Papszun jest inspiracją

Lepiej czuję piłkę seniorską. Nie wiem, czy jestem aż tak bardzo cierpliwy, by uczyć młodzież. Taką wybrałem ścieżkę, ale jak to się potoczy, to do końca nie wiem – mówi Łukasz Burliga


Rozmowa z Łukaszem Burligą, byłym piłkarzem m.in. Wisły i Jagiellonii, który rozpoczął pracę trenerską w IV lidze.

Dzień dobry, panie trenerze! Tak powinienem się teraz witać?

Łukasz BURLIGA: – Gdyby dwa lata temu padło pytanie, czy chcę pracować w tym zawodzie, to powiedziałbym, że nie widzę się w roli trenera. Pojawiła się jednak możliwość ukończenie kursu UEFA B+A z żyjącymi legendami polskiej piłki, jak Łukasz Piszczek i Sławomir Peszko, więc nie nie mogłem nie skorzystać. Potem połknąłem bakcyla i w tym momencie widzę dla siebie taką właśnie przyszłość.

Jest potrzebna inspiracja

Nie myślał pan, by zapisać się na kurs?

Łukasz BURLIGA: – Namówił mnie Sławek Peszko. Dołączyłem do Szkoły Trenerów PZPN po pierwszym zjeździe i z kilkoma osobami musiałem nadrabiać zaległości. To był bardzo fajny czas, z którego wiele wyniosłem. Była bardzo mocna grupa uczestników i niezwykle interesujące wykłady i zajęcia. Od Jacka Magiery czy Marka Papszuna można było bardzo wiele wyciągnąć dla siebie.

– Nie ukrywam, że trener Papszun jest dla mnie inspiracją, bardzo podobał mi się prowadzony przez niego Raków Częstochowa. Pewne rzeczy chcę robić po swojemu, ale gra wysokim pressingiem, dobre przejście do niskiego, powinno cechować też Kalwariankę Kalwaria Zebrzydowska, którą poprowadzą w IV lidze małopolskiej. Z przodu chcemy grać atak pozycyjny. Nie wyobrażam sobie, by drużyna ze składem, którym będziemy dysponować, nie dominowała na boisku.

W Kalwariance jest pan od lutego. Dokonaliście wielkiej rzeczy, utrzymując klub, który po rundzie jesiennej miał tylko siedem punktów.

Łukasz BURLIGA: – Mieszkam w okolicy i prezes Piotr Zadora namówił mnie, bym przyszedł i pomógł. Akurat byłem po kursie, więc zaproponował łącznie gry z pracą drugiego trenera. Moje przyjście, bo nie ukrywajmy, to było głośne nazwisko jak na IV ligą, „pociągnęło” jeszcze kilku zawodników [m.in. Adriana Jurkowskiego z przeszłością w Hutniku Kraków, GKS-ie Katowice, Wieczystej Kraków – przyp. red.]. Zaczęliśmy się zgrywać, na pierwszy mecz z liderem, Wiślanami Jaśkowice, który przegraliśmy 0:2, chyba nie byliśmy do końca gotowi. Od kolejnego nastąpiła zmiana taktyki. Zaczęliśmy stosować wysoki pressing i przyniosło nam to dobry efekt, choć przytrafiło się kilka wpadek.

Dobra pozycja

Zdobyliście 46 punktów, w tym 39 na wiosnę. Mało kto spodziewał się, że inne zespoły będą tak dobrze punktowały i mimo serii zwycięstw będzie wam tak trudno.

Łukasz BURLIGA: – Nikt nie wierzył, że utrzymanie zapewni 44 punkty. Dlatego mimo wielu zwycięstw, przed dłuższy czas nie mogliśmy nikogo wyprzedzić. W ostatniej kolejce udało się przeskoczyć trzy drużyny i skończyć na 12. miejscu. To dobra pozycja, biorąc pod uwagę, że pierwsze punkty drużyna zdobyła w 13. kolejce! Prezes Garbarza Zembrzyce, który niedawno wręczał nam prezent z okazji stulecia klubu, stwierdził, że ten wyczyn powinien trafić do Księgi Rekordów Guinnessa.

Jaki miał pan wpływ na zespół jako drugi trener? Leszek Janiczak dopuszczał pana pomysły?

Łukasz BURLIGA: – Razem ustalaliśmy taktykę, niemal wszystko konsultowaliśmy, trener korzystał z mojego zawodniczego doświadczenia na wyższym poziomie. Odpowiadałem za stałe fragmenty, po których zdobyliśmy kilka bramek. Teraz nie przewiduję rewolucji, bo pomysł, który mam na grę, był zbieżny z tym, co prezentowaliśmy ostatnio. Chcemy zbudować fajny zespół, będzie bardzo dużo młodych chłopaków, Głównie zawodnicy poniżej 25. roku życia i dwóch-trzech doświadczonych, którzy mieli kontakt z profesjonalną piłką. Zamierzamy fajnie, mądrze i spokojnie pracować.

To będzie dobre

Doświadczony jest Rafał Boguski, który ma wam pomóc na boisku, ale został też jednym z dwóch pana asystentów.

Łukasz BURLIGA: – Po raz pierwszy rozmawialiśmy o tym kilka miesięcy wcześniej, gdy był zawodnikiem Puszczy Niepołomice, a Kalwarianka miała realne szanse na utrzymanie. Nie ma co ukrywać, że Rafał myślał jeszcze o grze wyżej, ale miał moją propozycję z tyłu głowy. Początkowo nie wierzyłem, że będzie chciał tu przyjść. Myślę, że była dla niego ważna oferta pracy drugiego trenera. To będzie dla niego dobre, bo jeżeli chce się w tym kierunku rozwijać, to potrzebuje doświadczenia. Staż pracy jest bardzo ważny. Duży udział w jego transferze miał też jeden ze sponsorów Kalwarianki, z którym Rafał zna się osobiście.

