GKS Tychy – Wisła Płock. Brawa po porażce

Grając w dziesiątkę tyszanie strzelili kontaktową bramkę i do końca walczyli o awans.


Jeżeli ktoś się spodziewał, że drużyna, która za tydzień rozpocznie rozgrywki w ekstraklasie przyjedzie do I-ligowca, trenującego od tygodnia pod okiem nowego trenera i zdominuje przeciwnika ten przecierał oczy ze zdumienia. To zespół budowany przez Artura Derbina, który dokonał kilku roszad w tyskich szeregach, od pierwszego gwizdka przejął inicjatywę i gra toczyła się na połowie Wisły Płock. Szczególnie aktywni byli skrzydłowi Sebastian Steblecki i Łukasz Moneta, włączali się boczni obrońcy Dominik Połap i Krzysztof Wołkowicz, a o zabezpieczenie środka pola dbali defensywni pomocnicy Jan Biegański i Oskar Paprzycki.

To, że przez 25 minut goście głównie się bronili nie znaczy, że przyjechali do Tychów pożegnać się z pucharowymi rozgrywkami. Wręcz przeciwnie. Atakowali rzadko, ale za to konkretniej. O ile strzały tyszan były niecelne, albo blokowane o tyle Cillian Sheridan potrafił ukąsić. Wprawdzie w 21 minucie, po uwolnieniu się spod opieki Łukasza Sołowieja w prawym narożniku pola karnego tyszan, uderzając z 14 metra zbyt lekko posłał piłkę w kierunku Konrada Jałochy, to w 26 minucie z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam. Tym razem środkiem boiska uciekł stoperom i wbiegł w pole karne, żeby wykonać egzekucję.

Ten stracony gol podciął skrzydła gospodarzom, którzy nie atakowali już z takim animuszem, a płocczanie wykorzystywali coraz lepiej swoje piłkarskie atuty. Dłużej rozgrywali piłkę i nadal imponując konsekwencją w grze obronnej czekali spokojnie na okazję do podwyższenia wyniku. Blisko w 35 minucie był Damian Michalski, główkując po rzucie rożnym, wykonanym przez Huberta Adamczyka. Stoper Wisły już podniósł nawet ręce w górę, ale zastygł w tym geście, bo Jałocha znakomitą paradą wybił piłkę zmierzającą w róg bramki. Znacznie mniej problemów po drugiej stronie boiska miał Krzysztof Kamiński, żeby w 42 minucie interweniować skutecznie po pierwszym celnym strzale tyszan, oddanym z dystansu przez Biegańskiego. Nic więc dziwnego, że na przerwę gospodarze schodzili przegrywając 0:1.

Tyszanie, mający dopiero przed sobą sześciodniowe zgrupowanie, przygotowujące do rundy jesiennej, na drugą część gry wyszli bez zmian w składzie, ale zmienili nastawienie i już w 46 minucie ulokowali piłkę w siatce rywali. Kapitalnym zwodem w prawym narożniku pola karnego popisał się Steblecki i przymierzył w długi róg. Trafił jednak w słupek, a wykonujący nieporadnie dobitkę do pustej bramki Szymon Lewicki był na spalonym. W odpowiedzi Dawid Kocyła, atakowany w polu karnym GKS-u przez Wołkowicza wywalczył rzut karny, a Mateusz Szwoch w 51 minucie mocnym strzałem w dolny róg bramki podwoił dorobek Wisły.

Na zmianę wyniku trener tyszan zareagował korektami składu, ale choć Bartosz Biel i Dominik Nowak wnieśli do gry sporo ożywienia to w 66 minucie tyszanie znaleźli się w arcytrudnej sytuacji, bo Paprzycki drugi raz w tym meczu został ukarany żółtą kartką i gospodarze musieli kończyć mecz w osłabieniu. W 73 minucie próbował to wykorzystać Sheridan, ale tym razem przegrał pojedynek z Jałochą, który paradą uratował swoją drużynę od straty gola.

Ambitnie grający tyszanie walczyli jednak do końca i w 83 oraz 88 minucie błysnął Nowak, który w polu karnym gości zdołał wypracować sobie sytuacje strzeleckie, ale Kamiński. W 89 minucie skapitulował jednak gdy po dośrodkowaniu Kacpra Piątka z rzutu rożnego, odbijana piłka dotarła do Szymury, a ten główką z 6 metra przelobował bramkarza. Tyszanie wrócili więc do gry, a po chwili z trybun było słychać jęk zawodu, bo po strzale Kacpra Piątka, uderzającego z 18 metra futbolówka nieznacznie minęła cel.

Tyszanie za swój występ otrzymali gromkie brawa i usłyszeli od kibiców: „Dzięki za walkę”, a goście mogli się cieszyć się z awansu do 1/16 Pucharu Polski.

GKS Tychy – Wisła Płock 1:2 (0:1)

0:1 Sheridan, 26 min

0:2 Szwodch, 51 min (karny)

1:2 Szymura, 89 min (głową)

GKS: Jałocha – Połap (81. Szeliga), Sołowiej, Szymura,Wołkowicz – Steblecki (70. K. Piątek), J. Biegański, Paprzycki, Grzeszczyk (70. J. Piątek), Moneta (58. Biel) – Lewicki (58. Nowak). Trener Artur DERBIN.

WISŁA: Kamiński – Żuk (82. Pawlak), Rześniczak, Michalski, Uryga – Kocyła (77. Szczutowski), Szwoch, Lesniak (67. Rasak), Adamczyk (67. Gjertsen), Garcia – Sheridan (77. Tuszyński). Trener Radosław SOBOLEWSKI.

Sędziował Marek Opaliński (Legnica). Widzów 2084.

Żółte kartki: Paprzycki, Połap – Lesniak, Garcia, Rześniczak. Czerwona: Paprzycki (66, druga żółta).