GKS Tychy – Puszcza Niepołomice. Mistrzowie wyjazdów

Piłkarze Puszczy także na boisku w Tychach udowodnili, że ich atutem jest obce boisko.


Ne mecz z Puszczą Niepołomice trenerzy GKS-u Tychy wystawili skład, który można już powoli uznać za ich „znak firmowy”. W takim ustawieniu zespół Tomasza Horwata i Jarosława Zadylaka wygrał bowiem 1:0 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza oraz wybiegł na murawę w Legnicy, skąd wrócił z punktem za remis 2:2 z Miedzią. Trzeci raz z rzędu ta sama jedenastka wcale nie zagrała jednak tak samo…

Ci, którzy zwracali uwagę na to, że niepołomiczanie, specjalizujący się w zdobywaniu punktów na wyjazdach, obawiali się, że goście ustawią zasieki obronne i będą tylko czekać na okazję do kontry, szybko przekonali się, że drużyna Tomasza Tułacza ma sporo argumentów ofensywnych.

Zastępujący, pauzującego za nadmiar żółtych kartek Marcina Orłowskiego, Wiktor Żytek, który w poprzednim meczu z Wartą w Poznaniu, wystąpił w roli rezerwowego, mocno absorbował tyską obronę, przez którą już w 2 minucie przedarł się Hubert Tomalski. Wbiegł on z lewego skrzydła w pole karne gospodarzy, dając sygnał do ataku. Co prawda tyska defensywa spisywała się bez zarzutów, ale długimi fragmentami dziewięciu-dziesięciu, a przy stałych fragmentach gry nawet jedenastu, piłkarzy trójkolorowych skupionych było na 20 metrach licząc od ich linii bramkowej. Z tej strefy tyszanie wyprowadzali kontry, które próbował finalizować Łukasz Grzeszczyk, ale jego strzały z 16 metra w 4 i 7 minucie były jednak niecelne.

Taki obraz oglądaliśmy do końca pierwszej połowy, choć z każdą minutą warunki do gry stawały się coraz trudniejsze. Ulewny deszcz nie tylko zalewał oczy zawodnikom, ale zostawiał też coraz większe kałuże, które nie pozwalały na prowadzenie piłki, wytrącając argumenty skrzydłowym tyszan. Lepiej radzili sobie w tych okolicznościach przyrody niepołomiczanie, którzy najwięcej strachu Konradowi Jałosze napędzili w 38 minucie, choć… nie oddali celnego strzału. Najpierw interweniujący w podbramkowym zamieszaniu Dario Kristo trafił piłką w słupek, a następnie po rzucie rożnym Maciej Mańka jako ostatni w polu bramkowym sięgnął futbolówki, która spokojnie wylądowała w rękach bramkarza.

Najgroźniejsza akcja pierwszej połowy miała jednak miejsce w 44 minucie, kiedy Grzeszczyk, wykonując rzut wolny, strzelił płasko z 26 metra. Karol Niemczycki sparował śliską piłkę, do której jako pierwszy dopadł Wilson Kamavuaka, ale jego próba dobitka z ostrego kąta została zablokowana. Schodzący do szatni na przerwę zawodnicy zastanawiali się nie tylko nad tym jak w takich warunkach można zdobyć bramkę, ale też uważnie patrzyli na murawę, szukając miejsc, którymi można przeprowadzić akcję.

Szybko okazało się, że najgroźniejsze są stałe fragmenty gry i na nich obydwie drużyny zaczęły się koncentrować na tym elemencie. W 58 minucie po dośrodkowaniu Grzeszczyka z rzutu rożnego Kristo główkował celnie, ale stojący na linii Jakub Serafin zażegnał niebezpieczeństwo. Lepiej w tym elemencie gry zaprezentowali się goście, bo w 72 minucie, bo wrzutce Serafina spod chorągiewki, grający od 44 minuty z obandażowaną głową Żytek, wygrał powietrzny pojedynek na 5 metrze i strzałem w długi róg ustalił wynik spotkania. Tyszanie próbowali go wprawdzie zmienić, ale, nawet grając z przewagą zawodnika, po drugiej kartce dla Eroka Cikosa, w ostatnich minutach także nie zdołali oddać celnego strzału i po 5 meczach bez porażki musieli przełknąć gorycz porażki. Puszcza natomiast śrubuje swój rekord zdobywania punktów na wyjazdach. Ma ich już w tym sezonie 33!

GKS Tychy – Puszcza Niepołomice 0:1 (0:0)

0:1 – Żytek, 72 min (głową).

GKS: Jałocha – Połap, Kristo, Sołowiej, Mańka – Steblecki (78. K. Piątek), Kamavuaka, Daniel (46. Szumilas), Moneta (82. Kasprzyk) – Grzeszczyk, Lewicki. Trenerzy Tomasz HORWAT i Jarosław ZADYLAK.

PUSZCZA: Niemczycki – Cikos, Czarny, Stępień, Bartków – Sitek (88. Stawarczyk), Uwakwe, Serafin, Klec (82. Żurek), Tomalski – Żytek. Trener Tomasz TUŁACZ.

Sędziował Kornel Paszkiewicz (Wrocław). Widzów 2011.

Żółte kartki: Sołowiej, K. Piątek – Cikos. Czerwona kartka Cikos (87, druga żółta).

Piłkarz meczu – Hubert TOMALSKI.


Fot. Dorota Dusik