To dopiero pierwszy krok

Siatkarze MCKiS Jaworzno powrócili do I ligi. A miasto stawia na siatkówkę jako wiodącą dyscyplinę. Z tego powodu Tomasz Wątorek ma się z czego cieszyć


Spadek z zaplecza PlusLigi po kilku niezłych sezonach zabolał, ale jeszcze bardziej nieudany szturm na I ligę w kolejnym sezonie – 2021/22. Cóż w tym momencie można zrobić? Szefowie klubu, zazwyczaj kąpani w gorącej wodzie, zwalniają trenera, bo przecież to on odpowiada za wyniki.

Za i przeciw

W tym przypadku było zgoła inaczej. Działacze usiedli do stołu ze sztabem szkoleniowym oraz kapitanem zespołu i przeanalizowali wszystkie dokonania – w kategoriach za i przeciw. Ostatecznie trenerzy pozostali na swoim miejscu, w zespole dokonano kosmetycznych zmian i tym razem efekt był taki, jakiego oczekiwano. Siatkarze MCKiS Jaworzno, bo o nich mowa, powrócili w efektownym stylu do I ligi. Ale to zaledwie pierwszy krok w realizacji wizji działaczy i trenerów.

– Przez trzy ostatnie sezony przeszliśmy długą sportową drogę, ale wiele przez ten czas się nauczyliśmy – mówi dyrektor Miejskiego Centrum Kultury i Sportu, Sebastian Kuś. – Już nie chcę wracać spadku z I ligi, ale w kolejnym w sezonie byliśmy przekonani, że ją odzyskamy. Niewiele zabrakło, niestety, turniej półfinałowy był dla nas nieudany. Byliśmy za silni na II ligę, ale chyba jeszcze zbyt słabi, by wywalczyć awans do I ligi. Trzeba było wyciągnąć wnioski i spróbować jeszcze raz. Nie ukrywam więc satysfakcji, że w kolejnym podejściu udało nam się zrealizować podstawowy cel. Oczywiście, cieszymy się, że cierpliwość i konsekwencja zostały nagrodzone.

Pasjonat jakich mało

W grudniu 2020 roku, po jedenastu porażkach I-ligowych porażkach, z posady trenera zrezygnował Mariusz Syguła. Jego miejsce zajął Dariusz Parkitny, ale nie zdołał uchronić drużyny przed spadkiem. Ekipa z Jaworzna w 28 meczach „uciułała” zaledwie 15 pkt i wraz z zespołem z Białegostoku musiała opuściła szeregi I-ligowców, wyraźnie odstając od pozostałych. Dyrektor Kuś wraz ze swoimi współpracownikami stanął przed problemem: kto poprowadzi drużynę po degradacji.

– Mieliśmy kilku kandydatów, a wśród nich swojego faworyta – wyjawia dyrektor MCKiS. Rozmawialiśmy z Dariuszem Parkitnym, ale nie doszliśmy z nim do porozumienia. Usilnie zabiegałem i przekonywałem Mariusza Grabdę, wówczas pracującego w Siedlcach (obecnie jest również trenerem młodzieżowej reprezentacji – przyp. red.), ale to on wskazał mi potencjalnego kandydata na trenera – Tomasza Wątorka, który jeszcze nie prowadził samodzielnie zespołu seniorskiego.

– Zaprosiliśmy Tomasza na rozmowę i już po kilku minutach byłem przekonany, że to właściwy kandydat do prowadzenia naszego zespołu. Jego siatkarska wizja zupełnie pokrywała się z naszymi planami. Chcieliśmy trenera-pasjonata i mieliśmy szczęście, że trafiliśmy na Tomasza. To był właściwy wybór i razem chcemy zrealizować swój projekt. Choć zdaję sobie sprawę, że możniejsze kluby będą już niebawem zabiegały o jego siatkarską wiedzę.

Siatkarska przygoda

Ze słowami dyrektora Kusia trudno się nie zgodzić, bo po spotkaniu i rozmowie z trenerem Wątorkiem jesteśmy przekonani, że czeka go ciekawa siatkarska przygoda. 34-letni trener, absolwent krakowskiej AWF, ma za sobą 13-letnie doświadczenie, bo zaczynał pracę jeszcze jako student.

– Na studiach trafiłem na trenera Wojciecha Kaszę i gdy miałem jakiekolwiek wątpliwości, biegłem do niego, zasypując go pytaniami – śmieje się Tomasz Wątorek. – Po rozmowach dochodziłem do konkretnych wniosków, choć praktyka czasami nieco odbiegała od teorii. A potem przeszedłem wszystkie szczeble szkolenia młodzieży w Wiśle Kraków. Byłem w sztabie szkoleniowym Effectora Kielce (trenerem był Dariusz Daszkiewicz – przyp. red.) oraz reprezentacji młodzieżowych. Przez cztery lata pracowałem w Szkole Mistrzostwa Sportowego, nie stroniłem też od stażów szkoleniowych w klubach PlusLigowych. Miałem okazję zapoznać się pracą Vitala Heynena, wreszcie odbyłem staż w USA. To oczywiste, że chcąc się rozwijać, trzeba poznać wszystko, co jest związane z dyscypliną.

