Górnik Zabrze. Turcja zamiast Kamerunu

Pomocnikowi Górnika Alasana Mannehowi niewiele zabrakło do tego, żeby być teraz na Pucharze Narodów Afryki.


W środę piłkarska reprezentacja Gambii zagrała historyczne dla siebie spotkanie, zadebiutowała w Pucharze Narodów i na dodatek w grupie F pokonała wyżej notowaną Mauretanię 1:0. To niespodzianka, bo Gambijczycy, spośród wszystkich 24 finalistów toczącego się na boiskach Kamerunu turnieju, są najniżej notowaną reprezentacją, będącą w rankingu FIFA na jednym z ostatnich miejsce, bo ledwie 150. Wkrótce pewnie się to zmieni.

Nie poleciał na mecz

W tym historycznym meczu mógł zagrać Alasana Manneh. Środkowy pomocnik Górnika Zabrze w ostatnim czasie latał na mecze reprezentacji. W marcu zeszłego roku wystąpił w dwóch bardzo ważnych meczach eliminacji Pucharu Narodów z Angolą i DR Konga, które ostatecznie przesądziły o tym, że „Skorpiony”, jak na afrykańskim kontynencie woła się na narodową jedenastkę z tego najmniejszego państwa afrykańskiego kontynentu, którego powierzchnia jest nawet mniejsza niż województwo śląskie.

Łącznie Manneh w reprezentacji swojego kraju ma na swoim koncie 6 występów. Debiutował w niej dawno temu, bo w 2016. Przed turniejem na boiskach Kamerunu belgijski selekcjoner Gambii, którym od blisko już 4 lat jest doświadczony belgijski trener Tom Saintfiet, powołał pomocnika Górnika do szerokiej kadry, która liczyła 40 nazwisk. Ostatecznie w ekipie, która liczy 28 nazwisk piłkarza z polskiej ekstraklasy jednak nie było. „Odpalenie” Manneha i grającego w norweskim Molde Sheriffa Sinyana, było największą niespodzianką przy ustalaniu składu przez belgijskiego szkoleniowca „Skorpionów”.

Być może piłkarzowi w jakiś sposób zaszkodziło to, że nie poleciał na mecz reprezentacji w listopadzie 2020 roku. Nie wyraził wtedy na to zgody klub, a sprawa odbiła się szerokim echem, o czym pisał nawet portal BBC.

– Wtedy, z powodu pandemii i wszelkich komplikacji i restrykcji związanych z podróżowaniem nie poleciałem, bo nie zgodził się na to klub. W kadrze rozumieli moją sytuację. Kiedy wywalczyliśmy awans, to byłem w reprezentacji i grałem – mówił nam nie tak dawno Manneh.

– Oczywiście dobrze byłoby pokazać się i zagrać w turnieju o mistrzostwo Afryki, ale tutaj wszystkie decyzje podejmuje selekcjoner. Zabierze na turniej tych zawodników, którzy będą mu potrzebni, na których stawia – podkreślał pomocnik Górnika. Ostatecznie Saintfiet postawił w linii środkowej na piłkarzy z innych europejskich klubów, w tym na Musa Barrow z włoskiej Bolonii czy Ablie Jallow z belgijskiego Seraing. Ten drugi zdobył zwycięskiego gola w meczu z Mauretanią, który może dać Gambijczykom nawet sensacyjny awans do 1/8 PNA, bo zagrają tam cztery reprezentacje z najlepszym bilansem z trzecich miejsc grupowych rozgrywek.

Długa przerwa

A Manneh? Ma w tej chwili więcej czasu na spokojne przygotowanie się do drugiej części rozgrywek na naszych boiskach. Na razie z resztą zespołu trenował w Zabrzu, ale w sobotę poleciał na obóz do Turcji. To tam „górnicy” będą szlifowali formę przed startem ligowych rozgrywek. Jeśli jesteśmy przy nim, to warto zaznaczyć, że „Maniek” w końcówce roku mało grał. Jego ostatnim meczem było starcie ze Śląskiem Wrocław rozegrane na początku grudnia.

W kolejnym meczu z Pogonią Szczecin nie mógł wystąpić z powodu 4 żółtych kartek. Nie było go też jednak w kadrze meczowej na ostatnie w zeszłym roku spotkania z Rakowem Częstochowa i Lechem Poznań. Być może było tak z powodu koronawirusa i to też może być jeden z powodów, że nie znalazł się w 28-osobowej kadrze swojego kraju na 33. Africa Cup of Nations.


Na zdjęciu: Alasana Manneh zamiast gry na Pucharze Narodów Afryki, to szlifuje formę w Zabrzu.
Fot. Bartłomiej Perek/Pressfocus.pl