Pan będzie nadal grał?

Łukasz BURLIGA: – Prezes chciałby, bym występował jak najczęściej. Na początku chciałbym jednak być nieco z boku i obserwować zespół. Będę jednak solidnie trenował, przygotuję się do sezonu. Zdarzają się różne sytuacje, jak kartki i kontuzje, i myślę, że od czasu do czasu trzeba będzie grać. Ważniejsze zadania mam jako trener, ale w razie potrzeby chcę pomagać na boisku.

– Gdy dojdzie do takiej sytuacji, rolę trenera może pełnić Rafał. Drugim asystentem jest Kamil Sienkiewicz, więc nawet ja i „Boguś” możemy być na boisku, a przy linii będzie miał kto pracować. Kamil dodatkowo poprowadzi rezerwy. Mamy tu profesjonalne podejście, jak w wyższych ligach, by zawodnicy mogli płynnie przechodzić do pierwszej drużyny.

Niektórzy pana koledzy z boiska zaczynają od pracy z dziećmi. Pan od razu widział się w seniorskiej piłce?

Łukasz BURLIGA: – W czasie kursu każdy rozmawiał z szefem szkolenia i mówił o swoich planach. Moja odpowiedz była taka, że lepiej czuję piłkę seniorską. Nie wiem, czy jestem aż tak bardzo cierpliwy, by uczyć młodzież. Taką wybrałem ścieżkę, ale jak to się potoczy, to do końca nie wiem. Może się coś zmieni, natomiast dziś podjąłem wyzwanie w Kalwariance. Uważam, że to dla mnie duża szansa. Ktoś powie, że to tylko IV liga, ale po połączeniu grup poziom jest wysoki, a rozgrywki dość medialne w regionie.

Dobre zarządzanie

Co jeszcze pana przekonało?

Łukasz BURLIGA: – Widzę, jak klub jest zarządzany. Prezes bardzo się poświęca. Sam potrafi siać trawę na boisku bocznym, dba o każdy szczegół. Zebrał też kilku sponsorów z okolicy i dzieje się coś naprawdę dużego jak na nasz region. Mamy fajny obiekt, bardzo dobre boisko treningowe, warunki wręcz rewelacyjne jak na IV ligę. Musiałem się zgodzić. Jestem bardzo ambitny i jeżeli miałem się sprawdzić jako pierwszy trener, to tutaj. Mam swoją koncepcję na grę zespołu, czuję się dobrze jako przywódca. Liczę, że pójdą za mną i osiągniemy dobry wynik, a być może przyczynię się do rozwoju niektórych z nich i kiedyś mi podziękują.

Był pan liderem szatni w ostatniej rundzie, kiedy jak lwy walczyliście o utrzymanie?

Łukasz BURLIGA: – Ostatnie miesiące wiele mnie kosztowały fizycznie i psychicznie. Bardzo mocno się zaangażowałem, chciałem chłopaków ciągle mobilizować. Cieszę się, że wszyscy uwierzyli. Powiem szczerze: czasem w ekstraklasie nie widziałem takiego zaangażowania. Bardzo chcieli, nie było żadnych problemów na treningach, nikt nie odstawiał nogi. To mnie bardzo zbudowało.

Każdy chce grać, czasem nie rozumie, dlaczego występuje kolega. Jest pan przygotowany na trudne rozmowy?

Łukasz BURLIGA: – Tu wchodzą tak zwane kompetencje miękkie. Uważam, że dziś są ważniejsze od umiejętności prowadzenie treningów. Kluczowe jest dotarcie do zawodników, zebranie fajnej grupy, zbudowanie dobrej atmosfery i by widzieli w ciebie przywódcę.


Czytaj także w kategorii PIŁKA NOŻNA


Myśli pan o licencji UEFA Pro?

Łukasz BURLIGA: – Oczywiście, że tak! Jednak na razie to wybieganie w daleką przyszłość, to temat, który może wrócić za kilka lat. Najpierw chcę się sprawdzić w pierwszej samodzielnej pracy. Jestem pełen optymizmu i wierzę, że sprostam zadaniu. Jak kiedyś pojawi się szansa, bo przecież nie tak łatwo się dostać na kurs UEFA Pro, to pewnie skorzystam, jeżeli praca wciąż będzie mi dawała satysfakcję.


LICZBY

247 spotkań w ekstraklasie rozegrał Łukasz Burliga. Na ten wynik złożyły się występy dla Wisły Kraków, Jagiellonii Białystok i Ruchu Chorzów. Strzelił 15 goli.

W maju skończył 35 lat. Wielu piłkarzy w jego wieku z powodzeniem gra jeszcze w najwyższych ligach.

1 mistrzostwo Polski i występ w reprezentacji młodzieżowej ma wychowanek Garbarze Zembrzyce. Tytuł świętował z Wisłą w 2011 roku. W kadrze do lat 21 wystąpił w 2010 roku. Po 14 minutach meczu z Albanią opuścił boisko z powodu kontuzji.


Na zdjęciu: Trener Łukasz Burliga nie kończy z grą, ale więcej czasu poświęci rozwojowi warsztatu trenerskiego.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.