GKS Katowice. Drużyna, która się nie boi

 

Jedni i drudzy mają na koncie serię ośmiu meczów bez porażki. Gospodarze odnieśli pięć zwycięstw z rzędu, goście – też pięć, ale z dopiskiem „ligowych”, bo po drodze wyeliminowali co prawda Wartę Poznań z Pucharu Polski, lecz po serii rzutów karnych. W sobotni wieczór w „Sercu Łodzi” dojdzie do hitu II-ligowej jesieni. – Patrząc na personalia i możliwości, Widzew jest faworytem rozgrywek. Niech tak zostanie, ale GKS Katowice nie jest dzisiaj drużyną przestraszoną. Wszystko w naszych rękach. Niech to będzie otwarty, fajny mecz – mówi [Rafał Górak], trener GieKSy, która do Łodzi rusza już dzisiaj.

Tematy do załatwienia

Z jednej strony – mowa o GKS-ie Katowice, dużym klubie, z pewnością przerastającym drugoligowe realia. Z drugiej – wizyta na Widzewie, gra przed 17-tysięczną publicznością, nawet dla takiej firmy może uchodzić za duże wydarzenie.

– To specyficzne, cudowne wręcz miejsce, wielu meczom w ekstraklasie brakuje takiej otoczki. Fajnie jest, móc tam jechać, grać, rywalizować, starać się pokazać, że nie jest się słabszym. Dobrze, że tydzień temu, przy okazji spotkania z Elaną, zawodnicy mieli przetarcie. Zderzyli się z bardzo głośnym dopingiem, który miał ich nieść. W Łodzi oczywiście ma nieść przeciwnika, ale kibice Widzewa mają to do siebie, że mobilizują obie strony. Wierzę, że zyska na tym i nasz zespół.

Udaje nam się załatwiać rzeczy, o których przed sezonem wiedzieliśmy, że przyjdzie nam się z nimi zmierzyć. Wygrać mecz u siebie. Obronić rzut karny. Zwyciężyć, gdy „Blaszok” będzie pełny. Te kwestie powoli wpadają na konto drużyny, są jej dorobkiem, budują ją. Znamienne było, gdy po pokonaniu Elany kibice wykrzyczeli, że gramy w dwunastu. Naprawdę bardzo mnie to ucieszyło, dało kolejnego kopa do dalszej pracy. Chcę, by jedni ludzie byli szczęśliwi z tego, że uprawiają piłkę nożną, a drudzy – że im kibicują – podkreśla trener Górak.

Nie ma dylematu

Wszystko wskazuje na to, że w Łodzi będzie mógł zagrać Arkadiusz Jędrych, czyli stoper, który udział w starciu z Elaną zakończył przedwcześnie wskutek urazu. To o tyle dobra informacja, że nienaruszony pozostanie blok obronny, tak dobrze spisujący się ostatnimi czasy. GieKSa w czterech poprzednich spotkaniach nie straciła gola.

– Mocno pracujemy nad pracą całego zespołu w defensywie. Mamy w obronie doświadczonych ludzi, jak Jędrycha czy Dejmka, ale trzeba sobie powiedzieć, że po spadku zawsze pewne rzeczy są rozregulowane. Każdy mecz na zero z tyłu daje nam ogromną satysfakcję, a jeśli zdarza się to częściej, można mówić o postępie. Chcemy być stabilni, ale różnie to bywa. Zwróćmy uwagę, że w Polkowicach mieliśmy mnóstwo szczęścia.

Po wygranej z Elaną byłbym bardzo zadowolony, gdyby nie strzały Kryszaka, które mnie zdenerwowały, bo nie powinny zostać oddane. Nie możemy sobie na to pozwalać. Wiadomo, że Możdżeń w Widzewie też potrafi świetnie uderzyć z dystansu. Na razie jest nieźle, ale jeszcze nie dobrze, a na pewno nie cudownie – tonuje nastroje Rafał Górak.

Utrzymując się w klimatach defensywnych, sztab szkoleniowy może mieć pewien – pozytywny! – dylemat związany z obsadą bramki, w której pewniakiem był 19-letni Bartosz Mrozek, ale gdy został powołany do kadry U-20, godnie zastąpił go rok młodszy Szymon Frankowski.

– Nie ma żadnego dylematu. To młodzi ludzie, dużo pracy przed nimi. Dziś większe doświadczenie przemawia za Bartkiem, ale świadomie stworzyliśmy Szymkowi szansę debiutu, po którym można było zapisać mu plusik. Młodzi bramkarze mają to do siebie, że szybko pochwaleni, potrafią zagrać słabiutko. A zatem – spokój, zimna głowa. To trudna pozycja, trzeba się wykazywać bardzo dużą koncentracją przez cały sezon – podkreśla szkoleniowiec GKS-u.

Czujność w „szesnastce”

W uzyskaniu świetnej serii i pięciu się w tabeli nie przeszkadza katowiczanom fakt, że golleadorami nie są napastnicy. Dawid Rogalski ma na koncie 3 trafienia, tyle ile Marcin Urynowicz, przy czym jego nominalną pozycją przy Bukowej jest „dziesiątka”. – Znalezienie zawodnika na pozycję nr 9, który będzie strzelać powtarzalnie, to nie jest łatwa rzecz. Spójrzmy na Widzew i Marcina Robaka. Też nie ma zdobytych wielu bramek z akcji, choć gdy doliczymy karne, to jest najlepszym strzelcem ligi. Trafienia naszych napastników są trochę rozbite. Urynowicz, Rogalski, Rumin… Taki urok tego zespołu. To wszystko się buduje, napastnicy muszą rywalizować, jak najlepiej pokazywać i łapać minuty – mówi Górak.

Skoro mowa o rzutach karnych Robaka, Widzew miał ich już tej jesieni 8. To coś, na co w obozie GieKSy muszą zwrócić uwagę. – Oczywiście, ale szczerze powiem, że nie wiem, czy można się doczepić do słuszności decyzji podejmowanych przez sędziów. Widzę raczej, że były słuszne. Te karne Widzew wypracowywał, często wynikały z wcześniejszych dogodnych okazji do zdobycia bramki. Można wytykać, że ta jedenastka była naciągana, a inna nie, ale ja tak na to nie patrzę. W ofensywie ta drużyna ma bardzo groźnych zawodników, dlatego we własnej „szesnastce” musimy być czujni – ostrzega trener katowickiego II-ligowca.

***
Rafał Górak wspomniał, że GKS zmierzył się już w tym sezonie z kilkoma demonami, jak wygrana przy Bukowej, co nie wychodziło przez rok, czy domowe zwycięstwo w meczu prestiżowym dla kibiców. Może pora na kolejny – czyli objęcie fotela lidera? To też dawno nie miało miejsca… – Nie myślimy o tym. Cudownie, jakby fotel lidera był w Katowicach po 34. kolejce – podkreśla trener GieKSy.

 

Na zdjęciu: Czy w Łodzi katowiczanie też będą mieli powody do radości? Skala trudności – z najwyższej II-ligowej półki.