Natchnieni przez… dziewczyny!

Ich koledzy po fachu zadanie mieli nieporównywalnie trudniejsze. Trener Kosta Runjaić – jak zresztą zapowiadał – nie eksperymentował zbytnio w składzie: na murawę wybiegło aż 7 graczy, którzy kilka dni temu ograli lidera ekstraklasy, Wisłę. I – prawdę mówiąc – tę piłkarską jakość „portowców” było widać i w pierwszej połowie. Ale ta zakończyła się niespodzianką: GKS nie tylko zdobył prowadzenie z rzutu (faulowany był Adrian Łyszczarz), ale też – w przeciwieństwie do niedawnego meczu ligowego z Puszczą Niepołomice – zdołał je do przerwy utrzymać!

Szczęście i refleks

Trzeba wszak przyznać, że wiele było szczęścia po stronie GieKSiarzy, i wiele nieudolności w wykańczaniu akcji przez gości. Najbliżej szczęścia – już w 7 min, a więc jeszcze przy 0:0 – był… ekskatowiczanin (dwóch ich było w szeregach Pogoni – Łukasz Budziłek strzegł jej bramki), Tomasz Hołota: z trudnej pozycji trafił w słupek. Potem (23 i 30 min) z własną (nie)skutecznością zmagał się Kamil Drygas: nie wcelował w bramkę ani nożycami z 7 metrów, ani w sytuacji „jeden na jeden” (kapitalne podanie głową Adama Buksy) z 12 metrów! Potem zaś sprawy w swoje ręce wziął Krzysztof Baran, zastępujący między słupkami Mariusza Pawełka. To był pierwszy oficjalny występ 28-letniego golkipera od… prawie 16 miesięcy. Po jednej-dwóch z lekka niepewnych interwencjach, bronił już z refleksem i skutecznie. Popisał się nim zwłaszcza po uderzeniu Sebastiana Kowalczyka z kilku metrów (36 min), ale i po strzale Zvonimira Kożulja z rzutu wolnego (41.)

„Podszczypywanie”

Początek II połowy – i trochę „wiatru”, którego w ciągu kilkudziesięciu sekund narobili w „szesnastce” gospodarzy Hołota i Drygas – zdawał się zwiastować kolejne trudne chwile dla defensywy i bramkarza GKS-u. I rzeczywiście: Pogoń przewagę w polu miała, ale miejscowi – broniąc się czasem dziewięcioma zawodnikami – czynili to mądrze. A gdy tylko nadarzała się okazja, „podszczypywali” ekstraklasowców. Budziłek w 55 min z trudem sparował na róg uderzenie Kacpra Tabisia (sam sobie piłkę na 25. metrze), dziesięć minut później Łyszczarz z wolnego przymierzył w boczną siatkę, a w 70 min znów Tabiś zmusił golkipera do wysiłku, próbując go lobować z 14 metrów! To były ważne przypomnienia „portowcom”, że wszystkich sił do ofensywy posłać nie mogą.

Adrian, coś ty zrobił!

Choć Kosta Runjaić rzucał na murawę kolejne atuty z ławki, szczecinianom zaczynało brakować argumentów w konstruowaniu akcji ofensywnych! Zostały stałe fragmenty gry – ale tu goście napotkali raz jeszcze znakomicie dysoponowanego Barana. Sposób, w jaki wybronił uderzenie głową (barkiem?) Sebastiana Rudola w 80 min, śmiało kandydować może do miana „interwencji I rundy PP”! I gdy wydawało się, że walczący heroicznie GieKSiarze sensacyjnie przełamią ligową niemoc, wygrywając pucharowe starcie z reprezentantem ekstraklasy, natchnioną asystą popisał się Radosław Majewski. Adam Buksa dołożył tylko głowę. Mógł obu ekipom dodatkowego wysiłku oszczędzić w trzeciej minucie doliczonego czasu Adrian Benedyczak, ale… z 5 metrów (znów podawał Majewski) zamiast do siatki, trafił w słupek.

Bohaterowie „jedenastek”

Dogrywka też stała pod znakiem słupków – trafili w nie Buksa i Bartosz Śpiączka. Skurcze łapały nie tylko GieKSiarzy, ale i reprezentantów ekstraklasy. Przewaga „portowców” w II części dogrywki była przygniatająca: Baran kapitalnie interweniował po strzałach Buksy i Benedyczaka; z 4 metrów nie wcelował w bramkę Matynia. Dzięki obronionym strzałom Buksy i Dwalego, bramkarz katowicki został bohaterem wieczoru – podobnie jak Lisowski, który zadał decydujący cios w serii „jedenastek”!

 

GKS Katowice – Pogoń Szczecin 1:1 (1:1, 1:0) k. 4:3

1:0 – Anon, 21 min (karny), 1:1 – Buksa, 85 min (głową)

GKS: Baran – Frańczak, Lisowski, Remisz, Kupec – Tabiś (76. Słomka), Poczobut, Łyszczarz, Anon (60. Puchacz) – Bronisławski – Rumin (64. Śpiączka). Trener Jakub DZIÓŁKA.

POGOŃ: Budziłek – Rudol, Malec (58. Majewski), Dwali, Ricardo Nunes – Hołota (73. Błanik), Kożujl (109. Matynia), Podstawski, Drygas, Kowalczyk (84. Benedyczak) – Buksa. Trener Kosta RUNJAIĆ.

Sędziował Mariusz Złotek (Gorzyce). Widzów 3000. Żółte kartki: Kupec, Łyszczarz, Puchacz, Frańczak – Buksa, Błanik.