Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie zafundowali nerwy i stres

Drużyna trenera Roberta Kalabera dopiero w rzutach karnych przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę.


Mistrzowie Polski mieli z Ciarko rachunek do wyrównania – porażka w Sanoku w poprzedniej rundzie zadecydowała o tym, że drużyny trenera Roberta Kalabera zabraknie w Pucharze Polski. W czwartek na „Jastorze” gospodarze znowu musieli sobie radzić bez trójki kontuzjowanych obrońców – Marisa Jassa, Marcina Horzelskiego i Serhija Bahalejszy, więc po raz kolejny w składzie JKH znalazł się niespełna 20-letni Dawid Wróblewski. Poza tym poza składem znalazł się rosyjski napastnik, Rusłan Baszyrow. Natomiast w zespole goście zabrakło Marka Strzyżowskiego, Bartosza Florczaka, Kamila Olearczyka i Branislava Pavuka.

Przez trzy tercje hokeiści obu zespołów strzelali ślepą amunicją. Zwłaszcza w dwóch pierwszych ich strzałom brakowało należytej precyzji lub były zbyt anemiczne, by zaskoczyć któregokolwiek z bramkarzy. Najbliższy szczęścia był w 25 minucie Marcin Biały, który zaskoczył Patrika Nechvatala strzałem z bulika. Krążek przetoczył się pod parkanem czeskiego bramkarza JKH, ale w porę sprzed linii bramkowej „gumę” wybił Jewgienij Kamieniew. W tej samej minucie goście zostali tylko z piątką obrońców, bo kontuzji doznał Julius Marva i udał się do szatni, ale wrócił do gry w III tercji.

Podrażnieni w swoich ambicjach gospodarze w ostatniej odsłonie ruszyli do huraganowych ataków, ale razili nieskutecznością. Najpierw Patrik Speszny odbił parkanem strzał Romana Raca, potem dobitkę tego napastnika po uderzeniu Martina Kasperlika. W 43 minucie Maciej Urbanowicz minął już bramkarza gości, ale nie trafił w bramkę! Sanoczanie mieli problem z wyjściem z własnej tercji, ale fenomenalnie spisywał się ich bramkarz, który bronił jak w transie.

Kiedy na 4 minuty 44 sekundy przed regulaminowym zakończeniem meczu na ławce kar wylądował Marva, trener gospodarzy Robert Kalaber poprosił o czas. Wskazówki szkoleniowca na niewiele się przydały, bo Speszny nadal bronił wszystko. Trzykrotnie szansę na zdobycie gola miał Frenks Razgals, ale za każdym razem bramkarz Ciarko doprowadzał Łotysza do rozpaczy.

To rzadkość w hokeju, by przez 60 minut zmagań na lodzie nie padł ani jeden gol, lecz zwycięzca musiał zostać wyłoniony. W dogrywce żadnej z drużyn nie udało się złamać rywala, więc sędziowie zarządzili serię rzutów karnych. Żaden z hokeistów Sanoka nie zdołał wykorzystać najazdu, natomiast w ekipie mistrzów Polski ta sztuka udała się tylko Egilsowi Kalnsowi, ale to wysatrczyło, by jego zespół zainkasował dwa punkty.


JKH GKS Jastrzębie – Ciarko STS Sanok 1:0 (0:0, 0:0, 0:0, 0:0)] po karnych.

1:0 – Kalns, 65 min (karny).

Sędziowali Mateusz Krzywda i Patryk Pyrskała oraz Michał Żak i Mateusz Kucharewicz. Widzów 400.

JASTRZĘBIE: Nechvatal; Górny – Bryk, E. Szewczenko – Kostek, Matusik (2) – Kamieniew, Wróblewski – Gimiński; Kalns – Rac – Kasperlik, Razgals (2) – Pavlovs – A. Szewczenko, R. Nalewajka – Jarosz (2) – Urbanowicz (2), Płachetka – Ł. Nalewajka – Pelaczyk (2). Trener Robert KALABER.

CIARKO:Speszny;Jekunen – Rąpała, Wróbel (2) – Marva (22), Biłas (2) – Piippo; Bukowski (2) – Hamalainen – Henttonen, Mokszancew – Tamminen – Sawicki, Biały – Wilusz (2) – Bielec, Filipek – Mocarski – Łyko. Trener Marcin ĆWIKŁA.Kary: JKH – 10 min, Ciarko – 10 min.


Na zdjęciu: Napastnik JKH Egils Kalns jako jedyny skutecznie wyegzekwował rzut karny, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus