GKS Katowice gra dalej!

Katowiczanie, obrońcy tytułu mistrzowskiego, pozostali w grze i w siódmym, ostatnim meczu playoffowego ćwierćfinału zdołali pokonać JKH GKS Jastrzębie.


Tym razem byli skuteczni do bólu i wypunktowali rywali, a o wszystkim zadecydowała druga odsłona, w której nie obyło się bez kontrowersji i sztab gości kierował wiele pretensji pod adresem sędziów.

Oba zespoły wystąpiły bez swoich czołowych napastników: Bartosza Fraszki oraz Tuukki Rajamakiego, ale w 1. tercji uraczyły nas znakomitym widowiskiem. Jedni i drudzy nie zamierzali się oszczędzać i od początku rozgorzała twarda walka. Pod jedną i drugą bramką było gorąco, ale gospodarze gola uzyskali w najmniej oczekiwanym momencie. Goście przebywali w tercji rywala i jeden z nich trafił krążkiem w Mateusza Bepierszcza, który popędził sam na sam z Bence Balizsem. W tej potyczce Madziar był bez szans, bowiem doświadczony napastnik rodem ze stolicy uderzył niezwykle precyzyjnie. Bepierszcz już od dłuższego czasu znajduje się w wysokiej formie i podczas meczów jest nadzwyczaj aktywny.

Po prawie 2 min był już remis. Dominik Paś wygrał wznowienie, krążka dotknął Patryk Pelaczyk i skierował do Macieja Urbanowicza. Kapitan JKH uderzył idealnie i John Murray nawet nie zdążył zareagować. W 10 min goście przeżywali trudne momenty, bowiem grali w trójkę przeciwko piątce gospodarzy. Z tej opresji wyszli obronną ręką, bo katowiczanom zabrakło nieco spokoju, jednak w 14 min błąd w ustawieniu oraz „drzemka” Balizsa sprawiły, że Brandon Magee zdołał skierować krążek do siatki. Tuż przed syreną Juraj Simek miał okazję, ale posłał krążek obok bramki. Tercja była niezwykle wyrównana i takiej gry spodziewaliśmy po przerwie.

A tymczasem, jak się później okazało, druga odsłona miała kluczowe znacznie dla końcowego rezultatu. Gospodarze potrafili wykorzystać dwie przewagi liczebne. Najpierw Magee, a potem Bepierszcz ponownie wpisali się na listę strzelców. Po bramce tego ostatniego upłynęło zaledwie 36 sek. gdy Mateusz Rompkowski podwyższył na 5:2.

Jastrzębianie wcale nie zamierzali się rezygnować. Josef Mikyska w 33 min odrobił nieco strat, ale potem nastąpiło mocno uderzenie gospodarzy. Trener Robert Kalaber oraz jego współpracownicy mieli sporo pretensji do arbitrów, którzy szczodrze rozdawali kary. Jastrzębianie zaliczyli w tej odsłonie 10 min. Osłabienia wybijały JKH z rytmu i miały istotny wpływ na rezultat w tej tercji.

Emocje i tempo akcji opadły w ostatniej odsłonie. Gospodarze nie mieli interesu, by podejmować ryzyko i atakować. Przede wszystkim szanowali krążek i starali się go wypychać z własnej strefy. Owszem, goście próbowali atakować, ale ich animusz gasł w miarę upływu czasu. Na 3:05 min trener Kalaber wycofał bramkarza, ale ten manewr przyniósł rywalom gola „do pustaka”.

GieKSa nie będzie mial wiele czasu, by zregenerować się przed rozpoczynającym się w czwartek półfinałem z Comarch Cracovią. „Pasy” już od dłuższego czasu przygotowują się do tego starcia, a zespół GKS ruszy z marszu. Zapowiada się ciekawa konfrontacja.


GKS KATOWICE – JKH GKS JASTRZĘBIE 5:2 (2:1, 3:1, 0:0)

1:0 – Bepierszcz (5:22), 1:1 – Urbanowicz –Pelaczyk – Paś (7:21), 2:1 – Magee – Pasiut – Bepierszcz (13:45), 3:1 – Magee – Olsson – Simek (25:00, w przewadze), 3:2 – Mikyska – Jansons – Urbanowicz (32:03, przewadze), 4:2 – Bepierszcz – Pasiut – Monto (33:11, w przewadze), 5:2 – Rompkowski – Kruczek – Lehtonen (33:47).

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Michał Baca – Mateusz Kucharewicz i Dariusz Pobożniak. Widzów 1420.

GKS: Murray; Kruczek – Rompkowski, Mrugała – Kolusz, Maciaś – Wanacki (2), Musioł (2); Magee (2) – Pasiut – Bepierszcz, Krężołek – Monto – Simek, Olsson – Pulkkinen (2) – Lehtonen, Ciepielewski – Smal – Hitosato. Trener Jacek PŁACHTA.

JKH: Balizs; Kostek – Viinikainen (2), Bryk – Górny, Kamieniew (2) – Szewczenko, Horzelski (2); Pelaczyk – Paś – Urbanowicz (6), Mikyska – Svec (2) – Kaleinikowas, Sinegubows – Freidenfelds – Jansons (2), Ł. Nalewajka – Jarosz – R. Nalewajka (4). Trener Robert KALABER.

Kary: GKS – 8 min, JKH – 18 min.


Liczby

107

SEKUNDY grali w sumie gospodarze (58+49) w podwójnej przewadze, ale bramek nie zdobywali.

40

SEKUND podwójnej przewagi mieli goście, ale gola zdobyli w 5 na 4.


Na zdjęciu: Mateusz Bepierszcz otworzył wynik meczu z JKH GKS-em, a potem dołożył kolejnego gola.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus