Górnik Zabrze. Tylko zwycięstwo!

Samą wiosną „górnicy” pięć spotkań na swoim stadionie przegrali, mimomimo że w rundzie rewanżowej zdobyli aż 29 punktów. W obecnych rozgrywkach mają być zwycięstwa na swoim stadionie. Przed dwoma tygodniami Górnik pokonał u siebie „miedziowych” 1:0 po trafieniu Jesusa Jimeneza. Jak będzie z beniaminkiem z Częstochowy?

W poszukiwaniu jakości

– Na pewno nie jest to jeszcze do końca odgadniona drużyna. Wszyscy się jej w ekstraklasie uczymy. Analizowaliśmy jednak ich grę jeszcze, kiedy grali w I lidze czy w Pucharze Polski, gdzie wyeliminowali Legię. Fajnie grali w piłkę i wielu oglądało ich występy. Już wtedy było przesądzone, że będą grali w najwyższej klasie rozgrywkowej, więc już wtedy analizowało się ich grę. My musimy się skupić na sobie i zagrać dobre spotkanie, bo wiemy, na co nas stać. Trzeba zagrać, przy wsparciu naszych kibiców dobrze, a przede wszystkim odnieść zwycięstwo – zaznacza Łukasz Wolsztyński.

Co będzie kluczem do sukcesu w meczu z Rakowem? – Dobra gra. Jak jest jakość, to przekłada się to później na wynik. Drużyna, która gra lepiej od przeciwnika i ofensywniej, to ma tych sytuacji więcej, a co za tym idzie strzela bramki. Chcemy zagrać ofensywnie, z dobrą jakością. To będzie klucz do zwycięstwa – podkreśla piłkarz Górnika.

„Wolsztyn” szuka swojej bramki w ekstraklasie. W poprzednim sezonie zdobył ją w ostatnim meczu sezonu z Koroną w Kielcach. Teraz na koncie powinien mieć już trafienie, bo zdobył bramkę w poniedziałek w Krakowie, ale niesłusznie nie została ona przez sędziów uznana.

Piotr Mowlik: Górnik jest lepszy, niż był

– Bardzo bym chciał w sobotę wpisać się na listę strzelców. W każdym meczu chciałbym zresztą strzelać bramki, bo jestem zawodnikiem ofensywnym i wiadomo, zależy mi na tym, bo pomagam w ten sposób zespołowi. Tak, że na pewno będę chciał, ale najważniejsze jest tutaj dobro drużyny, to żeby Górnik wygrał, a nie jakieś osobiste cele. Ja oczywiście będę chciał dołożyć swoje, żeby czy po mojej bramce, czy asyście Górnik wygrał – zaznacza.

Nie ma w nim złości

Piłkarza pytamy jeszcze o kontrowersyjną sytuację z poniedziałkowego meczu z „Białą Gwiazdą”, kiedy to w I połowie, prowadzący mecz Jarosław Przybył i siedzący za VAR Bartosz Frankowski, nie uznali mu, jak pokazały telewizyjne powtórki, prawidłowo zdobytego gola.
– Nie ma jakiejś złości. Jestem raczej takim typem, który nie rozpamiętuję takich rzeczy, bo nic nie jestem tutaj w stanie zmienić. Taka została podjęta decyzja przez sędziego i ja ją akceptuję. Nieważne czy był błąd, czy nie, każdy jest człowiekiem. Nie chcę do tego wracać – tłumaczy 24-letni Wolsztyński.

Od jego gry w przodzie sporo będzie zależało, podobnie jest z Alasana Mannehem. Młody Gambijczyk z marszu wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie Górnika. – Pierwszy mecz był dla mnie bardzo ciężki. Potem w kolejnych grach było już lepiej. Z każdym kolejnym spotkaniem staram się, żeby było lepiej, żeby pomóc drużynie – podkreśla środkowy pomocnik Górnika, od którego gry sporo będzie zależało w starciu z częstochowianami.

 

Na zdjęciu: W Zabrzu liczą na kolejną wygraną w lidze u siebie.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem