener wraz z piłkarzami ma chwilę na popracowanie i wyeliminowanie błędów, bo w najbliższy weekend GKS nie rozegra ligowego meczu. Potem katowiczan czeka wyjazd do Głogowa i domowy mecz z Odrą Opole. Limit błędów i wpadek został już chyba wyczerpany…