Historyczne Zawiercie

Aluron CMC Warta po raz pierwszy wygrał mecz Plus Ligi w jastrzębskiej hali. Z zespołem, który zagrał dzisiaj… fatalnie.


Zbyt dużo prostych błędów i niechlujnej gry spowodowało, że jastrzębianie pierwszego seta oddali przyjezdnym praktycznie bez walki. „Pomarańczowi” nie potrafili skorzystać w tej odsłonie ze swojego głównego atutu, jakim jest zagrywka. Inna sprawa, że drużyna Warty dobrze przyjmowała, a w ataku radzili sobie zarówno Paweł Halaba, jak i Mateusz Malinowski, który wyraźnie ciągnął grę swojego zespołu. Zawiercianie nie popełnili ani jednego błędu w tym elemencie. Tymczasem jastrzębianie zrobili ich aż sześć. Co ciekawe goście w całej partii samodzielnie zdobyli raptem 14 punktów, a 11 podarowali im podopieczni Andrei Gardiniego. Był w zasadzie tylko jeden krótki moment, przy zagrywce Rafała Szymury, kiedy Jastrzębski Węgiel mocniej przycisnął rywala. To jednak okazało się zbyt mało, by myśleć o wygraniu seta.

Wiatr w żagle na… krótko

Co więcej marazm w grze Jastrzębskiego Węgla trwał również w drugiej odsłonie. Z czego skwapliwie korzystali zawiercianie. Gdy Malinowski posłał asa zrobiło się 12:8 dla przyjezdnych. „Malina”, były gracz Jastrzębskiego Węgla, dobrze czuł się również w ataku, a przewaga zespołu trenera Igora Klolakovicia wzrosła do pięciu punktów. Gardini poszukał zmian, wpuścił na parkiet m.in. Michała Szalachę, który zaczął… seryjnie blokować rywali. Na dodatek dobrze zagrywką popracowali Łukasz Wiśniewski, a także Lukas Kampa i obraz gry uległ znacznej zmianie, bo szkoleniowiec zawiercian brał czas, gdy jego zespół… przegrywał 16:18. Jastrzębianie złapali wiatr w żagle, na co niebagatelny wpływ miało wejście na parkiet wspomnianego Szalachy. Środkowy do końca seta zdobyła jeszcze dwa punkty w ataku.

W końcówce partii, którą jastrzębianie zdołali odwrócić i wyraźnie rozstrzygnąć na swoją korzyść, przebudził się również Tomasz Fornal. Wydawało się, że po takiej odsłonie jastrzębianie przejmą kontrolę nad meczem. Początek trzeciego seta był wyrównany, ale w pewnym momencie wróciły demony, które nękały gospodarzy na początku spotkania. Zawiercianie mocno utrudniali rywalowi życie zmienną zagrywką, z którą miejscowi nie potrafili sobie poradzić, a do świetnie grającego nadal Malinowskiego dołączył Piotr Orczyk.

Porażka bez konsekwencji

To ci dwaj zawodnicy spowodowali, że Aluron zyskał kilka punktów przewagi. „Malina”, atakując ze skrzydła i zdobywając 20 swoje „oczko” w tym spotkaniu, doprowadził do stanu 22:16 dla przyjezdnych i tego seta zawiercianie przegrać nie mogli. Wykorzystali drugą piłkę setową, atak ze środka skończył Marcin Kania, i tym samym zapewnili sobie minimum punkt. Gdy na początku czwartej partii Szalasze „zgasił światło” na środku siatki Patryk Niemiec i zrobiło się 8:4 dla Aluronu, a chwilę później ten sam zawodnik zablokował… Szalachę, stało się jasne, że jastrzębianom obronić się od porażki będzie bardzo ciężko. Tym bardziej, że błędów nie ubywało i to tych najprostszych. Jak np. przekroczenie linii zagrywki Rafała Szymury, czy przekroczenie linii trzeciego metra przez Jakuba Buckiego.

Nakręceni zawiercianie nie pozwolili rywalom na to, by ci odzyskali wigor, a pewien już tytułu MVP spotkania Malinowski punktował nawet z sytuacyjnych piłek. Kampa postanowił, gdy jego kolegom nie szło, zaatakować, ale… posłał piłkę w aut. Tak fatalnie grającego Jastrzębskiego Węgla nie widziano już dawno, choć zawiercianom należy oddać, że zaprezentowali się bardzo dobrze. I po raz pierwszy w historii wygrali w jastrzębskiej hali mecz Plus Ligi. Dla kibiców „pomarańczowych” pocieszające jest to, że była to porażka bez konsekwencji, bo zespół i tak skończy sezon zasadniczy na drugim miejscu w tabeli.

Jastrzębski Węgiel – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (19:25, 25:20, 20:25, 13:25)

Sędziowali Marek Legierski (Czeladź) i Marek Budzik (Rybnik).

JASTRZĘBIE: Kampa (4), Fornal (9), Gładyr (2), Al Hachdadi (10), Szymura (8), Wiśniewski (11), Popiwczak (libero) oraz Louati (4), Bucki (10), Szalacha (8), Tervaportti. Trener Andrea GARDINI.

JASTRZĘBIE: Gjorgiew, Halaba (12), Kania (7), Malinowski (25), Orczyk (15), Niemiec (3), Andrzejewski (libero). Trener Igor KOLAKOVIĆ.

Przebieg meczu

I set: 6:10, 11:15, 16:20, 19:25.
II set: 8:10, 10:15, 20:17, 25:20.
III set: 7:10, 13:15, 14:20, 20:25.
IV set: 5:10, 8:15, 9:20, 13:25.

Bohater – Mateusz MALINOWSKI.


Na zdjęciu: Mateusz Malinowski (z prawej), były gracz „pomarańczowych”, zaprezentował się w Jastrzębiu-Zdroju koncertowo.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus