Strach się bać

– Lewandowski powinien krzyknąć, ruszyć towarzystwo i jeśli komuś się nie podoba, to niech spieprza ze stadionu. Za moich czasów reprezentacja to był jeden organizm – mówi Grzegorz Lato


Rozmowa z Grzegorzem Lato, królem strzelców mistrzostw świata 1974, dwukrotnym medalistą MŚ i igrzysk olimpijskich, 100-krotnym reprezentantem Polski

Przed ważnymi czy bardzo ważnymi meczami reprezentacji Polski w eliminacjach Euro więcej o wywiadzie Roberta Lewandowskiego niż o samych spotkaniach. Jak do tego podejść?

Grzegorz LATO: – Jak się komuś tyłek pali, to każdy się wybiela. On jako kapitan reprezentacji Polski, to powinien zdawać sobie sprawę z jednego: powinien świecić przykładem, także na boisku, bo jako ten z opaską na ręce, to ma wiele do powiedzenia. Nawet zresztą jakby nie był kapitanem, to i tak jako jeden z najlepszych napastników na świecie, to wiadomo co znaczy dla drużyny. Powinien krzyknąć, ruszyć towarzystwo i jeśli komuś się nie podoba, to niech spieprza ze stadionu – przepraszam za wyrażenie. A teraz rozliczanie wszystkiego po mistrzostwach jeśli chodzi o premie, o inne rzeczy, to naprawdę nie przystoi. Sami zresztą do tego dopuścili.

Grzegorz Lato o reprezentacji
GRZEGORZ LATO

Sami dzielili

– Ja pamiętam jak sam byłem prezesem PZPN i jak podczas mistrzostw Europy to wyglądało, gdzie sami mieli pulę i wszystko dzielili. Ja powiem panu tak, jak to było za moich czasów, gdzie reprezentacja to był jeden organizm. Tam nie było problemów z premiami czy innymi rzeczami. Czy się grało czy siedziało na ławce, to było się gotowym do występu.

– Też nie powinno być tak, że ci co grają dostają wszystko, a reszta ochłapy. Nie tędy droga. Daję przykład Francuzów, którzy zdobyli wicemistrzostwo świata, a całą premię przekazali na cele charytatywne i wszyscy bili im brawo. A u nas zaczyna się nadawać, że ten to, a tamten co innego. Ja się w takie plotki nie bawię.

– Lewandowski jako kapitan powinien zwołać grupę, spokojnie wszystko wyjaśnić, a nie wybielać się, bo potem jeden jest obrażony, inny zareaguje jeszcze inaczej. To nie buduje atmosfery.

Gramy w czwartek z Wyspami Owczymi, a w niedzielę w Tiranie z Albanią. Scenariusz na te spotkania?

Grzegorz LATO: – Strach się bać (śmiech). To tak w żartach. Gramy z Wyspami Owczymi i jak się patrzy na ich wyniki, to nie jest to rywal, który przegrywa wysoko tracąc po sześć czy osiem bramek, jak to było kiedyś. Sam pamiętam jak w moich czasach, kiedy przykładowo grało się z Luksemburgiem, a wygrało 2:0, to przez wszystkich było to traktowane jakby był bezbramkowy remis. Musimy wygrać.

Nie gra się tam łatwo

A Albania?

Grzegorz LATO: – Tam będzie już ciężko, bo choćby po tych silnych reprezentacjach jak przykładowo Anglii widać, że nikomu nie gra się tam łatwo. Mordowali się tam długo. Skończyły się czasy, że jak przykładowo w czasach młodego Smolarka wygrywaliśmy w Kielcach z San Marino 10:0. Niedawno przyjechał do nas mistrz Luksemburga i wygrywa z Legią. Coś to znaczy. Piłka poszła do przodu, a u nas coś jest nie tak.

Co pan ma na myśli?

Grzegorz LATO: – Mamy najlepszego napastnika na świecie Lewandowskiego. Mamy innych klasowych graczy, jak Zielińskiego, Bednarka, Szczęsnego, którzy są w zagranicznych klubach. Grają we Włoszech, Hiszpanii, Anglii czy w Niemczech i co z tego ma reprezentacja? Niewiele nam to daje. Tutaj dla mnie ważna jest jedna kwestia. Za naszych, tych dobrych czasów, to było jasne, że jak zawodnik nie grał w swoim klubie, to nie miał żadnych szans na powołanie. W takiej sytuacji to wolałbym, żeby w tej reprezentacji znaleźli się ci co grają, choćby młodzi Polacy z naszej ekstraklasy! Tak patrzę na tych trenerów, którzy są u nas zatrudniani, myślę o tych zagranicznych szkoleniowcach, to jaki to ma skutek?


