Gra w kości

Mecz przy Łazienkowskiej zaczął się bardzo źle dla Piasta – od kontuzji Tomasza Jodłowca, którego na boisku zabrakło zanim minęła 10. minuta. A zważywszy na cztery wykluczenia za kartki, z którymi przed meczem musiał poradzić sobie trener Waldemar Fornalik, było to piąte osłabienie gliwiczan. Chwilę później w niegroźnej – jak się wydawało – sytuacji bliski wbicia samobója był (po asyście Marcina Pietrowskiego) Jakub Czerwiński. Na szczęście dla gości głowy nie stracił w tej sytuacji Frantisek Plach. I tylko dzięki bramkarzowi goście uniknęli straty. Napędzana przez Sebastiana Szymańskiego Legia nie zwalniała jednak tempa, i w 19 minucie dopięła swego. Podanie Marko Vesovicia zablokował co prawda Pietrowski, ale odbił tak niefortunnie, że piłka trafiła pod nogi Dominika Nogy’a, który popisał się cudownym, momentalnie wykonanym prostopadłym podaniem do Sandro Kulenovicia. 19-letni Chorwat, mimo obecności w tym sektorze pola karnego Urosa Koruna, spokojnie kopnął do siatki nie dając żadnych szans na skuteczną interwencję słowackiemu golkiperowi.

Po objęciu prowadzenia Legia cofnęła się na własne przedpole i znacznie podostrzyła grę. Piast wykonywał wiele stałych fragmentów, i – co trzeba oddać ich egzekutorowi Tomowi Hateley’owi – jakość dośrodkowań była dobra lub bardzo dobra. Tyle że gospodarze mieli dobrze rozpracowany ten element gry gliwiczan i na groźny strzał głową – dopiero zresztą w 42 minucie – pozwolili dopiero Aleksandarowi Sedlarowi. Serb też jednak specjalnie nie zagroził Radosławowi Majeckiemu.

Druga połowa również obfitowała w ostre starcia i… dośrodkowania Hateley’a. Bardzo długo to mocno osłabiony Piast chciał grać i gonić wynik. Tyle że ataki zespołu Fornalika traciły impet około 30 metrów od bramki Majeckiego. A w 84 minucie ambitni goście nadziali się na zabójczą kontrę. Michał Kucharczyk, po przejęciu przytomnie zagrał do Cafu, zaś rozgrywający do tej pory najsłabsze spotkanie pod kierunkiem Ricardo Sa Pinto Portugalczyk świetnie uruchomił prostopadłą piłką Szymańskiego. Młodzieżowy reprezentant Polski dokładnie podał do wbiegającego w pole karne Carlitosa, a Hiszpan w swoim – cwanym – stylu kopnął do siatki obok ręki Placha.

LEGIA Warszawa – PIAST Gliwice 2:0 (1:0)

1:0 – Kulenović, 19 min (asysta Nagy), 2:0 – Carlitos, 84 min (asysta Szymański)

LEGIA: Majecki – Vesović, Jędrzejczyk, Remy, Hlousek – Cafu, Philipps (87. Pasquato) – Kucharczyk (87. Astiz), Szymański, Nagy – Kulenović (65. Carlitos). Trener: Ricardo SA PINTO. Rezerwowi: Cierzniak, Wieteska, Stolarski, Niezgoda.

PIAST: Plach – Konczkowski, Czerwiński, Korun, Pietrowski – Sedlar, Hateley – Jagiełło (79. Gojko), Jodłowiec (12. Sokołowski), Felix – Parzyszek (89. Stanek). Trener: Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Mokwa, Byrtek, Borkała.

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Asystenci: Jakub Winkler (Toruń), Marek Arys (Szczecin). Widzów: 18 443. Czas gry – 97 min (48+49).

Żółte kartki: Szymański (45+2. faul), Vesović (55. faul), Jędrzejczyk (67. faul), Philipps (80. faul) – Czerwiński (49. faul), Korun (74. faul), Sedlar (89. faul)

Piłkarz meczu – Sebastian SZYMAŃSKI