Mit do obalenia

Utarło się, że trenerzy pracują pod stałą presją, cały czas w stresie, który potem odbija się na ich codziennym życiu.

– To pewien mit wokół tego zawodu, który, moim zdaniem, pora obalić – podkreśla Tomasz Wątorek. – Trenerzy lubią o sobie opowiadać, w jakim to stresie żyją. Ale dla przykładu wielce stresujący jest zawód strażaka, który idzie do pożaru i nie wie, co go tam spotka. Natomiast trener – jeżeli wszystko odpowiednio sobie ułoży i będzie konsekwentnie działał, by zrealizować swoje cele – będzie miał pewien komfort pracy. I oczywiste jest, że podczas meczów musi zachować trzeźwość umysłu, błyskawicznie reagować na boiskowe sytuacje i dokonywać zmian. Tak, by po meczu móc sobie powiedzieć: „Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy”. A po przegranym trzeba się pogodzić faktem, że tym razem rywal był lepszy. Już doświadczyłem tego i trakcie pracy w Jaworznie, i wcześniej – w Spale.

To nie „hop, siup!”

Wszyscy związani z siatkówką w Jaworznie założyli sobie, że pobyt w II lidze będzie trwał tylko sezon. Tymczasem nic nie było „hop, siup”. Dopiero w drugim roku siatkarze zrealizowali plan i wywalczyli awans. Trzeba podkreślić, że awans z II do I ligi wymaga dużej pracy. Nie wystarczy zwyciężyć w sezonie zasadniczym w jednej z grup. Trzeba jeszcze zająć premiowane miejsce w półfinale oraz w finale.

– Sportowe, w tym oczywiście siatkarskie, życie bywa okrutne, ale trzeba się z tym pogodzić i pracować, by w końcu zrealizować swój cel – przekonuje trener Tomasz Wątorek. – W pierwszym sezonie pracy w Jaworznie – w II lidze – nie mieliśmy sobie równych. No ale potem pojechaliśmy na turniej półfinałowy do Torunia, gdzie przegraliśmy mecz z miejscowymi Aniołami (właścicielem klubu jest Wilfredo Leon – przyp. red.) i było po naszych planach i ambicjach. Do awansu do finału zabrakło nam kilku punktów (dokładnie 13 – przyp. red.) i wszyscy byliśmy mocno rozczarowani. Ale ta porażka jeszcze bardziej nas zmobilizowała, zdobyliśmy nowe doświadczenia i staliśmy się siatkarsko bardziej dojrzali.

– Zabolała nas ta przegrana, ale nie było szlochania po kątach – dodaje dyrektor Kuś. – Gdy w szerszym gronie analizowaliśmy to niepowodzenie, Patryk Strzeżek, kapitan i dobry duch zespołu, powiedział: – „Nie przypuszczałem, że nie możemy awansować. To dla mnie niepojęte!”. A po chwili dodał: – „bierzemy się do roboty!”. I to była właściwa postawa. Dobra, nie wyszło, ale zróbmy wszystko, by ta sytuacja już się nie powtórzyła – tak sobie wspólnie powiedzieliśmy.

Świetna zabawa

Miniony sezon w II lidze, zgodnie z przewidywaniami, był pod kontrolą jaworznian. Zanotowali jedną porażkę (w Andrychowie), gdzie skądinąd o punkty od zarania siatkarskich dziejów jest niesłychanie trudno. Półfinałowy turniej rozegrany został w Poznaniu. Zespół z Jaworzna rywalizował z głównym kandydatem do I ligi – Arką Chełm – a także z miejscowym Energetykiem oraz Wieluniem.

– I znów nam towarzyszyły niesłychane emocje, które – najwyraźniej – są do nas przypisane – mówi Tomasz Wątorek, nieco podekscytowany trener zespołu. – Wygraliśmy z gospodarzami, ale nieoczekiwanie przegraliśmy z Wieluniem. O awansie do finału miał zadecydować mecz z Chełmem i wygraliśmy 3:2. W finale w Chełmie było podobnie, bo na inaugurację przegraliśmy z gospodarzami 0:3, a potem pokonaliśmy AZS Częstochowa 3:0. O awansie miała zadecydować potyczka ze Spartą Grodzisk Mazowiecki.

