GKS Katowice. Wicelider niekoloryzowany

Najważniejsze jest już to, co będzie się działo w najbliższym meczu. Do Chojnic jedziemy na wojnę – zapowiedział Rafał Górak, trener GKS-u Katowice, po wygranej 4:1 z Bytovią, czyli najlepszym tej wiosny występie swojego zespołu.


Na taki występ GieKSa czekała długo; występ, podczas którego nie trzeba się denerwować, że nie idzie. Że kolejne niepowodzenie. Albo że styl nie taki, jakiego by oczekiwano. Że trzeba drżeć do ostatniego gwizdka o 3 punkty, broniąc niewielkiej zaliczki. W niedzielę katowiczanie rozbili Bytovię 4:1. To aż niesamowite, ale na zwycięstwo wyższe niż różnicą jednego gola czekali… 20 meczów.

Wcześniej ta sztuka zdarzyła im się ze Śląskiem II Wrocław (3:0), 18 listopada, w 12. kolejce. Potem oczywiście seryjnie wygrywali, ale skromnie, minimalnie. W rozmiarach nie oddających przewagi finansowej nad częścią rywali, chciałoby się rzec…

Koniec maratonu

– Rzeczywiście, był moment, w którym trudno było definiować nam po meczach, że to było takie, jakbyśmy sobie życzyli. A dziś to chyba nieistotne. Najważniejsze, jak to będzie wyglądało dalej. Musimy pielęgnować formę i to, by dyspozycja zawodników była coraz lepsza. Liczą się trzy ostatnie mecze, jakie przed nami. Ogromna batalia i wojna o bezpośrednia awans – mówi Rafał Górak, trener GKS-u, który też naczekał się na wygraną.

Niedługo w sensie czasowym – bo od 5 maja – ale długo pod względem liczby spotkań, bo tych bez zgarnięcia pełnej puli nazbierało się już 4. To najgorsza seria nie tylko w tym sezonie, ale w ogóle od spadku z zaplecza ekstraklasy. Maraton występów co 3 dni, jaki zaczęła drużyna z Bukowej po 2-tygodniowej covidowej kwarantannie, kończy z bilansem 3 wygranych, 2 remisów i 4 porażek, ale na wyraźnej wznoszącej.

– Możemy różne rzeczy opowiadać. Doczytałem, że ktoś koloryzuje, iż to tylko i wyłącznie covid. No pewnie! W szczególności, gdy mowa o 17 z 20 zawodników – mówi bez ogródek Górak, jakby adresując te słowa do wszystkich tych, którzy kilkanaście zakażeń koronawirusem traktowali tylko jako wymówkę dla rozczarowujących w kwietniu i maju wyników.

Lider chłodzi szampany

To już jednak historia. Najistotniejsze jest to, że na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego GKS wrócił na pozycję wicelidera II ligi, premiowaną bezpośrednim awansem. O punkt wyprzedza Chojniczankę, która w niedzielę bezbramkowo zremisowała w Krakowie z Hutnikiem, i z którą zmierzy się w piątek w Chojnicach…

– Hutnik mądrze się bronił. To nie przypadek, że w tej rundzie zdobył najwięcej punktów po nas i Polkowicach. W kontekście końcówki rundy powinniśmy jednak znaleźć sposób, żeby zdobyć choć jedną bramkę. Mimo tego remisu wciąż wszystko jest w naszych nogach i głowach – przyznaje szkoleniowiec chojniczan, Adam Nocoń.

Rafał Górak mecz w Chojnicach określa słowem „wojna”. – Choć może jeszcze nie na śmierć i życie. Tam jeszcze nikt nie zginie, gra będzie się toczyć. Liga rzeczywiście jest arcyciekawa. Jesteśmy pełni emocji. Wszystko jest możliwe – zaznacza szkoleniowiec katowiczan, choć niemożliwe już wydaje się, by bezpośrednio do I ligi miał nie awansować Górnik Polkowice. Wystarczy, że lider wygra w środę zaległe starcie w Pruszkowie, by móc otwierać szampany i z komfortowej pozycji śledzić to, co dzieje się za jego plecami.

Robili co mogli

Katowiczanie w piątek powinni mieć szersze pole manewru. Po pauzie za kartki wróci Marcin Urynowicz, kto wie, czy do dyspozycji nie będzie już bramkarz Bartosz Mrozek. A nawet przy sporej liczbie absencji – braku ukaranego po meczu w Lublinie czerwoną kartką Arkadiusza Woźniaka czy kontuzjowanego Szymona Kiebzaka – drużyna zaliczyła w niedzielę najlepszy występ w rundzie. Choć poprawkę trzeba też brać na słabość zamykającej tabelę Bytovii.

– Drugi raz tu jestem i drugi raz trafiłem na tak zdeterminowaną GieKSę. Jakość jej piłkarzy jest naprawdę nieporównywalna. Robiliśmy, co mogliśmy. Próbowaliśmy się przeciwstawiać, stwarzaliśmy sytuacje nawet w dziesiątkę. Rozbiły nas kontrataki, stałe fragmenty gry i pierwsza bramka. Mamy niesmak (na murawie leżał wtedy Michał Kieca – dop. red.), ale zdajemy sobie sprawę, że idea fair play w takich meczach schodzi na dalszy plan. GKS wygrał jak najbardziej zasłużenie, nas czekają 3 mecze o życie – stwierdził trener Bytovii, Kamil Socha, czyli… ostatni szkoleniowiec, który przegrał na Bukowej w I lidze. Prowadził wtedy – sierpień 2018 – Wigry Suwałki.

Fani GieKSy nie mieliby pewnie nic przeciw, gdyby okazał się też ostatnim trenerem, który przegrał przy Bukowej w II lidze. Nawet biorąc poprawkę na fakt, że za niecałe 2 tygodnie katowiczan czeka jeszcze domowa konfrontacja ze Stalą Rzeszów…


OSTATNIA PROSTA

GKS KATOWICE (64 pkt) CHOJNICZANKA (63 pkt)

1. Chojniczanka (wyjazd) GKS Katowice (dom)
2. Stal Rzeszów (d) Lech II Poznań (w)
3. Sokół Ostróda (w) Górnik Polkowice (d)



Na zdjęciu: By uzyskać bezpośredni awans na zaplecze ekstraklasy, Filip Kozłowski i jego koledzy muszą pokonać jeszcze niejedną przeszkodę.

Fot. GieKSaFoto