Głos wołającego po Puszczy

Trener tyszan Artur Derbin po ostatnim gwizdku niedzielnego meczu czuł ogromny niedosyt.


To nie był dobry mecz w wykonaniu piłkarzy GKS-u Tychy, ale szybko strzelili gola i dobrze grając w defensywie nie dopuścili przeciwnika do ani jednej sytuacji bramkowej. Mimo to stracili bramkę, z niesłusznie przyznanego Puszczy rzutu karnego i po ostatnim gwizdku sędziego z niedowierzaniem patrzyli na tablicę wyników, na której widniał rezultat 1:1.

– Czuję ogromny niedosyt – mówi trener tyszan [Artur Derbin]. – Zdaję sobie sprawę z tego, że po dobrym wejściu w mecz później nie potrafiliśmy poprowadzić swojej gry. Za dużo było złych wyborów. Za mało chcieliśmy, gdy mieliśmy piłkę, zamknąć mecz, zdobyciem drugiej bramki. Zabrakło nam jakości i lepszych decyzji w grze ofensywnej, ale mimo to zasłużyliśmy na zwycięstwo.

W defensywie byliśmy skuteczni i wybroniliśmy się. Puszcza nie wypracowała ani jednej okazji, a rzut karny dostała w prezencie. Wiele razy oglądałem sytuację, w której sędzia podyktował karnego. Już pomijam fakt, czy taki kontakt piłki z ręką Bartka Szeligi w ogóle kwalifikował się na przerwania gry, ale przecież zdarzenie miało miejsce wyraźnie przed linią boczną pola karnego. Z takiego karnego straciliśmy gola, a w konsekwencji dwa punkty i trudno się z tym pogodzić.

Zmiennicy na plus

Wynik został już jednak wpisany do tabeli i nic go nie zmieni. Dlatego oprócz oceny rezultatu trener GKS-u Tychy wziął pod lupę gry swojej drużyny, bo to, co zaprezentowała w spotkaniu z Puszczą można, a nawet trzeba zmienić.


Czytaj jeszcze: Uśpiona gra ofensywna

– Wyszliśmy na to spotkanie z przetasowaniami w składzie i akurat do zmienników nie mogę mieć żalu – dodaje szkoleniowiec piątej drużyny tabeli I ligi. – Marcel Stefaniak zajął miejsce kontuzjowanego Krzysztofa Wołkowicza na lewej obronie i w debiucie w naszej wyjściowej jedenastce zdał egzamin. Spokojnie wypełnił swoje zadania defensywne i pokazał też, że ma potencjał ofensywny.

Jego występ można więc podsumować plusem, tak samo jak grę Szymona Lewickiego, naszego jedynego nominalnego napastnika, bo Damian Nowak i Dawid Kasprzyk leczą urazy. Strzelił gola, solidnie pracował i nawet w końcówce drugi raz ulokował piłkę w siatce rywali, ale minimalnie „spalił”.

Skutek zderzenia i kartki

– Natomiast gra Jana Biegańskiego zamiast Łukasza Norkowskiego spowodowana była charakterystyką rywala. Mamy czwórkę środkowych defensywnych pomocników, bo oprócz tej wymienionej dwójki i Oskara Paprzyckiego, który tym razem musiał zejść z boiska po godzinie gry z powodu stłuczenia jest jeszcze Jakub Piątek. Zresztą Oskar tak samo jak Janek miał żółtą kartkę i dlatego dokonałem zmian, które okazały się dobre. A mimo to nie zdobyliśmy trzech punktów. Bardzo szkoda – kończy Artur Derbin.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus