GKS Tychy. Rozjechali się po Polsce

Piłkarze GKS-u Tychy dostali dwa dni na spędzenie weekendu z rodziną.


Po piątkowym przedpołudniowym treningu Artur Derbin pożegnał się z zawodnikami GKS-u słowami: do zobaczenia w poniedziałek o godzinie 15.00.

Odpoczynek i regeneracja

– Dałem moim piłkarzom dwa dni wolnego – mówi szkoleniowiec tyszan. – To jest czas na odpoczynek i regenerację, a także na spędzenie weekendu z rodziną. Ten wolny od piłkarskich obowiązków czas przyszedł dla nas w dobrym momencie, bo Krzysiek Wołkowicz i Damian Nowak, którzy z Radomia wrócili z urazami, mają czas, żeby się podleczyć. „Wołek” był na rezonansie i wstępna diagnoza jest pomyślna, to znaczy, że łąkotki i więzadła są całe. Potrzebne jest jednak dokładne sprawdzenie, gdzie jest źródło bólu,.

Natomiast „Nowy” z podejrzeniem naciągnięcia, a nawet naderwania mięśnia dwugłowego, ćwiczy górne parte i czeka na badania i konsultację, która wyjaśni nam, od kiedy będzie mógł wrócić do normalnych piłkarskich zajęć. W szatni pojawił się też Dawid Kasprzyk, który odlicza już dni do wizyty u lekarza w poradni chirurgii szczękowo-twarzowej, bo powinien już usłyszeć diagnozę, że może wrócić do treningów.

Nad grobem pierwszego trenera

Zgodnie z zaleceniem trenera piłkarze GKS-u Tychy rozjechali się więc w rodzinne strony, bo zbliżające się dni skłaniają do refleksji nad mogiłami najbliższych.

– Groby moich dziadków są w Płońsku – dodaje Artur Derbin. – Za Warszawę w tych najbliższych dniach się nie wybieram, ale na pewno odwiedzę cmentarze, na których spoczywają znajomi. Już nawet zacząłem tydzień temu, bo mając dzień wolnego poszedłem na cmentarz w Zagórzu, gdzie odnalazłem grób mojego pierwszego trenera – Jana Ząbczyńskiego. Nie miałem okazji być na jego pogrzebie i nawet nie wiedziałem, gdzie został pochowany, ale szczęśliwie odnalazłem jego grób i mogłem się nad nim pochylić.

Czeka na zapis wideo

Nie znaczy to jednak, że na dwa dni Artur Derbin zapomni o piłce nożnej i analizach meczów, które już za GKS-em Tychy oraz tych, które jeszcze zostały do rozegrania, na czele z przełożonym na 8 listopada spotkaniem z Puszczą Niepołomice.

– Meczu w Radomiu jeszcze nie miałem okazji prześledzić na wideo, bo nie wiem dlaczego nie było jeszcze jego zapisu na platformie – wyjaśnia trener GKS-u Tychy. – O tych spornych sytuacjach, o których wspominał trener Radomiaka, mogłem więc jedynie porozmawiać z zawodnikami, którzy byli w centrum tych wydarzeń. Bartek Szeliga został trafiony piłką w naturalnie ułożoną rękę i nie miał możliwości reakcji, Kamilowi Szymurze z kolei piłka po odbiciu się od nogi spadła na bark, wreszcie Dominik Połap na pewno nie dotknął piłki ręką.


Czytaj jeszcze: Zespół bardziej energetyczny

– Ponadto po starciu Leandro z Marcelem Stefaniakiem pomocnik gospodarzy nie protestował, gdy sędzia podyktował rzut karny dla nas, co też o czymś świadczy. Na temat sędziowania nie mam się jednak zamiaru wypowiadać, bo to już niczego nie zmieni. Koncentruję się na grze swojej drużyny i nad jej poprawą pracować będziemy od poniedziałku – kończy Artur Derbin.


Na zdjęciu: Bez względu na okoliczności Artur Derbin nie odrywa się od myślenia o piłce.

Fot. Dorota Dusik