Górnika pogrążył stary znajomy

Górnik nie ma ostatnio szczęścia do Rafała Kurzawy. Zimą jego transfer wysypał się na ostatniej prostej, a we wtorek 28-latek zdobył gola, który zabrał zabrzanom punkty.


Można powiedzieć, że „Kurzi” swoich byłych kolegów… wykolegował po raz drugi. W połowie lutego tylko formalnością zdawał się powrót Kurzawy do Górnika, z którego odszedł za granicę w 2018 roku. Do transferu ostatecznie nie doszło, bo piłkarz wybrał bardziej atrakcyjną ofertę Pogoni – i to właśnie szczecińskiej drużynie zapewnił wczoraj zwycięstwo.

Pechowa interwencja

W 20 minucie Aleksander Paluszek niedokładnie podał do Daniela Ściślaka. Piłkę przejął Michał Kucharczyk, dograł z prawej strony, a akcję w polu karnym zamknął – uderzając swoją słynną lewą nogą – właśnie Kurzawa. Wszystko działo się szybko, Górnik nie zdążył się jeszcze zorganizować po stracie, a na pewno nie pomógł w tym Roman Prochazka.

Zastępujący kontuzjowanego Alasanę Manneha Słowak cały czas miał Kurzawę na oku, ale mimo tego nie przyspieszył, aby dogonić 28-latka i odpowiednio go pokryć, utrzymując kilkumetrowy dystans. Efekt był widoczny kilkanaście sekund później na tablicy z wynikami.

Górnicy mogli się zastanawiać, co by było, gdyby nie ta jedna pomyłka. Obie drużyny broniły zawzięcie i Pogoń nie miała wielu dogodnych sytuacji. Kwadrans po golu Kurzawa odwdzięczył się Kucharczykowi kapitalnym podaniem prostopadłym, lecz były skrzydłowy Legii trafił wprost w interweniującego poza polem karnym Martina Chudego. W 78 minucie na bramkę Górnika groźnie główkował jeszcze Kamil Drygas i… to by było na tyle.

Dwoił się i troił

Po stronie gości z tymi akcjami było jeszcze gorzej. Jedyną sensowną okazję Ślązacy mieli w 34 minucie, kiedy najaktywniejszy w zabrzańskiej ofensywie Bartosz Nowak w trudnej sytuacji wypatrzył Ściślaka, który uderzył prosto w Dantego Stipicę. Choć w poprzednim meczu ze Śląskiem Wrocław Górnik dobrze wyglądał z przodu, kreował okazje, ale był nieskuteczny, tak wczoraj… o tej nieskuteczności nie mogło być mowy, bo po prostu nie było czego marnować.

Nowak dwoił się i troił, przebiegł zresztą najwięcej kilometrów spośród wszystkich grających piłkarzy (przekroczył 12 kilometrów, drugi w tej klasyfikacji gracz „Portowców” miał prawie kilometr mniej), ale zawsze coś nie wychodziło. Albo nie pomagali mu koledzy, albo zawodziła technika, czego po meczu sam 27-latek był świadomy.

– Mieliśmy pewne zalążki akcji, w których ja czy Jesus mogliśmy się lepiej zabrać z piłką – mówił w rozmowie z Canal+ Nowak. Wspomnianemu przez niego Jimenezowi brakowało z kolei konkretów.

Górnik próbował atakować Pogoń wysokim pressingiem, ale po golu Kurzawy szczecinianie rzadko mieli z nim jakieś kłopoty. Gołym okiem było widać, że gospodarze swobodniej operują piłką i choć wynik pozostawał na styku, bardziej zasłużyli na wygraną.


Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze 1:0 (1:0)

1:0 – Kurzawa, 20 min (asysta Kucharczyk)

POGOŃ: Stipica – Bartkowski, Triantafyllopoulos, Malec, Mata – Dąbrowski – Kucharczyk, Kozłowski (70. Smoliński), Kowalczyk (88. Frączczak), Kurzawa (78. Drygas) – Zahović (70. Podstawski). Trener Kosta RUNJAIĆ. Rezerwowi: Bursztyn, Łasicki, Stolarski, Hostikka, Fornalczyk.

GÓRNIK: Chudy – Wiśniewski, Paluszek, Gryszkiewicz – Pawłowski (79. Rostkowski), Prochazka (61. Kubica), Ściślak (80. Sobczyk), Janża – Boakye (54. Krawczyk), Jimenez, Nowak. Trener Marcin BROSZ. Rezerwowi: Kudła, Grzesiak, Michalski, Wojtuszek, Eizenchart.

Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź). Żółte kartki: Kowalczyk (63. symulowanie), Kozłowski (65. faul) – Prochazka (13. faul), Janża (17. faul), Nowak (79. faul), Sobczyk (80. faul), Paluszek (82. faul).
Piłkarz meczu – Rafał KURZAWA


Fot. twitter.com/PogonSzczecin