Czytaj także:


Pana były kolega z reprezentacji Henryk Wawrowski wypowiada się w podobnym tonie.

Grzegorz LATO: – My największe osiągnięcia notowaliśmy, kiedy naszą narodową jedenastkę prowadzili polscy trenerzy. Kaziu Górski, to złoty i srebrny medal olimpijski, a do tego trzecie miejsce na świecie. Ten sukces powtórzył Antek Piechniczek w 1982. A Jacek Gmoch? Przecież ta prowadzona przez niego drużyna, w której sam miałem przyjemność grać był piąta na świecie na mundialu w Argentynie w 1978, gdzie najpierw wygraliśmy grupę z ówczesnym mistrzem świata Niemcami, Tunezją i Meksykiem, a potem byliśmy w grupie z Argentyną, Brazylią i Peru.

– Z Argentyną przegraliśmy, ale kto wie jakby wtedy było, gdyby Kaziu Deyna wykorzystał karnego. Teraz to się docenia, choć wtedy była to wielka porażka, bo jechaliśmy po mistrzostwo świata. To byli Polscy trenerzy, a nie zapominajmy też, że trener Piechniczek wyprowadził nas z grupy na mundialu w Meksyku w 1986. Polscy trenerzy gwarantowali wyniki.

Bez patrzenia w metrykę

W kadrze na powrót są tak doświadczeni zawodnicy, jak Kamil Grosicki czy Grzegorz Krychowiak. To dobrze że ponownie są powołani?

Grzegorz LATO: – Nikomu nie patrzę w metrykę. Jeśli u siebie w klubie sąwybijającymi się postaciami i grają, to dlaczego nie? Ja miałem 32 lata, kiedy skończyłem grę w kadrze. Lewandowski ma teraz 35 lat. Po meczu z Francją o trzecie miejsce na MŚ w Hiszpanii powiedziałem w szatni zawodnikom i trenerom, że to był mój ostatni występ w kadrze. Przenosiłem się za Ocean do Meksyku. „Piechnik” nie bardzo chciał się wtedy zgodzić, ale wytłumaczyłem mu, że wyjeżdżam daleko i w związku z powyższym nie będę latał tam i z powrotem. Potem rozegrałem jeszcze jeden pożegnalny mecz z Belgią na stadionie Legii i to było wszystko. My niby mamy nazwiska, ale one nie grają.

Jak w takim razie trzeba grać?

Grzegorz LATO: – Bez biegania, bez zaangażowania i walki, to się nie da. Spójrzmy na taką Mołdawię, która ograła nas u siebie. Przecież tam nie ma żadnych nazwisk. Przeciętni chłopcy, którzy gdzieś tam grają po drugich ligach, ale widać było jak gryźli trawę, jak im zależało. To jak się okazało wystarczyło, żeby wygrać z Polską. Nie może być jednak tak, że prowadzimy 2:0 i nasi zawodnicy myślą już o wczasach, bo był to ostatni mecz przed letnią przerwą. Nie tak to powinno wyglądać.

Przed telewizorem

Na meczu z Wyspami Owczymi na Stadionie Narodowym będzie pan osobiście?

– Nie wybieram się. Spokojnie siądę przed telewizorem i zobaczę, jak to będzie wyglądało. Musimy wygrać i pewnie wygramy, ale już na pewno trudniej będzie w niedzielę z Albanią. Zobaczymy jaki będzie skład, jak to wszystko będzie wyglądało. Dziennikarze pytają mnie jaki jest sposób na polską reprezentację. Ja mówię, że jak zapłacą mi 200 tys. euro, to powiem jaki. Jak ktoś dostaje taką kasę to niech się sam o wszystko martwi. Ja nie będę podpowiadał, ani się wymądrzał. Trener selekcjoner miał być w Polsce, miał podpowiadać, jeździć po meczach, a jak to wygląda to widzimy. Jest jak jest…


Na zdjęciu: Grzegorz Krychowiak (z lewej) i Kamil Grosicki ponownie w reprezentacji Polski.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus