Golba: To będzie prawdziwa rewolucja

Jerzy DUSIK: Czy przepisy dotyczące badań lekarskich dla sportowców trzeba zmienić?

Mieczysław GOLBA: – Zdecydowanie tak i to szczególnie te, które dotyczą amatorów. Praktycznie od 2004 roku, czyli od momentu wejścia w życie ciągle jeszcze obowiązujących przepisów, myśleliśmy i głośno mówiliśmy o problemie, który niepokoił działaczy. Badania przeprowadzane co 6 miesięcy i to tylko przez uprawnionych do tego nielicznych lekarzy medycyny sportowej, sprawiały, że „karty zdrowia” stawały się przekleństwem małych klubów.

Wiem o tym doskonale, bo jako prezes klubu z liczącej niespełna 2000 mieszkańców Wiązownicy, wiele razy organizowałem 35-kilometrowe wyprawy zawodników po… pieczątkę. A i tak nie byłem w najgorszej sytuacji, bo znam działaczy, których kluby do najbliższego uprawnionego lekarza miały po 60 kilometrów.

Dla nich było to naprawdę wielkie wyzwanie organizacyjne i oczywiście finansowe, bo gdy skończyły się limity NFZ, trzeba było dokonywać dodatkowych opłat. Nic więc dziwnego, że w praktyce ważniejsza od badań była pieczątka. W tej fikcji działaliśmy prawie 15 lat.

Z innej strony

Kiedy pojawiła się szansa na zmiany?

Mieczysław GOLBA: – Pamiętam jeszcze próby za poprzedniej kadencji zarządu PZPN, w którym wiceprezesem był Roman Kosecki, ale lobby lekarskie w Ministerstwie Zdrowia okazało się za mocne. Argument, że zdrowie sportowca jest najważniejsze, używany był przeciwko nam.

Także w tej kadencji zarządu PZPN wiceprezes Andrzej Padewski nic nie wskórał, choć razem z wybitnymi piłkarzami i zasłużonymi działaczami powtarzaliśmy chórem i przy wielu okazjach, że u nas kilku lekarzy mających uprawnienia przypada na 65000 piłkarzy, a w Anglii badania są ważne dwa lata.

Dodawaliśmy też, że maratończykom, którzy przystępują do biegu na 42 kilometry, wystarcza oświadczenie o dobrym stanie zdrowia. Gdy prezes Padewski rozłożył bezradnie ręce, zarząd – pod koniec lipca ubiegłego roku – sprawę tę powierzył mnie.

Co się wydarzyło przez pół roku?

Mieczysław GOLBA: – Przeanalizowałem drogę moich poprzedników i zacząłem z innej strony. W sierpniu spotkałem się z podsekretarzem stanu Ministerstwa Sprawiedliwości Marcinem Warchołem, doktorem nauk prawnych, specjalizującym się w prawie karnym.

To właśnie on znalazł klucz, z którym 3 września spotkaliśmy się w Ministerstwie Zdrowia, żeby podyskutować o możliwości wydłużenia okresu badań dla zawodników-amatorów.

W rozmowach uczestniczyli reprezentujący środowisko lekarskie: wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, podsekretarz stanu Zbigniew Król, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny sportowej Andrzej Rakowski oraz przewodniczący senackiej Komisji Zdrowia Waldemar Kraska, a ze strony PZPN byli prezes Zbigniew Boniek i wiceprezes Andrzej Padewski.

Poruszyliśmy wiele istotnych spraw, ale najbardziej na wyobraźnię środowiska lekarskiego podziałało chyba zdanie wiceministra Warchoła o prowadzonych dochodzeniach prokuratorskich w sprawie poświadczenia nieprawdy przez lekarzy medycyny sportowej, którzy nie widząc pacjenta, albo na podstawie pobieżnych oględzin, wydali wymagane zaświadczenie. Hasło „czas skończyć z fikcją” połączone zostało z jasnym rozgraniczeniem sportowców-amatorów i uprawiających wyczyn zawodowców.

Na ministerialnym szczycie

Czy udało się tego dokonać?

Mieczysław GOLBA: – Widząc, że nasze argumenty trafiły na podatny grunt, kuliśmy żelazo. Już 13 września odbyło się kolejne spotkanie, tym razem w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Wiceminister sportu i turystyki Jan Widera, wiceminister zdrowia Józef Szczurek-Żelazko, podsekretarz stanu Zbigniew Król oraz wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł i ja ustaliliśmy, że Ministerstwo Zdrowia zwróci się z pismem do Ministerstwa Sportu i Turystyki z prośbą o wskazanie – we współpracy ze związkami sportowymi – poziomu współzawodnictwa sportowego, wymagającego opinii o stanie zdrowia wydanej przez uprawnionego lekarza.

Kolejnym krokiem było przygotowanie przez Ministerstwo Zdrowia projektu nowego rozporządzenia. Maszyna nabrała więc rozpędu i na początku października w Ministerstwie Sportu i Turystki, a następnie w Ministerstwie Zdrowia odbyły się kolejne spotkania, w których uczestniczyła nasza „grupa robocza”: wiceminister Widera, podsekretarz stanu Król, wiceminister Warchoł i ja, a także dyrektorzy poszczególnych departamentów.

Gdy zobaczyliśmy, że procedura się przedłuża, natychmiast z wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Wachem złożyliśmy przygotowaną przez zespół pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości poprawkę do projektu rozporządzenia.

Zawarte w niej były kwestie kwalifikacji lekarzy uprawnionych do wydawania zawodnikom orzeczeń lekarskich o stanie zdrowia oraz zakresu i częstotliwości wymaganych badań lekarskich, niezbędnych do uzyskania tych orzeczeń, aby do ich wydawania byli również uprawnieni lekarze podstawowej opieki zdrowotnej.

Już z tymi poprawkami Ministerstwo Zdrowia przesłało uzupełniony projekt rozporządzenia do konsultacji poszczególnych resortów. 9 listopada odbyło się natomiast spotkanie, w którym uczestniczyli minister zdrowia Łukasz Szumowski, wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł i ja. Wtedy zrozumiałem, że naprawdę dokonaliśmy przełomu.

Lekarze rodzinni

Na czym on polega?

Mieczysław GOLBA: – Minister Szumowski dostrzegł problem z dostępem do badań, zaznaczając również, że może to powodować zagrożenie dla zdrowia piłkarzy-amatorów. Zapewnił, że większa dostępność usług zdrowotnych będzie przedmiotem negocjacji i analiz w planie budżetu na 2019 rok. Dodał także, iż opinia wiceministra Warchoła, aby rozszerzyć katalog lekarzy uprawnionych do wydawania orzeczeń piłkarzom amatorom o lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, jest zasadna.

Prace nad zmianą rozporządzenia nabrały więc tempa na przełomie grudnia i stycznia. 13 grudnia w Ministerstwie Edukacji Narodowej obradowaliśmy z sekretarz stanu Marzeną Machałek i wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Warchołem nad badaniami dzieci i młodzieży w wieku szkolnym oraz w Szkołach Mistrzostwa Sportowego.

Z kolei 21 grudnia wiceminister Warchoł spotkał się w Ministerstwie Zdrowia z ministrem Szumowskim w celu modyfikacji rozporządzenia o rozszerzenie dostępu do badań, przyznając uprawnienia – oprócz lekarzy sportowych – także rodzinnym.

Minister zdrowia okazał się wielkim zwolennikiem zmiany, zaznaczając, że niedawno taką reformę przeprowadził w pracy fizjoterapeutów. Do tego doszły ustalone na spotkaniu 3 stycznia uwagi o uproszczeniu procesu uzyskiwania orzeczenia, czyli odejście od zasady, iż najpierw sportowiec musi odwiedzić kilku specjalistów. Najważniejsze jest to, że 16 stycznia projekt rozporządzenia ministra zdrowia, zawierający te wszystkie uwagi, ujrzał światło dzienne.

Co się zmieniło?

Mieczysław GOLBA: – Najważniejsze zmiany są takie: badania przeprowadzane będą raz w roku, opinię poza lekarzami sportowymi będą mogli wydawać także lekarze rodzinni i do rozgrywek dopuszczani będą również zawodnicy na podstawie oświadczeń o braku przeciwwskazań do uprawiania sportu.

Kiedy to rozporządzenie wejdzie w życie?

Mieczysław GOLBA: – Na razie dotarło do 103 instytucji, do których projekt został skierowany do konsultacji. Na uwagi czekamy do końca stycznia i wierzę, że w lutym będziemy mogli powiedzieć, iż to o co zabiegaliśmy od 15 lat, będzie prawomocne.

Rozporządzenie w sprawie kwalifikacji lekarzy uprawnionych do wydawania zawodnikom orzeczeń lekarskich o stanie zdrowia oraz zakresu i częstotliwości wymaganych badań lekarskich niezbędnych do uzyskania tych orzeczeń będzie najlepszym potwierdzeniem, że piłka nożna w Polsce jest dla wszystkich.

Czuje pan satysfakcję?

Mieczysław GOLBA: – Czułem wsparcie wielu ludzi, którzy tak jak chcieli tej rewolucji. Prezes Śląskiego ZPN Henryk Kula, tak jak ja wywodzący się małego wiejskiego klubu, był moim najwierniejszym kibicem, a czasem nawet motorem napędowym do działań. Prezes Zbigniew Boniek także z radością przyjmował każdy meldunek o postępach prac. Ale najbardziej mobilizowali mnie wszyscy piłkarze-amatorzy, bo robiłem to z myślą o nich i dla nich.

Rozmawiał Jerzy Dusik

 

Na zdjęciu: Inicjatywie senatora Mieczysława Golby bez wątpienia należy przyklasnąć.

***

Światełko w tunelu

Od 10 lat staramy się uporać z tym problemem i do tej pory wydawało się, że nic się nie da zrobić. Ale nagle, dzięki inicjatywie senatora Mieczysława Golby, prezesa Podkarpackiego ZPN i członka zarządu PZPN, pojawiło się światełku w tunelu. A teraz można nawet powiedzieć, że jesteśmy już blisko celu – powiedział prezes Śląskiego ZPN, Henryk Kula.