GKS Tychy. Rozpędzony rywal na drodze do elity

Rozpędzeni rywale na finiszu rundy wiosennej wpadają na siebie.


Rok temu na finiszu sezonu, drużyna GKS-u Tychy, pod wodzą Tomasza Horwata i Jarosława Zadylaka, niespodziewanie dołączyła do grona zespołów walczących o miejsce w pierwszej szóstce. Zespół, który „duet awaryjny” przejął na 13 miejscu w tabeli, szybko nie tylko uciekł znad przepaści, ale zdobywając 10 punktów w czterech spotkaniach zbliżył się na szóstej pozycji i jechał do Legnicy na spotkanie 30 kolejki, mając punkt straty do Miedzi. Wtedy spotkanie zakończyło się remisem 2:2, ale ostatecznie legniczanie walczyli w barażach, a tyszanie zaczęli budowę nowego zespołu.

O tym, że tak sztuka się im powiodła świadczy tabela na pięć kolejek przed zakończeniem rundy wiosennej. Zespół Artura Derbina po trzech z rzędu zwycięstwach wspiął się bowiem na drugie miejsce i tym razem jedzie do Legnicy, żeby bronić pozycji dającej bezpośredni awans.

– Nie patrzymy jednak na Miedź jako zespół z siódmego miejsca w tabeli i tracący do nas 10 punktów – mówi Artur Derbin. – Zespół z Legnicy po przerwie spowodowanej koronawirusem ruszył ostro do przodu. Od wygranej z Górnikiem Łęczna w czterech spotkaniach zdobyli 10 punktów, a co istotne po zmianie ustawienia prezentują się jeszcze lepiej. Świadczy o tym także ich ostatnie zwycięstwo 2:0 na boisku lidera w Niecieczy. Miałem okazję ten nowy system legniczan obserwować 10 dni temu w ich wyjazdowym meczu z GKS-em 1962 Jastrzębie i mogę powiedzieć, że czeka nas trudny mecz.

Smak elity

Legniczanie, którzy w sezonie 2018/2019 poznali smak gry w ekstraklasie, marzą o powrocie do elity i liczą, że na finiszu sezonu, z pomocą kibiców, którzy od soboty wracają na trybuny, dołączą do czołówki.

– Zdajemy sobie sprawę z tego, że oczekiwania w Legnicy są wielkie, ale my także mamy swój cel – dodaje trener tyszan. – To jest dla nas najważniejsze i dlatego na czwartkowej analizie Miedzi, zwracając uwagę na mocne strony naszego najbliższego rywala, podkreśliłem jednocześnie, że my także mamy swoje atuty. Najważniejsze, że wszyscy zawodnicy, z wyjątkiem Damiana Nowaka, który już od dłuższego czasu jest wpisany do rubryki „kontuzjowani”, są gotowi do gry. To daje mi z jednej komfort wyboru zawodników pod kątem wariantu taktycznego jaki będziemy chcieli zastosować w meczu z Miedzią, a z drugiej strony utrudnia też rozszyfrowanie nas przez sztab szkoleniowy rywali.

To co zaprezentowaliśmy w meczu z Górnikiem Łączna tydzień temu znakomicie zdało egzamin, bo zdobywaliśmy gole po szybkich składnych akcjach. We wcześniejszych meczach pokazaliśmy jednak także, że potrafimy walczyć i cierpieć na boisku więc jesteśmy przygotowani na różne warianty.

Pięć kolejek

Tak jak przed meczem z Górnikiem Łęczna, tak również przed spotkaniem z Miedzią Legnica, trener tyszan uważa, że wynik tego starcia nie zadecyduje jeszcze o niczym.

– Do końca rundy zostało jeszcze pięć kolejek i każdy mecz, który mamy przed sobą jest tak samo ważny – uważa szkoleniowiec GKS-u. – A to oznacza, że na każdym spotkaniu koncentrujemy się w taki sam sposób, jakby to był najważniejszy mecz sezonu. Z tą myślą pracowaliśmy cały tydzień i z takim nastawieniem po piątkowym treningu, przeprowadzonym w Tychach w porze meczu, zjedliśmy obiad i wsiedliśmy do autokaru.

Zdajemy sobie sprawę jaką wagę ma teraz każdy punkt i z takim nastawieniem przystąpimy też do następnych spotkań z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza na naszym boisku, z Widzewem w Łodzi, z Odrą w Opolu oraz ŁKS-em Łódź w Tychach. Na razie jednak ci rywale nas nie interesują. W tej chwili liczy się tylko Miedź i nasz mecz o godzinie 12.40 w Legnicy.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus