Górnik Zabrze. W grupie jest siła

W Zabrzu, jak w wielu innych klubach, zapanowała radość z powrotu na ligowe boiska.


Piłkarze Górnika pierwszy trening przeprowadzili w środę po południu w dwóch 14-osobowych grupach. Wczoraj była powtórka. W ten sposób ligowe zespoły trenować będą do niedzieli. Potem zajęcia mają się już odbywać w sposób tradycyjny.


Podwójna motywacja


– Pierwsze wrażenia niesamowite. Czekaliśmy na ten dzień długo, żeby wrócić na zielone boiska, więc każdy z nas jest pełen emocji, głodny gry i rywalizacji. Tego brakowało – podkreśla kapitan górniczej jedenastki Szymon Matuszek.


Jeden z najbardziej doświadczonych zawodników zabrzańskiej drużyny po pierwszych treningach podkreśla:

Przeczytaj jeszcze: Wszystko postawione na głowie


– Motywacji nikomu nie można odmówić, a jest ona podwójna. Mamy cel przed sobą. Za kilka tygodni wraca przecież ekstraklasa, mamy się do czego przygotować. Najgorsze już minęło, czyli te indywidualne treningi, te ćwiczenia w samotności według rozpiski przygotowanej przez sztab szkoleniowy. To, co jest teraz, to zupełnie coś innego. W grupie jest siła, pozytywna energia. Ten „mental” w tej przerwie przeszliśmy dobrze i teraz tylko musimy pracować nad aspektami piłkarskimi – zaznacza doświadczony zawodnik, który ma też kolejną dodatkową motywację – walczy przecież o przedłużenie wygasającego 30 czerwca kontraktu.


Coś do udowodnienia


To ma już za sobą Adam Ryczkowski. Niewiele ponad tydzień temu klub z Zabrza, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Dariusza Pawłowskiego, przedłużył z nim umowę o rok, z opcją o kolejny sezon.


– Cieszę się, że klub daje mi szansę. Chcę pokazać, że nie jestem tutaj przypadkowo i że stać mnie na wiele. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze, tak jak sobie zakładam – mówi. Z pozyskanym latem 2018 roku zawodnikiem wiązano duże nadzieje. Na pierwszoligowych boiskach prezentował się przecież równie dobrze, co pozyskany po awansie do ekstraklasy Damian Kądzior. Ryczkowski zagrał w 10 meczach jesieni 2018, ostatnie ligowe spotkanie zaliczył w grudniu tegoć roku, po czym na długi czas zniknął z boisk. Powodem były poważne problemy zdrowotne. Pojawił się zakrzep w dwóch żyłach, podobojczykowej i pachowej. Leczenie trwało długo. Dopiero w styczniu tego roku ponownie pojawił się na murawie. Błysnął w sparingowym meczu z Banikiem Ostrawa (2:1) rozegranym w Bieruniu Starym, w którym zdobył efektowną bramkę. Potem jeszcze na początku marca zaliczył jeden występ w trzecioligowych rezerwach w starciu ze Stalą Brzeg (4:1). Swoją postawą w ostatnich miesiącach oraz ambitną walką o powrót na boisko Ryczkowski przekonał do siebie działaczy i trenerów. Teraz trenuje już z resztą kolegów i przygotowuje się do restartu ekstraklasy, w której ma nadzieję zaliczyć wiele występów.


– Długo czekaliśmy na to, bo minęło 1,5 miesiąca, a w trakcie tej pauzy każdy musiał siedzieć w domu i przeprowadzać treningi indywidualnie. Brakowało boiska. Tym bardziej wszyscy cieszymy się, że wróciliśmy już do zwyczajnego treningu, że możemy poczuć piłkę i pobiegać za nią po murawie. Co do tej przymusowej przerwy, to trzeba było robić wszystko to, co wysyłali nam trenerzy, czyli bieganie, różne inne ćwiczenia. Oprócz tego robiło się to, na co nie było wcześniej czasu – zwłaszcza czytanie książek. A w moim wypadku jeszcze trzeba było zadbać o studia. Nie ma dwóch zdań – było co robić – tłumaczy Ryczkowski.


Na zdjęciu: Adam Ryczkowski (na pierwszym planie), podobnie jak inni, cieszy się z powrotu do normalnych treningów.

Fot. gornikzabrze.pl