Tyszanie po raz czwarty z Superpucharem!

GKS Katowice – GKS Tychy. Ostatnio to nie był najlepszy czas dla GKS-u Tychy, wszak dokonano zmiany na stanowisku trenera. Pekka Tirkkanen, nowy opiekun, miał okazję przeprowadzić tylko trzy treningi przed Superpucharem Polski z GKS Katowice.


Jednak jego podopieczni byli szalenie zmotywowani i ostatecznie wygrali z „GieKSą” 4:3. Tyszanie po raz czwarty zdobyli to cenne trofeum. Czy nadchodzą lepsze czasy dla tyskiego zespołu? Czasu na świętowanie nie będzie, bo przecież już w piątek kolejne mecze ligowe.

Trener Tirkkonen dokonał tylko kosmetycznych zmian, bo do składu wrócili: obrońca Olaf Bizacki oraz napastnik Roman Rac. Jacek Płachta, jego vis-a-vis, hołduje starym zasadom, że zwycięskiego składu się nie zmienia. W porównaniu z poprzednim meczem ligowym między słupki powrócił John Murray. Potyczka, zgodnie z oczekiwaniami, rozpoczęła się od szybkich ataków jednych i drugich, bo oba zespoły nie zamierzały się oszczędzać. W 7 min Ilja Korenczuk znalazł się w świetnej sytuacji, lecz trafił w bramkarza „GieKSy”. W końcu tyszanie, występujący na własnej tafli w roli gości, objęli prowadzenie. Alan Łyszczarczyk idealnie podał od Bartłomieja Jeziorskiego, a ten zdołał skierować krążek do siatki. W 18 min doszło po ataku na Tomasa Fuczika za bramką doszło bójki i wykluczeń. Tyszanie grali w osłabieniu i wówczas na 33 sek. przed upływem kary Filipa Komorskiego Bartosz Fraszko z trudnej pozycji zdołał umieścić krążek w tyskiej bramce.


Czytaj także:


W drugiej odsłonie tyszanie dwa razy niemal w pełnym wymiarze czasowym grali w komplecie przeciwko trójce katowiczan (najpierw Pasiut i Hitosato, nieco później znów Hitosato i Varttinen). Owszem, tyszanie mieli przewagę, lecz nic tego wynikało. A między tymi karami Joona Monto efektownym strzałem pod poprzeczką znów wyprowadził „GieKSę” na prowadzenie. A w 31 min szarżujący na bramkę Komorski był faulowany przez Varttinena, a sędziowie nie mieli wątpliwości i podyktowali karnego. Wiktor Turkin, białoruski napastnik, nie dał najmniejszych szans Murrayowi. Sporo emocji mieliśmy do końca tercji. Powracający po kontuzji Roman Rac objechał bramkę i umieścił krążek w siatce i znów tyszanie objęli prowadzenie. Jednak nie zdołali go utrzymać, bo świetnie spisujący się w tym sezonie Mateusz Michalski wykorzystał potknięcie Augusta Nilssona i precyzyjnym uderzeniem nie dał szans Fuczikowi.

Gorąco było w ostatniej tercji, bowiem tyszanie grali trzy razy w osłabieniu i katowiczanie się nie oszczędzali, ale nie zdołali zdobyć gola. Tyski napastnik Szymon Marzec w 47 i 56 min miał szansę na zdobycia gola, ale minimalnie zabrakło mu precyzji. Gdy mecz zbliżał się do końca i „pachniało” dogrywką Bartosz Ciura otrzymał krążek w strefie neutralnej i odważnie wjechał do tercji rywala. I mimo asysty jednego przeciwników oddał błyskawicznie strzał i krążek wpadł do siatki. Czwarty Superpuchar dla tyszan stal się faktem! Spotkanie stało na dobrym poziomie i na pewno mogło zadowolić kibiców.


GKS Katowice – GKS Tychy 3:4 (1:1, 2:2, 0:1)

0:1 – Jeziorski – Łyszczarczyk – Pociecha (12:28), 1:1 – Fraszko – Delmas – Pasiut (19:10, w przewadze), 2:1 – Monto – Fraszko – Koponen (23:47), 2:2 – Turkin (30:22, karny), 2:3 – Rac (32:10), 3:3 – Michalski – Iisakka – Cook (38:54), 3:4 – Ciura – Mroczkowski (58:39).

Sędziowali: Paweł Breske i Krzysztof Kozłowski – Sławomir Szachniewicz i Michał Gerne. Widzów 2154.

KATOWICE: Murray; Kruczek – Delmas, Koponen – Varttinen (2), Cook – Wanacki, Maciaś; Hitosato (4) – Pasiut (2) – Fraszko, Michalski – Monto – Iisakka, Olsson – Sokay – Marklund, Bepierszcz – Smal – Kowalczuk. Trener Jacek PŁACHTA.

TYCHY: Fuczik; Jaśkiewicz (2) – Kaskinen, Nilsson – Jaromersky (2), Pociecha – Ciura, Bizacki (2): Jeziorski – Komorski (2) – Łyszczarczyk, Mroczkowski – Rac (2) – Korenczuk, Padaki – Turkin – Gościński, Marzec – Galant – Krzyżek, Ubowski. Trener Pekka TIRKKONEN.

Kary: Katowice – 10 min, Tychy – 10 min.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl