Peszko był w szoku

Po meczu w Sieniawie Sławomir Peszko i jego piłkarze mogą pluć sobie w brodę.


Wieczysta pod wodzą absolutnego debiutanta na trenerskiej ławce jeszcze nie przegrała w lidze, ale dwa ostatnie mecze wyjazdowe jej nie wyszły. Sławomir Peszko szczególnie nie mógł się pogodzić z remisem na terenie Sokoła Sieniawa, po bramce straconej w piątej doliczonej minucie.

Słabo na wyjazdach

Gdy się spojrzy na tabelę grupy IV III ligi, od razu widać, że Wieczysta ma problemy na boiskach rywali. U siebie ma komplet zwycięstw i efektowny bilans goli 25:6. Na wyjazdach jest gorzej niż średnio. Pod wodzą Macieja Musiała przegrała trzy razy. Peszko zaczął od zwycięstwa, ale z kolejnych meczów wracał tylko z punktem. Osiem na 21 możliwych do zdobycia „oczek” i stosunek goli 9:11 pokazuje, że krakowianie muszą się poprawić w delegacjach, jeżeli nie chcą powtórki scenariusza sprzed roku.

W Dębicy „żółto-czarni” jako pierwsi stracili gola i odrobili stratę. W innym podkarpackim miasteczku – Sieniawie – wszystko układało się po ich myśli do doliczonego czasu gry drugiej połowy. Prowadzili skromnie, po karnym, jednak nic nie zapowiadało, że stracą bramkę. Rozpaczliwa próba piłkarzy Sokoła, czyli wstrzelenie piłki w pole karne z rzutu wolnego niemal z połowy boiska, przyniosła im wyrównanie. Krakowianie grali w osłabieniu po drugiej żółtej kartce Michała Pazdana, ale spokojnie mogli wyjść z tej sytuacji obronną ręką. Nie wyszli, a Peszko wskazał winnego. – Nasz bramkarz popełnił błąd. W mojej ocenie nie powinien wychodzić z bramki, bo „Jankes” (Maciej Jankowski – przyp. red.) by to „zdjął” i wybił. Cztery osoby są na linii, a tu strzał pod „ladę”. Ludzie kochają piłkę nożną, ale dziś tylko w Sieniawie są szczęśliwi – mówił po spotkaniu.

Nieskuteczni

– Jestem w lekkim szoku. Muszę przyznać, że piłka nożna to piękna gra, ale dziś dla nas okazała się bardzo brutalna. Stracić bramkę w takich okolicznościach… – nie mógł uwierzyć. Błażej Sapielak popełnił błąd, piąstkując piłkę pod nogi zawodnika gospodarzy, który stał na dziesiątym metrze. Zła decyzja młodzieżowca oznaczała stratę dwóch punktów, ale mogłaby nie być brzemienna w skutkach, gdyby jego koledzy z ataku wykorzystali więcej sytuacji. Dorobek strzelecki mógł poprawić [Michał Fidziukiewicz].

– Powinniśmy wcześniej zamknąć ten mecz kilkoma bramkami, bo mieliśmy sporo sytuacji. Nie zrobiliśmy tego i zawsze jak nie strzelasz, to w końcówce może się coś wydarzyć. I się wydarzyło – mówił w rozmowie z serwisem podkarpacielive.pl. Jego zdaniem wielu osobom może się wydawać, że Wieczysta w każdym meczu powinna gromić rywali, ale tak nie jest i nigdy nie będzie, bo to jest sport. Nie krył jednak, że wynik np. 5:0 Sieniawie mógł paść, bo mieli naprawdę znakomite okazje.

Już nie tymczasowy

Po zwolnieniu trenera Musiała Peszko miał być trenerem tymczasowym, ale na razie nie zanosi się na zmianę „na stałe”. Dziś mija dokładnie miesiąc, odkąd sponsor klubu, Wojciech Kwiecień, poprosił go o poprowadzenie drużyny. Było w tym trochę przypadku, bo 38-latek, który ukończył kurs UEFA A, nie miał żadnego doświadczenia. Po zakończeniu kariery piłkarskiej pozostał w dziale sportowym klubu, jednak nawet przez myśl mu nie przeszło, że wkrótce może być szefem swoich niedawnych kolegów.


Czytaj także:


Wieczysta szukała nowego szkoleniowca, ale kilku kandydatów szybko odpadło, bo odmawiali z różnych powodów. Trudno przewidywać ruchy Kwietnia i typować, czy obecna sytuacja utrzyma się do jesieni, a może i do końca sezonu? Peszko wielokrotnie podkreślał, że cały czas się uczy, niektórych taktycznych szczegółów nie rozumie i przede wszystkim chciał zaszczepić w zawodnikach wolę walki. Do pomocy ma dwóch bardziej doświadczonych asystentów, więc może nie jest do pomysł do końca skazany na niepowodzenie. Jak zwykle, prawdę powie nam tabela na koniec sezonu.


Na zdjęciu: Sławomir Peszko jako trenerów również się przekonuje, że piłka bywa brutalna.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus