Głową w mur

Obrońcy tytułu mistrzowskiego rozpoczną play off z mniej uprzywilejowanego miejsca.


Katowiczanie po raz kolejny nie potrafili wykorzystać atutu własnego lodu i w regulaminowym czasie zremisowali z JKH GKS-em Jastrzębie 1:1. Po raz kolejny nie potrafili wykorzystać wielu dogodnych okazji.

Gospodarze wystąpili bez Matiasa Lehtonena i Hampusa Olssona, ale za to już z obrońcą Robertem Mrugałą wypożyczonym z Nowego Targu. W tej sytuacji kadrowej zespół zmuszony jest grać tylko na trzy ataki. Natomiast w JKH zabrakło nie po raz pierwszy w tym sezonie Mateusza Bryka. Sam zainteresowany przekonuje, że nie ma żadnych nieporozumień między nim a trenerem. To suwerenne decyzje słowackiego szkoleniowca, ale mogą mieć reperkusje po zakończeniu sezonu.

Stało się niepisaną tradycją, że gospodarze mocno nacierają, posiadają przewagę sporo strzelają, ale nic z tego nie wynika. Brandon Magee i Grzegorz Pasiut (10 min) oraz Bartosz Fraszko (12) mocno uderzali, ale Madziar Bence Balizs nie dał się pokonać. Nieco wcześniej katowiczanie grali w przewadze, lecz rozgrywali ją koszmarnie i nie oddali żadnego strzału. W końcu zostali skarceni. W 14 min Dominik Paś wygrał wznowienie, krążek trafił do Tuuki Rajamakiego, który pokonał Johna Murraya. Strata gola nie podziałała mobilizująco na gospodarzy i gra była szarpana oraz nerwowa.

Gospodarze, mocno zmotywowani, zwiększyli tempo akcji i jeszcze bardziej zaatakowali bramkę rywali. Sporo przebywali w ich strefie i mieli okazje do zmiany rezultatu. Jednak Balizs ciągle zachowywał „czyste” konto, ale w końcu i on przepuścił krążek do siatki. Aleksi Varttinen uderzył z daleka, węgierski bramkarz odbił krążek, a formalności dopełnił Teemu Pulkkinen. A po tym golu rozgorzała twarda walka na całego, ale atakom towarzyszyła spora nerwowość. W tych kluczowych momentach brakowało wyrachowania, cwaniactwa i zwykłego szczęścia.

A potem rozpoczęła się uporczywa walka o gola, który miał przynieść komplet punktów. W końcowych fragmentach było niezwykle nerwowo. Nawet taki rutyniarz jak Pasiut w krótkim odstępie przebywał w boksie kar. Bandy trzeszczały, było wiele przepychanek, ale bramki jak nie było, tak nie było. Na niespełna 2 min przed końcem trener Kalaber wziął czas. Skończyło się dogrywką, w której drugi punkt dla JKH zapewnił Dominik Paś.


GKS KATOWICE – JKH GKS JASTRZĘBIE 1:2 (0:1, 1:0, 0:0, 0:1)

0:1 – Rajamaki – Paś (13:25), 1:1 – Pulkkinen – Varttinen – Bepierszcz (28:56), 1:2 – Paś – Urbanowicz (63:42)

Sędziowali: Patryk Pyrskała i Patryk Noworyta – Mateusz Kucharewicz i Michał Żak. Widzów 577.

GKS: Murray; Kolusz (2) – Rompkowski, Wanacki – Mrugała (2), Kruczek – Wajda, Varttinen; Magee – Pasiut (4) – Fraszko, Hitosato – Monto – Simek, Krężołek – Pulkkinen – Bepierszcz (2). Trener Jacek PŁACHTA

JKH: Balizs (2); Kostek – Viikinainen, Jansons – Horzelski, Kamieniew – Szewczenko, Górny; Rajamaki – Paś (2) – Urbanwicz, Szvec (4) – Mikyska – Huhdanpaa, Sinegubows – Freidenfelds – Kaleinikowas, Ł. Nalewajka – Jarosz – R. Nalewajka (2). Trener Robert KALABER.

Kary: GKS – 10 min, JKH – 10 min.


Na zdjęciu: Ostatecznie świętowali wczoraj jastrzębianie.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Pozostałe mecze kolejki

Lider się umacnia

Pierwszą bardzo dobrą okazję mieli tyszanie, gdy w 3 min sam na sam wyszedł Jakub Bukowski, ale Rok Stojanović złapał krążek. Po trzech minutach Mateusz Michalski znalazł się za tyską bramką, skąd zagrał do Antoniego Dziurdzi, a ten pokonał Tomasza Fuczika. Pod koniec I tercji Damian Kapica zachował się lepiej od Bukowskiego i sam na sam podwyższył na 2:0. Po zmianie stron goście grali 48 sek. w podwójnej przewadze, ale dopiero jak na taflę wrócił Patrik Husak tyski defensor August Nilsson zmniejszył wynik. Na krótko, bo w 33 min było 3:1, gdy Vojtech Polak dobił strzał Kapicy. Jeszcze w tej odsłonie Christian Mroczkowski w sobie tylko znany sposób oszukał Stojanovicia i znów na tablicy było blisko. „Pasy” dowiozły wynik, choć w III tgercji dwukrotnie grały w osłabieniu.

(jak)

COMARCH CRACOVIA – GKS TYCHY 3:2 (2:0, 1:2, 0:0)

1:0 – Dziurdzia – Michalski (5:16), 2:0 – D. Kapica – Gula – Wronka (17:47), 2:1 – Nilsson – Mroczkowski – Galant (28:14, w przewadze), 3:1 – Polak – D. Kapica (32:49), 3:2 – Mroczkowski – Szturc – Galant (36:30).

Sędziowali: Michał Baca – Sebastian Kryś oraz Sebastian Iwaniak – Jacek Szutta. Widzów 1000.

CRACOVIA: Stojanović; Jeżek – Kinnunen, Gula – Saur, Graborenko – Husak (2), Bdżoch – Krejczi; Sawicki – Rac – Kasperlik, D. Kapica – Polak – Wronka (4), Tomi – Racuk – Brynkus (2), Michalski – Arrak – Dziurdzia. Trener Rudolf ROHACZEK.

GKS: Fuczik; Pociecha (2) – Ciura, Nilsson – Younan, Jaśkiewicz – Kaskinen, Bizacki – Sobecki; Jeziorski – Komorski – Szedivy, Marzec – Starzyński – Bukowski, Ubowski – Krzyżek – Gościński, Szturc – Galant – Mroczkowski (4). Trener Andrej SIDORENKO.
Kary:
Cracovia – 8 min, GKS – 6 min.


Kłopoty w pierwszej tercji

Po pierwszej tercji sympatycy Unii przecierali oczy ze zdumienia. Goście prowadzili bowiem 2:0. Gospodarze grali słabo i nieporadnie, szczególnie pod bramką przeciwnika. Przyjezdni to wykorzystali. Nie wiadomo, co w szatni powiedział swoim zawodnikom trener Zupanczicz, ale musiało być ostro. Gospodarze zupełnie zdominowali przebieg meczu, choć nie tak szybko złapali kontakt. W trzeciej tercji objęli prowadzenie, kiedy to Dziubiński dobił swój strzał i trafił w samo okienko. Pod koniec meczu błysnął Denyskin, a szczególnie efektowne było jego drugie trafienie, które definitywnie zamknęło to spotkanie. W końcówce sanoczanom zaczęły puszczać nerwy i złapali kilka niepotrzebnych kar.
(KJ)


Tauron Re-Plast Unia Oświęcim – Marma Ciarko STS Sanok 5:2 (0:2, 2:0, 3:0)

0:1 – Tamminen – Filipek (17:23), 0:2 – Heikkinen – Tamminen – Ahoniemi (19:43, w przewadze), 1:2 – Da Costa – Jerofejevs – Szczechura (29:09), 2:2 – Sołtys – Krzemień – Bezuszka (34:22), 3:2 – Dziubiński – Prusak (42:57), 4:2 – Denyskin – Padakin – Pangiełow-Jułdaszew (51:00, 4 na 3), 5:2 – Denyskin – Padakin – Pangiełow-Jułdaszew (55:11, w przewadze).

Sędziowali Przemysław Gabryszak i Marcin Polak oraz Sławomir Szachniewicz i Igor Dzięciołowski. Widzów 800.

UNIA: Lindskoug; Jakobsons – Pangiełow-Jułdaszew, Jerofejevs (2) – Djukow, P. Noworyta (2) – Bezuszka (2), Paszek – M. Noworyta; Padakin (2) – Dziubiński – Denyskin, Szczechura – Ahopelto – Da Costa (2), Kowalówka – Krzemień – Sołtys, Prusak – Wanat – Dudkiewicz. Trener Nik ZUPANCZICZ.

SANOK: Świderski (2); Valtola – Karlsson, Łysenko – Florczak (2), Wróbel – Rąpała (2), Dobosz; Filipek – Tamminen – Ahoniemi, Miccoli (2) – Mocarski (4) – Sienkiewicz, Harila – Makela (6) – Heikkinen (2), Dulęba. Trener Miika ELOMO.

Kary: Unia – 10 min, Sanok – 20 min.


Koniec fatalnej passy

432 dni czekali kibice nowotarskiego Podhala na zwycięstwo swojego zespołu we własnej hali! „Szarotki” przegrały w tym sezonie 29 kolejnych spotkań w Polskiej Hokej Lidze, ale wreszcie nastąpił kres fatalnej serii, choć po pierwszej tercji rywalizacji z Zagłębiem Sosnowiec nie zanosiło się na to. Przyjezdni prowadzili, ale druga odsłona była najlepszą w wykonaniu Podhala od wielu miesięcy. Efektowne było szczególnie trafienie Svitany na 4:2, który świetnie zmieścił krążek między bramkarzem, a słupkiem. Kiedy na początku trzeciej tercji Worona zdobył kolejnego gola dla miejscowych garstka kibiców uwierzyła, że koszmar dobiega końca. Nie zmieni to już niczego, Podhale w fazie play off nie zagra, ale zwycięstwo zawsze wygląda lepiej niż kolejna porażka.
(KuK)

Tauron Podhale Nowy Targ – Zagłębie Sosnowiec 5:3 (1:2, 3:0, 1:1)

1:0 – Kudzin – Czikancew (3:03), 1:1 – Piotrowicz – Andrejkiw (12:16, w przewadze), 1:2 – Michałowski – Piotrowicz (19:45), 2:2 – Zorko – Worona (24:36, w przewadze), 3:2 – Worona – Przygodzki – Svitana (31:22), 4:2 – Svitana – Przygodzki (34:22), 5:2 – Worona – Zorko (40:48), 5:3 – Witecki – Rzeszutko (59:15).

Sędziowali Mateusz Bucki i Patryk Kasprzyk oraz Dariusz Pobożniak i Wojciech Czech. Widzów 200.

PODHALE: Polak (od 20:01 Bizub); Kudzin – Tomasik, Zorko – Ałeksandrow, P. Wsół – Wikar; Czikancew – Neupauer – Worwa, Svitana (2) – Worona – Przygodzki, Słowakiewicz – Bochnak – Saroka, Malasiński. Trener Alexanders BELAVSKIS.

ZAGŁĘBIE: Lipiński; Choperia – Motloch (4), Kotlorz – Naróg, Opiłka – Andrejkiw, Krawczyk – Michałowski (4); Kogut – Rzeszutko – Witecki, Friberg – Blomqvist (2) – Pawlenko, Bernacki – Kozłowski – Sikora (2), Nahunko – Bucenko (2) – Piotrowicz. Trener Marcin KOZŁOWSKI.

Kary: Podhale – 4 min (w tym 2 min. tech.), Zagłębie – 14 min.