Nie ma mocnych!

Obrońcy tytułu mistrzowskiego imponują stabilną grą i kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa.


Gdy spiker przed spotkaniem z Re-Plastu Unii Oświęcim zakomunikował, że między słupkami GKS-u Katowice stanie Michał Kieler na twarzach kibiców pojawiło się zdziwienie i zaskoczenie. Jednak po jego kilku interwencjach byliśmy przekonani, że udźwignie ciężar odpowiedzialności. I tak też się stało, bo bronił z dużym wyczuciem i długo utrzymywał zerowe konto. Ostatecznie tylko raz się dał pokonać, zaś „GieKSa” odniosła dwunaste zwycięstwo w lidze.

Wyjście z cienia

28-letni Kieler, rodem z Sosnowca, przez kilka sezonów szukał swojego miejsca. Był w Opolu, potem przez dwa sezony w Katowicach, skąd przeniósł się do Gdańska, ale potem zawędrował do Jastrzębia. W maju działacze JKH GKS-u rozwiązali z nim umowę, bo trener Robert Kalaber postanowił postawić na Macieja Miarkę. Kieler prowadził rozmowy z kilkoma klubami, ale ciągle żył w niepewności. Ba, nawet rozważał rezygnację ze sportu i chciał poszukać sobie stałej pracy. W końcu podpisał kontrakt w Katowicach i został zmiennikiem Johna Murraya.

W tym sezonie Kieler pojawił się w bramce w wygranym meczu z Energą 3:2 w Toruniu. Miał kilka udanych interwencji i zebrał wiele pochlebnych recenzji. Od 29 września cierpliwie czekał na kolejną szansę i się doczekał.

– John oraz cała drużyna ma za sobą intensywny czas, bo przecież graliśmy niemal co dwa dni – wyjawił sympatyczny bramkarz.

– Sztab szkoleniowy w sobotę podjął decyzję, że John odpocznie i to ja wystąpię przeciwko Unią. Cierpliwie czekam na każdą swoją szansę i staram się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Podczas meczu z Oświęcimiem było sporo groźnych momentów, ale moi koledzy mocno mnie wsparli, swoje dołożyli też kibice. Atmosfera w Satelicie jest magiczna i wierzę, że tak będzie do samego końca. Nie zdołałem utrzymać „czystego” konta, ale najważniejsze, że odnieśliśmy kolejne zwycięstwo. Takie mecze jeszcze bardziej budują zespół, który idzie we właściwym kierunku.

Kieler w tych dwóch meczach bronił z 94,74% skutecznością, koledzy oraz kibice przekonali się więc, że można na niego liczyć. Na pewno jest wartościowym zmiennikiem Murraya.

Udany powrót

19 września Mateusz Bepierszcz podczas meczu w Jastrzębiu doznał niezwykle bolesnej kontuzji. Gdy próbował utrudniać widzenie bramkarzowi gospodarzy, otrzymał potężne uderzenie w krocze i konieczna była operacja. Pauzował prawie miesiąc i w niedzielnej potyczce pojawił się w czwartej formacji. Grał bez żadnej bojaźni, walczył pod bandami i nie unikał ostrych starć.

– Jednak przerwa zrobiła swoje, dlatego powoli odrabiam zaległości – dzielił się wrażeniami napastnik GKS-u, który swoją hokejową przygodę zaczynał w… stolicy.


Czytaj także:


– W tym sezonie wiele meczów było wyrównanych, ale w najważniejszym momencie zdobywamy zwycięskiego gola. Nic tylko się cieszyć. Fizycznie wyglądamy nieźle, zaś na lodzie konsekwentnie realizujemy założenia taktyczne. Trener Jacek Płachta lubi jak wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Każda formacja ma określone zadania. No, ale spróbowała, by ich nie wypełnić… (śmiech)

Na dwanaście meczów cztery zakończyły się zwycięstwami katowiczan jednym golem, w tym dwa po karnych. To świadczy o klasie obrońców tytułu mistrzowskiego. W innych klubach z zazdrością wiele się mówiło o kadrze katowickiej drużyny. Ale też faktem jest, że trenerzy oraz działacze GieKSy drobiazgowo analizują poszczególnych zawodników nim podpiszą z nimi umowę. W Katowicach nie ma dzieła przypadku i stąd też są wymierne efekty.


Na zdjęciu: Michał Kieler zaliczył drugi dobry występ w tym sezonie, przekonując, że można na niego liczyć.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl