GKS Tychy. Pucharowa mieszanka

Po trzech I-ligowych meczach, granych co trzy dni, piłkarze GKS-u Tychy mają w planie pucharową potyczkę z rywalem z tej samej klasy. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza jadą dzisiaj do Bełchatowa i zapowiadają, że chcą wrócić z awansem.

Będą się mogli pokazać

– Puchar Polski traktujemy bardzo poważnie – mówi Ryszard Tarasiewicz, który jako zawodnik Śląska Wrocław oraz trener Zawiszy Bydgoszcz wywalczył główne trofeum. – Na pewno nie jest to zło konieczne, ale jest to także okazja do pewnych przetasowań w ustawieniu. Planuję dwie-trzy, a może nawet cztery zmiany, które nie powinny jednak obniżyć poziomu zespołu. Marcin Biernat wypadł nam z gry z powodu pucharowych kartek z poprzedniego sezonu, a inni potrzebują chwili wytchnienia po trzech trudnych meczach rozegranych w okresie 10 dni. I fizycznie, i pod względem psychologicznym, takie spotkania jak w Mielcu czy Bielsku-Białej zostawiają ślad więc trzeba na to reagować. Jest to także okazja dla tych, którzy mniej grali w lidze. Będą się mogli pokazać i zagrać zarówno dla siebie, jaki i dla kibiców oraz klubu.

GKS Tychy. Są chętni na klub!

GKS Tychy nie jest zespołem, który co sezon dochodzi do ćwierćfinału Pucharu Polski więc pucharowa przygoda daje szansę na promocje marketingową. To wszystko jest ważne, ale najważniejsza dla mnie jest dobra gra mojej drużyny i z tą myślą przygotowujemy się do meczu z GKS-em Bełchatów.

Sołowiej, Lewicki, Szumilas…

Jeżeli trener, który zmiany w wyjściowym składzie robi od wielkiego dzwonu mówi, że planuje dwie-trzy, a może nawet cztery zmiany, to… kibice od razu zaczynają ustalać swoją jedenastkę. Pierwsza rotacja jest wymuszona pauzą Biernata, którego miejsce na stoperze powinien zająć inny nominalny środkowy obrońca Łukasz Sołowiej. Przy innych roszadach trzeba się już dłużej zastanowić. Można założyć, że ściągnięty do klubu tuż przed zamknięciem okienka transferowego Szymon Lewicki w pucharowym przerywniku dostanie swoją szansę gry od pierwszego gwizdka, a Mateusz Piątkowski odpocznie.

W zespole powinno się też znaleźć miejsce dla Wojciecha Szumilasa, który swoim wejściem w Bielsku-Białej kolejny raz dał trenerowi sygnał, że może pociągnąć zespół. Kapitana Łukasza Grzeszczyka raczej nie „wygryzie”, ale może wystąpić zarówno na środku pomocy jak i na lewym skrzydle. Do tego dodajmy, że w Pucharze Polski młodzieżowiec to zawodnik z rocznika 1998. To znaczy, że Jakub Piątek może wrócić do gry, choć jego dwa lata młodszy brat Kacper i kolejny zawodnik z rocznika 2000 Dawid Kasprzyk, który w Bielsku-Białej dał dobrą zmianę i zaliczył asystę przy wyrównującej bramce, też nie są na straconej pozycji.

Umie bronić karne, ale nie chce

Pewniakiem jest natomiast Konrad Jałocha. Bramkarz, który przy rzutach karnych już nie jeden raz pokazał swoją klasę nie zakłada jednak w Bełchatowie gry przez 120 minut.

– W Pucharze Polski nie miałem jeszcze okazji tak naprawdę zaistnieć – wyjaśnia bramkarz tyszan, mający w swoim piłkarskim CV występ w Super Pucharze Polski oraz mistrzowski tytuł. – Nie znaczy to jednak, że teraz chcę wyrastać na bohatera rzutów karnych, strzelanych po dogrywce. Jedziemy do Bełchatowa z takim samym nastawieniem jak przed każdym meczem. Chcemy wygrać. Trafiliśmy na GKS Bełchatów i na nim się teraz koncentrujemy. Przed losowaniem nie myślałem o tym, że dobrze byłoby gdyby do Tychów przyjechał, któryś z moich ekstraklasowych klubów czyli Arka Gdynia albo Legia Warszawa. Po prostu przyjąłem wynik losowania I rundy do wiadomości. Może przed następnym losowaniem będę się bardziej interesował, ale póki co nie ma sensu o tym myśleć, tylko trzeba się skoncentrować i zagrać tak, żeby dalej być w pucharowej grze.

 

Na zdjęciu: GKS Tychy zagra w Pucharze Polski z PGE GKS-em Bełchatów. Wojciech Szumilas (z prawej) może pomóc swojemu zespołowi.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