GKS Katowice. Fotel lidera jeszcze ich nie kręci

Na półmetku sezonu katowiczanie mogą zameldować się tam, gdzie tej jesieni jeszcze nie byli. Stawką ich spotkania z Resovią będzie fotel lidera tabeli. Czy jest on wygodny piłkarze GieKSy mogli sprawdzić już tydzień temu, ale ten stan trwał niecałą dobę. Wysadzili ich z niego właśnie rzeszowianie, którzy pokonali (1:0) na wyjeździe Widzew.

– To 1. miejsce po wygranej ze „Stalówką” nie dawało żadnej satysfakcji, bo było złudną chwilą i nie było co się nią za bardzo „jarać”. Ważne, że w tej rozgrywce jesteśmy wysoko, zdobywamy wiele punktów. Czy jesteśmy liderem, czy na 3. albo na 4. pozycji – to w tej chwili mnie nie kręci, bo różnice są niewielkie. Zanim podsumujemy to półrocze, musimy rozegrać jeszcze cztery mecze i to one są w tej chwili dla nas najważniejsze – mówi trener Rafał Górak.

Jak to w „Cidrach” było

Szkoleniowiec GieKSy liderem II-ligowego półmetka już raz był. Dokładnie dekadę temu, z Ruchem Radzionków, co finalnie skończyło się awansem.

– Było nam wtedy o tyle łatwiej, że znajdowaliśmy się na innym etapie. Wylądowaliśmy w II lidze po trzech sezonach wspólnej pracy. To była w pełni moja drużyna i spodziewałem się, że będzie bardzo groźna. W Katowicach zespół został bardzo mocno przebudowany, jest całkowicie nowy, ma nowego trenera. Sprowadziliśmy wielu nowych zawodników, a ci, którzy zostali, w zasadzie też byli dla mnie nowi, w dodatku będąc jeszcze zmasakrowani spadkiem. Wydawało się, że to bardzo duże przedsięwzięcie, potrzebujące bardzo długiego okresu, nim systematycznie zaczniemy wygrywać. Na razie to nam się udaje, ale w ostatecznym rozrachunku niczego nie daje. Ten sezon ma być przejściowy. Mamy w nim zbudować zespół, który potem będzie gotowy do poważniejszych strategicznie zadań niż dziś, kiedy tak naprawdę musimy się koncentrować na każdym kolejnym treningu – podkreśla Górak.

Katowiczanie w 10 poprzednich meczach uzbierali aż 26 punktów, ale dosłownie żaden z nich nie przyszedł łatwo. Wygrywali w końcówkach, trzykrotnie – w osłabieniu, a bywało też, że – jak w Polkowicach – po prostu szczęśliwie.

– Nie mamy zbudowanego gotowego zespołu i budżetu, który bije wszystkich na łeb, na szyję. A i wtedy trzeba być przecież czujnym. Działamy spokojnie, perspektywicznie, cierpliwie, ale i z wykorzystaniem technologii. Jesteśmy zadowoleni z postępu zespołu, cieszymy się nim, lecz na razie to tyle. Nic więcej – studzi emocje szkoleniowiec GKS-u.

Pilnujmy swojego ogródka

Pytamy go o różnice poziomów między dzisiejszą II ligą a tą sprzed 10 lat. – Jeśli ktoś ma miernik pozwalający udzielić takiej odpowiedzi, to niech się do mnie zgłosi. Wtedy będziemy mądrzejsi, a na razie darujmy sobie takie dyskusje. Zajmijmy się robotą, koncentrujmy się na swoich ogródkach. Jeśli we wszystkich klubach wszyscy będą mocno pracować, to poziom będzie szedł do góry. No bo niby dlaczego miałby się obniżać, skoro możliwości mamy dziś większe niż 10 lat temu? Trzeba tylko umieć z nich korzystać – przekonuje nasz rozmówca.

Z tym własnym ogródkiem GKS wyruszy dziś do Rzeszowa, by jutro zmierzyć się z przodownikiem stawki. – Mam do Resovii ogromny respekt, zresztą w poprzednim sezonie – prowadząc Elanę Toruń – nie udało mi się z nią wygrać. Jest budowana w cieniu tych, którzy w Rzeszowie roszczą sobie prawa do tego, że to oni są najlepsi. I zresztą – nie tylko w Rzeszowie, ale w całej lidze… Resovię zaś cechuje cierpliwość, pokora, spokój. To bardzo dobry zespół, któremu trudno strzelić gola. Jestem pewny dwóch rzeczy: że czeka nas arcytrudne zadanie, i że nie jesteśmy bez szans, by mu sprostać – ocenia Rafał Górak.

Największy sukces

Sytuacja kadrowa GKS-u jest dobra. Względy zdrowotne – jak od początku sezonu – eliminują jedynie Dominika Bronisławskiego.

– Reszta jest zdrowa, gotowa, po pauzie za kartki wraca Kuba Habusta. To cieszy, bo wiemy, jak to w końcówce rundy bywa, ale mamy niemalże pełny zespół i wręcz ból głowy przy doborze dwudziestu zawodników. Jestem tym strasznie ukontentowany. Widzę w tych ludziach zapał. Nawet w gronie grających mniej nie dostrzegam, by ktokolwiek wywieszał białą flagę i narzekał, że się na niego nie stawia. Wszyscy fajnie podchodzą do tematu. To chyba największy sukces tej jesieni. Nie mówmy o miejscu w tabeli, a pewnego rodzaju morale, które wytworzyło się w szatni. Ja dziś je po prostu czuję. To ogromny atut tej drużyny – podkreśla trener Górak.