– Wygraliśmy po tie-breaku, choć przegrywaliśmy w nim 5:9; ostatecznie wygraliśmy do 12. Wyciągaliśmy piłki spod band, po czym niemal wszystkie były kierowane do Patryka Strzeżka, a ten zdobywał punkt po punkcie. Teraz, gdy już emocje opadły, mogę tylko stwierdzić, że to była świetna, wręcz niebywała sportowa zabawa dla nas wszystkich.

Stabilna sytuacja

Jaworzno odzyskało siatkarską I ligę, ale nikt w klubie nie spocznie na laurach i popadnie w samozadowolenie. Z ogromu pracy zdają sobie sprawę zarówno trener, jak i działacze. Klub chce z roku na rok się rozwijać i zdobywać jak najwyższe miejsca w I lidze, gdzie występuje wiele markowych firm z ambicjami awansu do PlusLigi.

– Jako trener nie mogę na nic narzekać. Wszystko, co jest potrzebne, oczywiście w granicach rozsądku, mam zapewnione – mocno akcentuje Tomasz Wątorek. – Szefowie klubu, mówię to bez żadnej kurtuazji, robią wszystko, by nasza współpraca przebiegała bez żadnych zakłóceń. Wyszli z założenia, że jestem specem od siatkówki i to ja układam skład, ale też konsultuje wszystkie decyzje personalne. W składzie nie będzie rewolucji; zostaje dziewięciu zawodników. Zamierzamy dokonać kilku ciekawych transferów i jestem przekonany, że zespół będzie mocniejszy. Zresztą niebawem będziemy ogłaszać jego skład.

Mają wsparcie

Klub z Jaworzna uchodzi za dobrze zorganizowany, na co bez wątpienia ma wpływ fakt, że jest wspierany przez miejski samorząd. – To prawda, że mamy stabilną sytuację organizacyjno-finansową; bez fałszywej skromności – chyba jedną z lepszych w I lidze – podkreśla dyrektor Sebastian Kuś.

– Kilka lat temu została zmodernizowana hala i mam nadzieję, że od września będzie się wypełniać kibicami. Nie mieliśmy żadnych zatorów finansowych, a to niesłychanie ważne. Podczas spotkania z prezydentem, przy okazji awansu, doszliśmy do wniosku, że siatkówka będzie wiodącą grą zespołową w naszym mieście. Już wcześniej mecze gromadziły na trybunach całe rodziny, a towarzyszyła im świetna atmosfera. Również ona miała wpływ na końcowy sukces zespołu. Tworzy go grupa ludzi, która się lubi i chce ze sobą przebywać nie tylko na boisku, ale również poza nim, na gruncie towarzyskim.


Czytaj także w kategorii SIATKÓWKA


– Ważną rolę w szatni, i nie tylko w niej, odgrywa Patryk Strzeżek, który, jak trzeba, powie kilka mocniejszych słów. Oczywiście, z chwilą awansu budżet zespołu został zwiększony. Fajnie byłoby mieć tytularnego sponsora. Jednak realia są jakie są i chcąc nie chcąc – przynajmniej na tę chwilę – trzeba się z tym pogodzić. Celem i… obowiązkiem na najbliższy sezon będzie utrzymanie się w I lidze. A w następnych sezonach zdobycie mocnej pozycji na tym szczeblu rozgrywkowym. Później? Zawsze można i trzeba marzyć…

Ligowy sezon rozpoczyna się w połowie września. Będzie on dla wszystkich drużyn wymagający. Siatkarze z Jaworzna w inauguracyjnym spotkaniu goszczą spadkowicza PlusLigi, BBTS Bielsko-Biała.


Autorzy awansu

Tomasz Wątorek
MCKiS Jaworzno

Rozgrywający: Jakub Durski, Oskar Wojtaszkiewicz. Przyjmujący: Dominik Bąk, Szczepan Czerwiński, Jakub Grzegolec, Jakub Krzystanek. Środkowi: Mateusz Pietras, Marek Polok, Paweł Żeliński. Atakujący: Patryk Strzeżek, Karol Borończyk. Libero: Przemysław Gepfert, Cristiano Gutt.

Sztab szkoleniowy: Trener – Tomasz Wątorek, II trener – Jacek Sowa, trener odnowy biologicznej – Roch Cieszyński, trener przygotowania motorycznego – Jakub Szyszka, statystyk – Władysław Olszowski, kierownik drużyny – Andrzej Suryjak.

Dyrekcja MCKiS: dyrektor – Sebastian Kuś, wicedyrektor – Bogdan Chrapek.


Na zdjęciu: Choć trener Tomasz Wątorek jest młodym człowiekiem, to już wypracował sobie silną pozycję.

Fot. ARC


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.